Skip to main content

Puchar Polski w sezonie 2024/25 rozpoczął się z niezłą pompą. Fani polskiej kopanej muszą być zachwyceni (jeśli to nie ich ulubieńcy odpadli). Pierwszy mecz pierwszej rundy? Od razu sensacja. Drugi mecz pierwszej rundy? Również sensacja! Cracovia i Lechia Gdańsk pożegnały się z marzeniami o trofeum. Jedni odpadli z III-ligowcem, drudzy z II-ligowcem.

O rozstawieniu w Pucharze Polski 2024/25 decyduje poprzedni sezon, zatem Jagiellonia Białystok, Śląsk Wrocław oraz Legia Warszawa miały fajrant za zajęcie miejsc TOP 3, natomiast Wisła Kraków broni trofeum, więc też ominęła ją pierwsza runda, a właściwie to dwie, bo jeszcze kilka ekip musiało przejść tę wstępną – chodzi o 18 uczestników II ligi oraz dwie najgorsze ekipy z I ligi (z zeszłego sezonu). Sandecja Nowy Sącz musiała najpierw na początku sierpnia pokonać Zagłębie Sosnowiec (1:0), żeby móc później ośmieszyć Cracovię. Pogoń Grodzisk Mazowiecki to z kolei zdobywca Mazowieckiego Pucharu Polski, a wszyscy, którzy wygrywają wojewódzki puchar nie muszą się pojedynkować w fazie wstępnej, zatem Pogoń od razu trafiła na Lechię Gdańsk.

Sypnęło sensacjami już na dzień dobry, bo w pierwszym dniu Pucharu Polski odpadły dwie ekstraklasowe drużyny. Lechia i Cracovia to finaliści 2019/20, gdzie lepsza okazała się ta pierwsza ekipa po trafieniu Artura Sobiecha w 96. minucie. Cracovię sensacyjnie wyeliminowała III-ligowa Sandecja Nowy Sącz, która jeszcze siedem lat temu grała w Ekstraklasie i od tego momentu zaliczyła aż trzy spadki. Teraz idzie jej świetnie. Z bilansem 7-2-0 zajmuje pozycję lidera w grupie małopolsko-lubelsko-podkarpackiej. Remis ze Świdniczanką Świdnik przerwał passę pięciu zwycięstw z rzędu. Cracovia jednak to nie byle kto, bo wicelider Ekstraklasy, więc nie powinna się przejmować dobrze radzącym sobie rywalem trzy ligi niżej. Należało dopełnić formalności, lecz “Pasy” się skompromitowały.

Kogo wystawił w tym spotkaniu trener Dawid Kroczek? Wcale nie jakichś totalnych rezerwowych. Sześciu zawodników Cracovii zagrało we wszystkich dziewięciu meczach Ekstraklasy w tym sezonie: Henrich Ravas (bramkarz), Virgil Ghita (środkowy obrońca), Otar Kakabadze (prawy wahadłowy), Benjamin Kallmann (napastnik grający za plecami dziewiątki), Mick van Buuren (wysunięty napastnik), David Olafsson (lewy wahadłowy). Spośród nich od początku zagrali Ghita i Kallmann, a przy niekorzystnym wyniku przed 60. minutą weszli podstawowi wahadłowi – Olafsson oraz Kakabadze. Owszem, szansę dostali też ci, którzy grali mało lub wcale – np. rezerwowy golkiper Jakub Burek czy stoper Andreas Skovgaard oraz Jani Atanasov i Mateusz Bochnak. Ta mieszanka zawaliła sprawę.

Aż żal, że taki mecz musiał się odbyć przy pustych trybunach, bo Sandecja ma nowy stadion i nie może jeszcze wpuszczać kibiców, a ci mieliby nie lada frajdę. Już w 3. minucie Przemysław Skałecki z woleja trafił w poprzeczkę. Sandecja zaskakiwała. Wyszła na prowadzenie po uderzeniu podcinką Jakuba Wilczyńskiego. Trener Kroczek ratował się wprowadzeniem kilku swoich najlepszych żołnierzy. Niezwykle bramkostrzelny stoper Ghita doprowadził do wyrównania w 84. min, a już minutę później było 2:1. Mogło się wydawać, że z ciężarami, ale Cracovia awansuje dalej, lecz wyrównał po rzucie rożnym i przedłużeniu piłki Piotr Kowalik. Praktycznie wbił piłkę z linii. Sandecja w dogrywce miała jeszcze np. bardzo groźny strzał z rzutu wolnego, a potem sensacyjnie w 117. minucie Wilczyński ustrzelił dublet. Cracovia już nic nie zdziałała, a sensacja się urzeczywistniła. Skoro tracisz trzy bramki, rywal trafia w poprzeczkę na starcie, to nie jest to żaden pech.

Lechia Gdańsk postanowiła być koleżeńska, choć przecież to Arka ma zgodę z Cracovią. A jednak nie tylko o Cracovii pisały portale w kontekście kompromitacji. Lechia zaliczyła odjazd z II-ligowym przeciwnikiem – tyle, że beniaminkiem. Pogoń Grodzisk Mazowiecki radzi sobie całkiem nieźle, bo dopiero co wygrała Mazowiecki Puchar Polski, awansowała z III ligi, a teraz zajmuje miejsce w czołówce II ligi. Jest niepokonana. Z bilansem 7-2-0 wyprzedza między innymi Wieczystą Kraków, z którą zremisowała. Czy gra tam ktoś znany? Fani Legii mogą z juniorów bądź rezerw kojarzyć Nikodema Niskiego bądź Igora Korczakowskiego, a Dawid Dzięgielewski natłukł aż 16 goli w III lidze właśnie w rezerwach Legii w sezonie 2021/22. Nie ma tu jednak graczy, na których ktoś wskazałby palcem i powiedział – kojarzę go stąd czy stąd, nie “liznęli” ani trochę ekstraklasowej piłki.

Gdańszczanie zaprezentowali się beznadziejnie. Mogli przegrywać od 30. minuty, jednak super strzelec Pogoni Grodzisk z zeszłego sezonu Kamil Odolak nie wykorzystał rzutu karnego. Jedenastka była potwierdzeniem odważnej gry gospodarzy. Pogoń bowiem stworzyła sobie kilka okazji, a Lechia grała wstydliwie. Zmiennicy pokazali, że niezbyt się nadają i niektórzy więcej szans mogą nie otrzymać. Mimo to wydawało się, że po bardzo słabym jakościowo meczu przepchną kolanem awans, bo prowadzili 1:0 od 50. minuty, ale rezerwowy Karol Noiszewski wyrównał już w doliczonym czasie. Dogrywka rozstrzygnięcia nie przyniosła, więc trzeba było rozegrać konkurs rzutów karnych, gdzie także nie zabrakło dramaturgii. Z Lechii spudłowali Bujar Pilana oraz Bohdan Wjunnyk, a więc istotni zawodnicy. Ostatni karny Kacpra Niewiadomskiego musiał zostać powtórzony. Dostał on drugą szansę i jej nie zmarnował. To było trafienie na wagę awansu Pogoni do 1/16 finału.

Dla Pogoni Grodzisk Mazowiecki to największy sukces pucharowy na tym szczeblu w historii klubu, ale Sandecja potrafiła w sezonie 2013/14 osiągnąć ćwierćfinał Pucharu Polski. Za to ekstraklasowe ekipy się ośmieszyły już na starcie, ale przynajmniej trenerzy Szymon Grabowski i Dawid Kroczek wiedzą, że mają przeciętnych zmienników.

 

Related Articles