Przed tygodniem na Camp Nou Barcelona i Manchester United stworzyły naprawdę świetne widowisko, zakończone remisem 2:2. Pora na rewanż na Old Trafford (godz. 21:00), po którym jedna z drużyn przedwcześnie pożegna się z marzeniami o wygraniu Ligi Europy. Czy oglądać będziemy przedwczesny finał tych rozgrywek?
Niektórym przedwczesne może wydawać się stawianie takie pytania, ale patrząc na aktualną formę obu drużyn, nie jest ono przestrzelone. W Premier League Manchester United po mundialowej przerwie punktuje najlepiej, a już w najbliższy weekend może przy okazji wstawić do gabloty trofeum Pucharu Ligi. Klasą sam dla siebie jest znajdujący się w topowej dyspozycji Marcus Rashford – o jego występach więcej piszemy TUTAJ. Po drugiej stronie barykady lider La Liga, który pewnym krokiem zmierza po tytuł mistrzowski. Czy Barcelona jest obecnie najlepszym zespołem w Hiszpanii? Patrząc na efektowny występ Realu na Anfield Road, nie zaryzykujemy takiego stwierdzenia, ale z drugiej strony – tabela ligowa nie kłamie. Podopieczni Xaviego punktują naprawdę znakomicie i nawet gdy nie zachwycają, są zabójczo skuteczni.
Jeśli więc mierzą się ze sobą dwie prawdopodobnie obecnie najlepiej grające drużyny dwóch najlepszych lig w Europie, trudno nie traktować tego meczu w kategoriach szlagieru i trudno nie zadawać sobie pytania, czy jest to przedwczesny finał rozgrywek. Szczególnie, że nie są to rozgrywki Ligi Mistrzów, a jedynie Ligi Europy.
Na Camp Nou pierwsi na prowadzenie wyszli gracze Barcy, a gola zdobył Marcos Alonso. Błyskawicznie do głosu doszli jednak goście – wyrównał Marcus Rashford, a bramka na 2:1 to samobój Julesa Kounde. Na kwadrans przed końcem meczu gola na 2:2 zdobył Raphinha, przy sporym współudziale Roberta Lewandowskiego – Polak zamarkował uderzenie i zmylił Davida De Geę. Spotkanie rozgrzało publiczność, a Barcelona wreszcie znalazła rywala, który rzucił jej wyzwanie, bo w La Liga od dłuższego czasu Katalończycy wygrywają mecz za meczem, a po drodze zdobyli też Superpuchar Hiszpanii.
Obie ekipy wygrały swoje mecze w weekend. Blaugrana 2:0 pokonała Cadiz, a Czerwone Diabły 3:0 ograły Leicester. Dziś za faworyta z kilku względów uchodzą piłkarze Erika ten Haga. Przede wszystkim mają po swojej stronie atut bycia gospodarzem. Po drugie Xavi musi borykać się z problemami kadrowymi w środku pola. Z gry wypadła jego młodzież – Gavi wisi za kartki, a Pedri jest kontuzjowany. Pewniakiem w drugiej linii wydaje się być Frenkie de Jong, a pozostałe dwie pozycje zajmie ktoś z trójki Sergi Roberto / Franck Kessie / Sergio Busquets. Poza grą jest też Ousmane Dembele, więc trójkę z przodu utworzą zapewne Robert Lewandowski, Raphinha i Ansu Fati.
Optymalnym składem nie dysponuje też drużyna gospodarzy, ale Erik ten Hag przyzwyczaił się już do nieobecności Anthony’ego Martiala, Christiana Eriksena czy Donny’ego van de Beeka. Trudno mówić tutaj o kluczowych ubytkach, szczególnie, że Czerwone Diabły radzą sobie ostatnio znakomicie.
Z jednej strony ostatnie lata Barcy w Europie to pasmo niepowodzeń i wstydliwych porażek. Z drugiej strony Manchester United może wpisać się w bardzo nieudaną kampanię angielskich klubów w ostatnich tygodniach – Chelsea, Liverpool i Tottenham przegrały swoje mecze w Lidze Mistrzów, a Manchester City zaledwie zremisował. Czy chociaż Man Utd wygra? Jeśli tak, Barcelony nie będzie w 1/8 finału Ligi Europy. A losowanie już jutro.