To może być mecz, który wiele powie w kontekście dalszej części sezonu w Hiszpanii. Co prawda oba zespoły raczej nie powalczą o mistrzostwo, a ich udział w europejskich pucharach wisi na włosku, to w kilka dni okaże się, kto będzie w dobrych nastrojach, a może ktoś "skończył" sezon.
Niedawno jedni i drudzy spotkali się w Pucharze Króla na Ramon Sanchez Pizjuan i Sevilla wygrała 2:0. Wówczas popisał się Jules Kounde, który zaliczył kapitalny rajd z golem na 1:0. Później poprawił Ivan Rakitić i Sevilla jest w super sytuacji przed rewanżem. Zanim do tego dojdzie czas na ligowe starcie. Tutaj także sytuacja Andaluzyjczyków wygląda nieco lepiej. Co prawda są dwa punkty za Barceloną, ale mają jeden mecz mniej. Gdyby go wygrali – a mowa o zaległym starciu z Elche – wyprzedzą Barcę i zbliżą się na punkt do Realu. Krótko mówiąc kapitalna seria drużyny Julena Lopeteguiego sprawiła, że teoretycznie mogą nawet liczyć się w walce o mistrzostwo!
A seria jest naprawdę imponująca. Na hiszpańskich boiskach zaliczyli osiem kolejnych wygranych meczów, w których nie stracili gola. Pięć z nich przypadło na spotkania ligowe. Oczywiście nie było żadnych potęg po drodze w LaLiga, bo odprawiali Osasunę, Hueskę, Cadiz, Getafe czy Eibar, ale dla porównania Barca potknęła się u siebie z Cadizem…
Wspomniany Kounde jest liderem defensywy, gdzie świetnie współpracuje z Diego Carlosem. Brazylijczyk kojarzony z karnymi robionymi seryjnie w końcówce Ligi Europy ubiegłego sezonu, dzisiaj jest innym piłkarzem. Pewny siebie i uzupełniający się z Francuzem.
W zasadzie wszystko byłoby idealnir, gdyby nie kontuzja Lucasa Ocamposa. Paradoks tej sytuacji jest tak, że jak z nieba teraz spadł transfer Papu Gomeza. Były gracz Atalanty miał wzmocnić zespół i rywalizacje w ofensywie, a teraz po prostu zastępuje swojego rodaka, którego Djene Dakonam z Getafe na kilka ładnych tygodni wysłał na trybuny.
Pełna obrona
Ronald Koeman mógł otworzyć szampana, gdyż ma do dyspozycji pełną obronę! Przez ostatnie tygodnie i miesiące musiał kleić z tych, którzy byli akurat zdrowi. Najdłużej pauzował Gerard Pique, a wypadali także Samuel Umtiti, Clement Lenglet, Sergino Dest czy ostatnio Ronald Araujo. Łatwiej byłoby w zasadzie wypisać tych, którzy grali regularnie. Teraz jest z czego wybierać i to powinno pomóc w osiągnięciu lepszych rezultatów. Nie ma wątpliwości, że kibice Blaugrany czekają na duet Pique-Araujo. Za pierwszym wszyscy tęsknili patrząc na "popisy" francuskich stoperów oraz Minguezy, a drugi nieoczekiwanie stał się liderem defensywy.
Z przodu, mimo braków Fatiego i Coutinho jest znacznie lepiej. Antoine Griezmann w tym roku strzela, Pedri i Messi nadal w wysokiej dyspozycji, a przy nich… nawet Trincao zaczął strzelać gole. Portugalczyk odsądzany od czci i wiary dał zwycięstwo w… Sewilli z Betisem, a potem dorzucił dublet przeciwko Alaves.
Niepewność
Tyle ze te wszystkie pozytyw nic nie znaczą dla Barcelony w kontekście obecnej sytuacji. Nadal tracą pięć punktów, a przewaga może wzrosnąć do ośmiu, do lidera Atletico. W Pucharze Króla stoją nad przepaścią, nie wspominając już o Lidze Mistrzów. Przed Koemanem tak naprawdę tydzień albo dwa prawdy. Jeśli odpadnie w dwóch pucharowych spotkaniach i powiększy stratę do Atleti, prawdopodobnie kibice go "spakują" już na początku marca. Sytuacja taka, że do wygrania jeszcze nic nie ma, ale przegrać może wszystko. Pierwszy krok będzie w Sewilli. W tej samej, w której Barca już przegrała dwa ważne mecze w tym roku…