Ostatnia kolejka w styczniu to “derby” dwóch Realów. Na Santiago Bernabeu potyczka drugiej z trzecią drużyną, czyli Real Madryt podejmuje Real Sociedad. Faworytem oczywiście Los Blancos, ale nie jest powiedziane, że im łatwo pójdzie z przeciwnikiem, który przed chwilą przerwał serią dziewięciu wygranych z rzędu! Szykuje się bardzo ciekawy pojedynek.
Przerwana seria
Właśnie w środku tygodnia Real Sociedad przegrał na Camp Nou 0:1 i tym samym doznał pierwszej porażki od 3 listopada, gdy uległ Manchesterowi United w fazie grupowej Ligi Europy. Potem zremisował z Valencią w lidze i… wygrał dziewięć kolejnych gier. Były wygrane z niżej notowanymi rywalami w Pucharze Króla, ale były także triumfy nad Sevillą czy Athletikiem Bilbao w lidze. Dobra seria sprawiła, że La Real jest już trzeci i ma solidną – siedmiopunktową – przewagę nad goniącym ich duetem Atletico i Villarreal. Zbliżył się także do liderującej dwójki. Odległość do Realu Madryt i Barcelony wynosi odpowiednio trzy i sześć “oczek”. Przy czym należy pamiętać o zaległościach, jakie mają dwie najlepsze ekipy. Tak czy siak miejsce na podium na koniec sezonu to byłoby coś wielkiego dla ekipy z San Sebastian. Jednak warto pamiętać, że mecz na Bernabeu będzie dopiero półmetkiem sezonu.
Szeroki skład
Swego czasu Real Sociedad określano głównie jako ekipę kręcącą się wokół Mikela Oyarzabala czy Davida Silvy. Dodawano pojedyncze nazwiska, jak Mikel Merino czy wcześniej Martin Odegaard. Dzisiaj to drużyna znacznie lepiej zbilansowana i coraz bliższa tego, by powiedzieć, że jest kompletna. Oczywiście nadal nie ma tam gwiazd z pierwszych stron gazet. Wśród zawodników z San Sebastian mnóstwo jest takich piłkarzy, którzy mają wszystko, by takimi gwiazdami być.
Oczywistym jest, że przywiązanie do lokalnych barw w Kraju Basków jest bardzo ważną sprawą. Stąd w młodym wieku liczby meczów Oyarzabala, Zubeldii czy Zubimendiego mogą robić wrażenie. Warto na tych dwóch ostatnich zwrócić uwagę. Igor Zubeldia wchodził do zespołu jako środkowy pomocnik, “6”. Od dawna to jednak środkowy obrońca, który nie jest ograniczony tylko do bronienia. Dzięki temu ruchowi jednak udało się odkryć świetnego defensora, a La Real zyskał miejsce do wprowadzenia Martina Zubimendiego. Trójka na plecach tego gościa to znak rozponawczy, podobnie jak bycie kluczową postacią drugiej linii. Xavi od dawna widzi w nim następce Sergio Busquetsa w Barcelonie i chętnie już teraz zyskałby tak dobrego pomocnika w swoich szeregach. Kłopotem jest oczywiście cena. W Kraju Basków raczej za bezcen nie sprzedają, bo… nie muszą.
Szybka pobudka i napięty grafik
Porażka z Villarrealem w lidze, wymęczony półfinał z Valencią oraz porażka w finale Superpucharu. Te trzy mecze według wielu sprawiły, że na Bernabeu trzeba było mówić o kryzysie. Nic bardziej mylnego. Carlo Ancelotti postawił ekipę błyskawicznie na nogi i ta wygrała trzy bardzo ważne mecze. W Pucharze Króla ograli Villarreal i Atletico. W obu przypadkach odrabiali straty – z 0:2 na 3:2 oraz z 0:1 na 3:1! Po drodze pokonali Athletic w Bilbao 2:0.
Jeśli ktoś jednak myśli, że teraz z górki, to jest w błędzie. Oczywiście rywale w lidze może będą nieco łatwiejsi – po meczu z Sociedadem – ale terminarz napięty do granic możliwości. Tym bardziej że lada moment jeszcze trzeba ruszyć do Afryki na Klubowe Mistrzostwa Świata. To oznacza, że pierwszą “przerwą” od grania, co trzy dni będzie… przerwa reprezentacyjna na przełomie marca i kwietnia! To jednak będzie przerwa dla jakiejś grupy zawodników. Większość i tak ruszy na mecze swoich drużyn narodowych, rozpoczynając eliminacje do kolejnych turniejów.
Napięty terminarz oraz dodatkowo rozegrane 60 minut – dogrywki z Valencią i Atletico – na pewno nie pomagają przy regeneracji. Tym bardziej że Carlo Ancelotti nie może liczyć na wszystkich swoich zawodników.
Odrodzenie Ceballosa
Carlo Ancelotti może nie ma najwęższej kadry, ale przez większość sezonu sam sobie ją zawężał. Wielu piłkarzy miało śmieszną liczbę minut na swoim koncie. Tacy gracze jak Nacho, Marco Asensio czy Dani Ceballos z różnych względów nie grali regularnie w dużym wymiarze czasowym. Tercet Hiszpanów nadal nie jest pewny pozostanie w klubie, chociaż wydaje się, że jeśli ktoś miałby odejść w najbliższym czasie, to najbliżej jest temu pierwszemu. Rola wychowanka w tym sezonie została mocno zmarginalizowana, chociaż gdy gra, to zawsze prezentuje równy i dobry poziom.
Na uwagę jednak w ostatnich meczach zasługuje Dani Ceballos. Zwłaszcza jego 35 minut z Villarrealem było najbardziej produktywne, pod kątem liczb. Gol i asysta mówią za siebie. Hiszpan był chwalony także za mecze w Bilbao czy ostatnie derby. Nie może też dziwić, że rozpoczynał te pojedynki od pierwszej minuty. Tego samego można spodziewać się przy okazji potyczki z Realem Sociedad. Zwłaszcza wobec ostatnich kłopotów zdrowotnych Tchouameniego czy ewentualnej roszady Camavingi na lewą obronę, ubywa konkurencji w środku pola.
Kadrowo
W zespole gospodarzy prawdopodobnie nie zobaczymy Lucasa Vazqueza czy Ferlanda Mendy’ego. Jednak o obsadę boków defensywy Carlo Ancelotti nie musi się martwić już w pod kątem następnych meczów. Coraz bliżej gry są Dani Carvajal i David Alaba. Włoch mówił o nich w kontekście meczu z Valenciąw środku tygodnia. Co to oznacza? Że na na bokach mogą wyjść Nacho(prawa) i Eduardo Camavinga(lewa). Wspomniany Camavinga w meczu pucharowym z Atletico, zagrał tam przecież dłuższy czas Eduardo Camavinga. Dla Francuza to nie pierwszyzna, jednak nadal nie jest to coś, z czego kojarzy go duża rzesza kibiców. Obecność Francuza od pierwszej minuty w tamtym miejscu nie powinna nikogo zdziwić.
Goście ostatnio mieli sporo kłopotów zdrowotnych. Przeciwko Barcelonie zabrakło Davida Silvy czy Mikela Merino, a więc serca środka pola. Podobnie jak z Andonim Gorosabelem na prawej stronie defensywy.
***
Początek niedzielnego meczu na Bernabeu o godzinie 21:00.