Jeszcze wczoraj fani na Wyspach emocjonowali się Pucharem Anglii, w którym stawkę 1/16 finału uzupełnić Arsenal. Dziś i jutro na pierwszy plan wysuwa się inny z angielskich pucharów – EFL Cup, czyli potocznie mówiąc Puchar Ligi. Tutaj etap już znacznie dalszy, bo pora na ćwierćfinały.
Patrząc na tak późną fazę rozgrywek, można się spodziewać kilku szlagierów. Ale jest zgoła inaczej. W Pucharze Ligi nie ma już ani Liverpoolu, ani Arsenalu, ani Tottenhamu, ani Chelsea. Big Six reprezentują już w zasadzie tylko kluby z Manchesteru, a czołówkę tabeli Premier League jeszcze aspirujące do bycia wśród najlepszych Newcastle. Żadnemu z ćwierćfinałów nie można więc nadać rangi szlagieru. Przyjrzyjmy się po krótce każdej z rywalizacji.
Dziś o 21:00 dwa mecze. W pierwszym, na Old Trafford dojdzie do spotkania Manchesteru United z Charltonem. Faworytem oczywiście będą Czerwone Diabły. Charlton to ekipa z League 1, czyli z trzeciego poziomu rozgrywkowego w Anglii. Na dodatek nie czołowa drużyna, a średniak tej ligi. United jest za to w bardzo dobrej formie. Drużyna Erika ten Haga po mundialu wygrała pięć kolejnych meczów, w tym spotkanie poprzedniej rundy EFL Cup z Burnley. W czterech z tych pięciu spotkań Czerwone Diabły nie traciły gola. Czy to oczyszczenie atmosfery po odejściu Cristiano Ronaldo czy po prostu sumienna i rzetelna praca ten Haga zaczyna procentować? A może oba czynniki mają tu znaczenie? Trudno o jednoznaczną odpowiedź, ale fani Man Utd mogą wreszcie być zadowoleni, oglądając swoich ulubieńców i nie muszą drżeć nawet przed zbliżającym się derbami z City. Tym bardziej przed meczem, który wydaje się spacerkiem i okazją, by ten Hag dał pograć tym, którzy w lidze dostają mniej szans.
Teoretycznie ciut więcej emocji powinniśmy oczekiwać od drugiego z wtorkowych ćwierćfinałów, w którym Newcastle podejmować będzie Leicester. Nie tak dawno obie drużyny zmierzyły się ze sobą w lidze i górą były Sroki, pokonując Lisy na ich terenie 3:0. I patrząc na ligową tabelę, taki wynik niespecjalnie dziwi. Newcastle walczy o Ligę Mistrzów, a Leicester o utrzymanie. Jeszcze niedawno było zupełnie odwrotnie, ale karta się odwróciła. Wiemy, jakimi pieniędzmi dysponuje Newcastle i jakie ma aspiracje. Z kolei w Leicester wyraźnie projekt się rozjechał. Trudno ciągle bazować na Jamiem Vardym, który w tym sezonie strzelił raptem jednego gola w Premier League! Oczywiście, EFL Cup to inne rozdanie, bowiem tutaj trenerzy na ogół posyłają do boju rezerwowych. Newcastle nie miało trudnej drogi do ćwierćfinału – eliminowało Tranmere, Crystal Palace i Bournemouth. Czy bardziej napociły się Lisy? A gdzie tam! Za nimi mecze ze Stockport, Newport i Milton Keynes.
Co ma w tej sytuacji powiedzieć Pep Guardiola? Manchester City zagra w jutrzejszym ćwierćfinale z Southampton i to jak do tej pory najłatwiejsza – przynajmniej w teorii – przeszkoda Citizens. W poprzednich dwóch rundach mistrzowie Anglii rywalizowali z Chelsea i Liverpoolem. Szczęścia nie mają też w Pucharze Anglii – po wyeliminowaniu Chelsea w 1/32 finału, teraz w 1/16 zagrają z Arsenalem. Piłkarscy bogowie albo obrazili się na Guardiolę, albo chcą, by Citizens wygrali wszystkie w trofea w takim stylu, który nie pozostawi nikomu żadnych wątpliwości na lata. A akurat wygrywanie EFL Cup to dla Guardioli codzienność, od której odstąpił w zeszłym sezonie. Wtedy jego drużynę wyeliminował West Ham. Jednak cztery wcześniejsze edycje wygrywali właśnie piłkarze z Etihad. Mało tego, Man City wygrał sześć z dziewięciu ostatnich pucharów ligi. Miazga. Southampton w tej materii może pochwalić się finałem z 2017 roku, przegranym 2:3 z Man Utd. Święci póki co wykorzystali dość łatwą drabinkę (Cambridge United, Sheffield Wednesday, Lincoln), ale wskazanie faworyta w jutrzejszym meczu jest banalnie proste. Zwłaszcza, że podopieczni Nathana Jonesa mają na głowie ważniejsze rzeczy, niż bicie się o trofea – na dziś Southampton zamyka tabelę Premier League, notując przy tym serię sześciu kolejnych porażek w lidze.
15 minut przed meczem na St. Mary’s Stadium, rozpocznie się starcie Nottingham z Wolves. Beniaminek nie ma prawa narzekać na pierwszą część tego sezonu – zajmuje bowiem bezpieczne 15. miejsce. Oczywiście, przewaga punktowa nad strefą spadkową jest minimalna, ale co w tej sytuacji ma powiedzieć środowy rywal Nottingham? Wilki to jedno z największych rozczarowań sezonu. Ekipa prowadzona przez Julena Lopetegui zakotwiczyła w strefie spadkowej. Zapewne hiszpański trener, podobnie jak przywołany szkoleniowiec Southampton, głowi się teraz nad wyjściem z kłopotów w Premier League, a EFL Cup traktuje jak niespecjalnie potrzebny dodatek. W poprzednich rundach Wilki eliminowały Preston, Leeds i Gillingham. Z kolei beniaminek angielskiej elity wyrzucił z Puchar Ligi Grimsby, Tottenham i Blackburn.