Ubiegły sezon pokazał, że dziś w futbolu nie może przydarzyć się nic piękniejszego niż rywalizacja Manchesteru City z Liverpoolem. I właśnie w sobotę te dwie drużyny zainaugurują sezon w Anglii, rozgrywając tradycyjny mecz o Tarczę Wspólnoty.
Stawka nie jest może ogromne, bo angielski odpowiednik superpucharu, to mecz gdzieś pomiędzy sparingiem a spotkaniem o trofeum. Wystarczy przypomnieć ubiegłoroczny pojedynek Leicester z Man City, zakończony skromnym zwycięstwem Lisów po bramce Kelechiego Iheanacho w końcówce. W pierwszym składzie mistrzów Anglii znalazło się miejsce dla Zacka Steffena, Nathana Ake, Cole’a Palmera czy Samuela Edozie. Z ławki na kwadrans wszedł natomiast Ben Knight.
Czy w sobotę będzie inaczej? Na pewno bardziej prestiżowy jest rywal. Konfrontacje Pepa Guardioli z Jurgenem Kloppem stały się piłkarskim klasykiem – nie tylko w Anglii, ale i całej Europie. To rywalizacja jak niegdyś Guardioli z Jose Mourinho, gdy obaj pracowali w La Liga. Z tą jednak różnicą, że tamta rywalizacja była toksyczna, a ta pełna wzajemnych uprzejmości i szacunku. Obaj panowie doceniają się nawzajem, a ich drużyny wyznaczają trendy w światowym futbolu. Zresztą, najlepszą reklamą sobotniego meczu o Community Shield 2022 powinny być trzy mecze Liverpoolu z City w zeszłym sezonie. Dwa ligowe remisy 2:2 po epickich wręcz bojach oraz zwycięstwo 3:2 The Reds w meczu Pucharu Anglii. Meczu, który przekreślił karierę wspomnianego już Steffena w ekipie Obywateli. Bramkarz Man City był antybohaterem tamtego spotkania. Aktualnie wylądował na wypożyczeniu w Middlesbrough.
Bezpośrednie pojedynki to jedno, a innym przykładem powinien być wyścig o mistrzostwo Anglii w ubiegłym sezonie. Losy tytułu rozstrzygały się w ostatniej kolejce. Liverpool długo bił głową w mur, grając przeciwko Wolves. W tym samym czasie Citizens sensacyjnie przegrywali 0:2 z Aston Villą. Zanim Liverpool przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę, drużyna Guardioli dokonała spektakularnego „comebacku” i strzeliła błyskawicznie trzy gole. Tytuł – po raz kolejny – powędrował na Etihad Stadium. Guardiola to specjalista od wygrywania ligi, ale w ostatnich latach Klopp rzucił mu wyzwanie. Dwa razy był na finiszu o włos za Hiszpanem, raz – po wielu latach przerwy – odzyskał tytuł dla spragnionego chwały Liverpoolu. Kolejny sezon tego niezwykłego serialu rozpocznie się za tydzień, a prologiem jest sobotnia konfrontacja o Tarczę Wspólnoty.
Ten „więcej niż sparing” będzie interesujący z wielu powodów. To pierwsza okazja, by zobaczyć kilku graczy w nowych barwach. Liverpool sprowadził przede wszystkim Darwina Nuneza z Benfiki, który wzmocni rywalizację w ofensywie. Ofensywie, którą opuścił inny wyśmienity piłkarz – Sadio Mane. Senegalczyk zapragnął kontynuować karierę w Bayernie Monachium. Inna sprawa, że i bez niego atak The Reds napakowany jest jakością – Mohamed Salah, Diogo Jota, Roberto Firmino, Luis Diaz, a teraz jeszcze Nunez. Nie próżnował również Guardiola, który dopiął swego i sprowadził „dziewiątkę”, która ma szansę być godnym następcą Sergio Aguero. Mowa oczywiście o Erlingu Haalandzie. Żadnemu kibicowi piłki Norwega przedstawiać nie trzeba. Duże pieniądze wydano też na Kalvina Phillipsa z Leeds, który wzmocni rywalizację w drugiej linii. W Man City nie zobaczymy już jednak Gabriela Jesusa czy Raheema Sterlinga, którzy przenieśli się do Londynu – pierwszy do Arsenalu, drugi do Chelsea.
W zeszłym roku, jak już wspomnieliśmy, Citizens polegli w meczu o Tarczę Wspólnoty. Rok wcześniej poległ Liverpool, przegrywając konkurs rzutów karnych z Arsenalem. Dwa wcześniejsze lata należały do City, które może sięgnąć w sobotę po swoją 7. tarczę. Dla Liverpoolu to próba zdobycia tego trofeum po raz 16, ale pierwszy od 2006 roku!
Tym razem to nie Wembley będzie gospodarzem tego prestiżowego meczu. Londyński gigant jest zajęty przez piłkarskie Mistrzostwa Europy kobiet. Liverpool i Man City wystąpią na King Power Stadium w Leicester.