
Raul Jimenez przeszedł operację czaszki po tym, jak doznał fatalnej kontuzji w meczu z Arsenalem. Napastnik Wolverhampton leży w szpitalu na obserwacji i liczy na szybki powrót na boisko.
Już w piątej minucie spotkania Arsenal vs Wolverhampton doszło do fatalnego zderzenia głowami Davida Luiza z Raulem Jimenezem. Brazylijczyk był w stanie kontynuować grę z zabandażowaną głową, bo to on był stroną atakującą, a wiadomo, że najczęściej bardziej cierpi ten, który jest w takiej sytuacji bardziej bierny. Po kilku "główkach" krew przebiła jednak bandaże i na drugą połowę Luiz już nie wyszedł. O wiele bardziej ucierpiał meksykański napastnik "Wilków", który padł na murawę i stracił przytomność. Mecz został przerwany na ponad 10 minut, bo tyle trwała pomoc medyczna. Piłkarzowi został podany tlen, a później przetransportowano go do szpitala.
Po udanej operacji klub wydał oświadczenie, w którym poinformował o stanie zdrowia meksykańskiego napastnika: – Raul czuje się komfortowo po operacji, którą przeszedł w szpitalu w Londynie. Od tamtej pory widział się z partnerką Danielą, a w tej chwili odpoczywa i pozostanie na obserwacji przez kilka dni. Klub chciałby podziękować personelowi medycznemu Arsenalu, ratownikom medycznym NHS, załodze szpitala i chirurgom, którzy dzięki umiejętnościom i szybkiej reakcji okazali się bardzo pomocni. W oświadczeniu dodali też, żeby w tej chwili uszanować prywatność Jimeneza, a na dalszym etapie – sami poinformują o postępach w leczeniu.
– Dziękuję za wasze słowa wsparcia. Jestem teraz pod obserwacją, ale mam nadzieje, że nieługo wrócę na boisko – takiego tweeta zamieścił Meksykanin. To pozwala nam pozytywnie myśleć o jego powrocie, a przecież nie było to w 100% oczywiste. W wieku 26 lat, po podobnym incydencie, karierę musiał zakończyć Ryan Mason. W czasie rehabilitacji konsultował się z wieloma neurochirurgami z całego świata i wszyscy odradzali mu powrót. Mason miał jednak bardzo duże szycie, niemal na środku głowy. Najprawdopodobniej Raul Jimenez wróci na boisko, ale w podobnym kasku, jakie nosili Petr Cech i Cristian Chivu po tym, jak obaj doznali podobnych kontuzji.
W Anglii od razu rozpoczęła się gorąca debata na temat bezpieczeństwa zawodników, a konkretniej protokołów wstrząśnienia mózgu. Tak mówił w "Sky Sports" wspomniany Ryan Mason: – Żyjemy w świecie, w którym mężczyźni chcą być odważni. Niewielu wstanie i powie po takim incydencie: nie czuję się dobrze. Byłem bliski utraty życia na boisku w wyniku podobnego zderzenia. Rozmawiałem z wieloma ludźmi w ciągu ostatnich 3,5 roku i zgłosiłem swoje obawy, ale nic nie ruszyło. Protokół dotyczący wstrząsu mózgu wcale się nie zmienił.
Po tym zderzeniu najpewniej zaostrzą się przepisy dotyczące kontuzji głowy. W tej chwili są one w takich sytuacjach niejasne, co mówił np. Pep Guardiola. Jeśli po prostu podejrzewa się wstrząśnienie mózgu, wtedy zawodnik powinien opuścić boisko. Trudno to jednak zdiagnozować w 2-3 minuty podczas przerwy medycznej. Wielu ekspertów stwierdziło, że pozostawienie przez lekarzy/Artetę na boisku Davida Luiza było bardzo nieodpowiedzialne. Bo zawodnik często na murawę chce wrócić…