W finale Ligi Europy 2020/21 naprzeciw siebie stanęły ekipy Manchesteru United i Villarreal. Na stadionie w Gdańsku padł remis 1:1, a fascynująca seria rzutów karnych zakończyła się sukcesem Hiszpanów, po tym jak notabene hiszpański bramkarz Man Utd, David De Gea, pomylił się w jedenastej serii! Dziś oba zespoły zmierzą się ze sobą, ale już w Champions League.
Stawka dla Manchesteru United jest niewiele mniejsza, bo ekipa Ole Gunnara Solskjaera od falstartu rozpoczęła zmagania grupowe. Przed dwoma tygodniami drużynami Czerwonych Diabłów uległa na wyjeździe Young Boys Berno 1:2. Zaczęło się świetnie, bo po niecałym kwadransie gry na listę strzelców wpisał się Cristiano Ronaldo. Wszystko posypało się jednak po czerwonej kartce dla Aarona Wan-Bissaki. W drugiej połowie gospodarze wyprowadzili dwa ciosy, w tym ostatni w doliczonym czasie gry.
To zresztą był początek słabej passy Manchesteru. W kolejnych trzech meczach udało się tylko wymęczyć wygraną z West Hamem w lidze. W EFL Cup z tym samym rywalem podopieczni Solskjaera odpadli, a w kolejnym spotkaniu ligowym polegli z Aston Villą 0:1. Daje to trzy porażki w czterech ostatnich spotkaniach. Nie tak wyniki Czerwonych Diabłów wyobrażają sobie ich kibice, szczególnie po tym, jak w lecie udało się sprowadzić CR7, Jadona Sancho czy Raphaela Varane’a.
A dziś wcale nie musi być łatwiej. Za czerwoną kartkę pauzuje Wan-Bissaka, a w meczu z Aston Villą kontuzji nabawili się Harry Maguire i Luke Shaw. W wypadku tego drugiego rokowania są ciut lepsze i być może zagra dziś z Villarreal. Nie jest jednak też tak, że team Unaia Emery’ego wystąpi w galowym składzie. Najbardziej szkoleniowca Żółtej Łodzi Podwodnej martwić powinna kontuzja Gerarda Moreno. To najlepsza strzelba w zespole, autor jedynego gola w przywoływanych finale Ligi Europy w Gdańsku. Za czerwoną kartkę sprzed dwóch tygodni pauzować będzie zaś Francis Coquelin. W końcówce meczu z Atalantą złapał on drugie „żółtko”. Tamten mecz zakończył się remisem 2:2.
No właśnie – remisy. To specjalność Villarreal w tym sezonie. Remisem zakończył się mecz o Superpuchar Europy z Chelsea, ale rzuty karne lepiej egzekwowali The Blues. W sześciu meczach w La Liga zespół Emery’ego zanotował pięć remisów i jedno zwycięstwo. I jakby tego było mało, remis z Atalantą na początek Ligi Mistrzów. Na Old Trafford przybywają dziś królowie remisów, którzy w ostatni weekend urwali punkty Realowi Madryt, oczywiście remisując. Bezbramkowo. Z drugiej strony, czy Real na pewno jest taki mocny, skoro kilka dni później przegrywa z Sheriffem Tiraspol?
Jeszcze bardziej szokująca jest historia pojedynków Man Utd z Villarreal. Majowy finał w Gdańsku był piątym meczem tych klubów i zarazem pierwszym, w którym padły bramki! Cztery poprzednie batalie – wszystkie w Lidze Mistrzów – kończyły się remisami 0:0! Trzeba przyznać, że dziś naprawdę dużo przemawia za postawieniem na „iksa”.
Co ciekawe, gdy ostatnim razem Villarreal rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów, skończył ją z sześcioma porażkami (z Bayernem, Napoli i Man City). Tym samym do dzisiejszego meczu na Old Trafford Żółta Łódź Podwodna podchodzi z serią ośmiu kolejnych meczów w Champions League bez wygranej. O przełamanie tej statystyki łatwo nie będzie.