
Fani ligi hiszpańskiej w oparach barszczu, karpia i pieczonych ciast będą mogli emocjonować się pełną kolejką ich ulubionych rozgrywek. Dziś i jutro 15. seria spotkań La Liga. Prowadzące w tabeli Atletico Madryt zagra na boisku niedawnego lidera, Realu Sociedad.
To zdecydowanie jedno z ciekawszych spotkań tej kolejki. Sociedad po udanym początku sezonu wyraźnie złapało zadyszkę. Ostatnie zwycięstwo ekipa Imanola Alguacila odniosła dokładnie miesiąc temu, pokonując Cadiz 3:1. Potem nastąpiła seria sześciu remisów, w tym trzech w Lidze Europy, a teraz Baskowie dwa razy przegrali – z Barceloną i Levante po 1:2. Lider stoczył się z piedestału na 3. miejsce. Niby piłkarze z Estadio Anoeta mają tylko trzy punkty mniej niż liderujące Atletico, ale banda Diego Simeone zagrała 12 spotkań, podczas gdy zespół Realu Sociedad aż 15. Gdy te różnice się wyrównają, finaliści Pucharu Hiszpanii mogą być już poza TOP 4. No chyba, że wrócą na zwycięską ścieżkę, z której zboczyli miesiąc temu.
Atletico w lidze przegrało tylko raz – w niedawnych derbach Madrytu z Realem. Prestiżowa i bolesna porażka, ale generalnie Simeone może być zadowolony ze swojej drużyny, która z bilansem 9-2-1 przewodzi tabeli La Liga. Ostatnio z Wanda Metropolitano z kwitkiem wyjechał zespół Elche. Maszyna jest naoliwiona dość dobrze i niewątpliwie to Los Colchoneros są faworytem dzisiejszego meczu na szczycie.
A co poza tym? Gdyby nie słaba forma Valencii i niewiele lepsza Sevilli, to na pewno o meczu tych drużyn mówiłoby się znacznie więcej. Nietoperze urwały wprawdzie w weekend punkty Barcelonie, ale akurat w bieżącej kampanii to nie jest wielkie osiągnięcie. Sevilla w sobotę także zremisowała, a jej rywalem było Valladolid. Pojedynek tych dwóch niemal etatowych reprezentantów Hiszpanii w europejskich pucharach rozpocznie się o 17:30. Warto rzucić okiem, ale chyba nie ma sensu rozwodzić się nad tym godzinami.
We wtorek w akcji zobaczymy także Barcelona, która o 22:00 zagra wyjazdowy mecz z Valladolid, zatem ekipą ze strefy spadkowej. Duma Katalonii prezentuje ostatnio formę sinusoidalną. Gdy tylko zagra lepszy mecz, po którym kibice mogą mieć nadzieję na lepsze czasy, za chwilę potem przytrafia się mecz słabszy. I tak po zwycięstwie z liderującym wówczas Realem Sociedad, podopieczni Ronalda Koemana zaliczyli na Camp Nou zaledwie remis z przeciętną Valencią. Kolejne punkty straty do najlepszych (Realu i Atletico) uciekły.
No właśnie – Królewscy. Zidane parę tygodni temu był na wylocie, a tymczasem pokonał kolejno Sevillę, Borussię Moenchengladbach, Atletico, Athletic i Eibar. Teraz o zwolnieniu Francuza nie pomyśli nikt przy zdrowych zmysłach. Mistrzowie kraju narzucili wysokie tempo i obrona tytułu stała się bardzo nomen omen realna. Tym bardziej, że na dziś poważnym rywalem jest tylko sąsiad zza miedzy, bo Barca już niekoniecznie. Jutro Los Blancos zagrają u siebie z Granadą, która jest jedną z rewelacji rozgrywek. Czy szósta ekipa La Liga będzie w stanie sprawić niespodziankę na Alfredo di Stefano?