Skip to main content

Najpierw Polska przegrała z Mołdawią, ale nie to było najgorsze. Na pokładzie samolotu pojawił się pewien gość, prawomocnie skazany za korupcję, działacz z czarną przeszłością, niejaki Mirosław Stasiak. No i domino zaczęło się walić…

Całe to zamieszanie słusznie wywołał reporter Szymon Jadczak z WP. To on ujawnił, że wśród zaproszonych przez PZPN gości na wyjazdowy mecz z Mołdawią znalazł się Mirosław Stasiak. Co to za człowiek? To jeden z symboli grubej afery korupcyjnej. Obrzydliwy facet, który nie miał skrupułów, żeby ustawiać kolejne spotkania. Doskonale “kumał się” z popularnym “Fryzjerem”. Z powodu swojej szemranej działalności został zatrzymany przez policję w 2006 roku. Do wszystkich postawionych zarzutów się przyznał. W sumie nazbierał ich aż 43. Najśmieszniejsze, że został także zawieszony przez PZPN, początkowo dożywotnio, a potem na okres 10 lat. Wiele z tych zarzutów dotyczyło spotkań drużyny, która na początku XXI wieku nazywała się… Stasiak Opoczno. To też wymowne, że ustawiał sobie mecze swojego zespołu, który miał w nazwie jego nazwisko. Istny folklor.

Wypadałoby się jakoś z tego wytłumaczyć, prawda? PZPN zastanawiał się i zastanawiał, jak z tej kompletnej wtopy wizerunkowej się wymigać, co też należy wymyślić? Milczał tak przez kilka dni, aż ktoś wreszcie wpadł na pomysł, żeby umyć rączki i wydano oświadczenie, które brzmiało mniej więcej tak – to nie my zaprosiliśmy tego typka, tylko zrobił to… “któryś ze sponsorów”. Ludzie zatem zaczęli prześwietlać sponsorów reprezentacji, a włosy zjeżyły się na głowie Mateusza Juroszka z STS-u, Rafała Brzoski z InPosta czy też Jacka Tarczyńskiego z firmy Tarczyński S.A. Wszyscy po kolei się wściekali, wydając oświadczenia i domagając się od PZPN-u konkretów. Tym jednym niejasnym komunikatem Polski Związek rzucił cień podejrzeń na każdego z wielkich graczy. Tarczyński zapowiedział, że nie będzie dłużej współpracował i zrywa umowę. Syf, kiła i mogiła. Chcieli ugasić, a podpalili jeszcze bardziej.

Czy Tymbarkowi, który jest wielkim propagatorem piłki dla dzieci i promuje swój wspaniały projekt “Z podwórka na stadion” jest miło, że ktoś mógłby ich połączyć w ogóle z tym, że zaprosili do samolotu gościa, który w chamski, ordynarny, jawny i obrzydliwy sposób, w biały dzień ustawiał kolejne mecze? Stasiak nawet się z tym nie krył, nie obchodziły go podejrzenia, był tak zaślepiony. Nie chodziło nawet o to, że coś tam ustawiał, ale o ordynarny wręcz sposób, w jaki to robił, co podkreślali często świadkowie. A może polski bukmacher STS był zadowolony z łączenia ich brandu z facetem oskarżonym o korupcję? Doprawdy ciekawa krzyżówka. Rafał Brzoska z firmy InPost domagał się konkretnego wskazania na sponsora, który zaprosił na pokład Stasiaka.

I takie oświadczenie pojawiło się ze strony… “inszury.pl”. Tak, pewnie pierwszy raz słyszycie o czymś takim. Może komuś obiło się o uszy, ale jednak Tymbark, Biedronka, Leroy Merlin, Nike, Tarczyński, czy STS mówią więcej przypadkowo spotkanemu przechodniowi na deptaku niż jakieś inszury. Tymczasem PZPN walnął ich wszystkich do jednego wora, zaznaczając, że to ktoś z nich jest odpowiedzialny za tę wielką wtopę. Co to w ogóle są te inszury? To podobno taka porównywarka ubezpieczeń. Nawet jak ktoś nie wiedział, to ten cały medialny szum sprawił, że teraz się dowie. To oni wydali specjalne oświadczenie, w którym przyznali się do braku weryfikacji gości z ich strony. Rykoszetem oberwał też projekt “Foot Truck”, bo kanał także współpracował z firmą, ale Łukasz Wiśniowski prędko tę medialną współpracę zawiesił.

Czy to koniec tej afery, czy może jeszcze coś z tego wyniknie? A może ten stosunkowo mały gracz został poświęcony w imię wyższego celu? To z pewnością nie był ostatni odcinek tej telenoweli.

Related Articles