Skip to main content

W ubiegłym sezonie to właśnie Real Sociedad długo uchodził za zespół, który ma szansę wmieszać się w rywalizacje o najwyższe lokaty w LaLiga. Ostatecznie La Real skończył na czwartym miejscu, co dało upragnioną Ligę Mistrzów. Los Blancos byli nieco wyżej, co i tak nie zadowoliło fanów stołecznego zespołu. Już w czwartej kolejce głównego kandydata do mistrzostwa czeka pierwszy poważny test. Wszystko to w przededniu startu Ligi Mistrzów.

Uzależnieni
Jeśli przed meczem z Getafe można było napisać, że Real Madryt zaczyna być uzależnionym od goli Jude’a Bellinghama, to po mini derbach Madrytu tylko utwierdziliśmy się w tym przekonaniu. Anglik strzelił decydującego gola, dobijając strzał kolegi w samej końcówce. Tym samym wychowanek Birmingham City ma już na swoim koncie 5 trafień w tym sezonie. Dodajmy to 5 z 8 goli Realu Madryt w LaLiga na starcie sezonu. Pozostałe trafienia to pojedyncze sztuki napastników – Rodrygo, Viniciusa oraz Joselu. Z jednej strony na Santiago Bernabeu mogą się cieszyć z postawy Bellinghama, a z drugiej nieco martwić, że w zasadzie tylko jeden piłkarz jest w stanie regularnie strzelać gole i być mężem opatrznościowym zespołu w początkowej fazie sezonu. Tym bardziej że lada moment przyjdzie ogromny natłok meczów i dojdą rotacje, po których w końcu usiądzie na ławce(o tym w dalszej części).

Przełamanie
Real Sociedad jest niepokonanym zespołem w tym sezonie LaLiga, ale po czterech kolejkach musi towarzyszyć im ogromny niedosyt. Tylko jedna wygrana i aż trzy remisy przy takim zestawie przeciwników, to musi być rezultat, którym trudno się zadowolić. 1:1 z Gironą i Celtą Vigo w domu oraz bezbramkowy remis z Las Palmas. Dwa pierwsze mecze to także długie prowadzenie po szybko zdobytych bramkach. Nie dobili swoich rywali, więc ci zgarniali po punkcie. Najpierw Artem Dovbyyk w meczu z Gironą, a później Oscar Mingueza, który Celcie dał punkt w doliczonym czasie gry! Dopiero na początku września dali popis swoich możliwości ofensywnych w starciu z Granadą. Wygrana 5:3 to prawdopodobnie najmniejszy możliwy rezultat, gdyż sytuacji było przynajmniej tyle, by podwoić zdobycz. Sam duet Mo Ali Cho oraz Umar Sadiq, który wchodził z ławki mógł ustrzelić kilka goli z kontr, ale ich wybory po prostu były koszmarne pod bramką rywali.

Cieszyć jednak może dyspozycja Takefusy Kubo, który ma już na swoim koncie 3 gole i asystę. W klasyfikacji strzelców jest razem z Moratą i Willianem Jose tuż za Bellinghamem. Jednak Japończyk, podobnie do Anglika, to nie tylko gole, ale przede wszystkim motor napędowy zespołu. Trzeba jednak przyznać, że jeśli wszyscy są zdrowi w drużynie Imanola Alguacila, wówczas siła ognia jest konkretna. W drugiej linii Mikel Merino i Brais Mendez, a z przodu pewniakiem póki co jest tylko Kubo, chociaż coraz mocniejsza jest pozycja Andera Barrenetxei. Nieco może dziwić, że z ławki często wchodzi kapitan Mikel Oyarzabal. To jednak może pokazywać, jak duża jest rywalizacja w ofensywie baskijskiej ekipy.

Real “bogatszy” od Barcelony i Atletico razem wziętych
W tym tygodniu LaLiga opublikowała limity płacowe w Primera oraz Segunda Division. Czym jest limit płacowy? – Limit płacowy składa się między innymi z pensji piłkarzy, zarobków trenerów i ich asystentów, wydatków na szkółkę i jej zawodników, opłacanych podatków i składek na ubezpieczenia związane z piłkarzami, amortyzacji dotyczącej transferów, premii, a także jakichkolwiek innych aspektów finansowych dotyczących działalności stricte piłkarskiej. Do tego w przypadku klubów z wieloma sekcjami zalicza się te same wydatki związane z innymi dyscyplinami. W skrócie jest to kwota przychodów po odjęciu wydatków niezwiązanych z budowaniem i utrzymaniem kadr sportowych – czytamy na stronie realmadryt.pl

Do niedawna jeszcze Real Madryt “rywalizował” w tym aspekcie z Barceloną. Teraz jednak różnica jest gigantyczna. Stołeczna ekipa jest zdecydowanym liderem mając limit na poziomie 727 milionów euro i ogromnie dystansuje swoich największych rywali. Na drugim miejscu Atletico – 296, a trzecia jest Barcelona – 270 milionów euro. To oznacza, że trzeba do tych dwóch ostatnich ekip dodać jeszcze Seville(168mln), by minimalnie zdystansować Real! Co ciekawe na szóstym miejscu w tej klasyfikacji widnieje Real Sociedad mający 124 miliony limitu płacowego, czym dość nieoczekiwanie dystansują lokalnego rywala – Athletic Bilbao – który z niewiele ponad 100 milionami jest ostatnim, siódmym, klubem, który przekroczył tę barierę.

Start rotacji
Do tej pory Carlo Ancelotti raczej niechętnie rotował składem na starcie sezonu. W zasadzie poza zmianą Fede Valverde na Lukę Modricia w meczu z Getafe, pozostałe roszady dotyczyły wyłącznie koniecznych zmian, czytaj: kwestii kontuzjowanych graczy lub nowych twarzy. W ten sposób Rudiger zmieniał Militao, Kepa wszedł do bramki za Andrija Łunina, a Joselu zastąpił Viniciusa. Teraz jednak natłok meczów sprawi, że tacy zawodnicy, jak Lucas Vazquez, Nacho, Toni Kroos, Luka Modrić czy Brahim Diaz mogą pojawić się w wyjściowej jedenastce lada moment i będą tam znacznie częściej.

Po stronie Realu Sociedad też jest spora grupa, która głównie rozpoczyna mecze. Alex Remiro, Hamari Traore, Igor Zubeldia, Robin Le Normand, Takefusa Kubo, Martin Zubimendi oraz Brais Mendez to zawodnicy nietykalni w pierwszym składzie. Taki status ma również na ogół Mikel Merino, który przez kontuzje sezon rozpoczął dopiero od trzeciej kolejki. Wydaje się także, że już doszło do zmiany hierarchii na lewej obronie. W pierwszych trzech meczach kandydatem do numeru jeden był Aihen Munoz. Jednak sprowadzenie Kierana Tierneya z Arsenalu prawdopodobnie sprawi, że to Szkot będzie pierwszym do gry po tej stronie defensywy.

Ciekawą kwestią może być także transfer i powrót Alvaro Odriozoli z Realu Madryt. Kilka lat temu prawy obrońca odchodził z San Sebastian do stolicy za ponad 30 milionów euro, a teraz wraca do domu za… 1/10 tej kwoty i na pewno będzie chciał podjąć rywalizacje z Traore na prawej obronie. W kontekście kwestii łączących oba Reale warto wspomnieć, że w czwartek minęło 10 lat od debiutu Asiera Illarramendiego w klubie z Santiago Bernabeu. To już także były gracz Realu Sociedad, bowiem latem wybrał przeprowadzkę do Dallas i grę w MLS. Ten niezwykle poszkodowany przez kontuzje piłkarz niegdyś uchodził za jeden z największych talentów hiszpańskich na pozycjach 6/8.

Wracając do maratonu meczów, oba zespoły od najbliższej niedzieli do październikowej przerwy reprezentacyjnej czeka po siedem gier. Wśród nich sporo wymagających pojedynków, chociażby w Lidze Mistrzów. Ponadto spotkania ligowe z Atletico Madryt, a dla Realu Madryt to będą przecież derby. Swoje derby rozegra także Real z San Sebastian, gdy zmierzy się z Athletikiem Bilbao.

***

Początek niedzielnego meczu o godzinie 21:00. Do obejrzenia w Unibet TV!

Related Articles