Skip to main content

Fani futbolu, którzy przywykli do trybu mundialowego, dzięki Premier League znów mogą poczuć się jakby trwał czempionat. Czwartek był jedynym dniem przerwy w angielskim maratonie. Dziś rozpoczyna się ciąg siedmiu dni z rzędu z rozgrywkami Premier League. Nie zabraknie grania w Sylwestra i Nowy Rok.

Na piątek przewidziane są mecze West Hamu z Brentfordem (20:45) i Liverpoolu z Leicester (21:00). The Reds przystąpią do rywalizacji z serią trzech kolejnych zwycięstw, co w tym sezonie ligowym jeszcze im się nie zdarzyło.

W pierwszej pomundialowej kolejce z faworytów zawiódł tylko Tottenham, który zremisował z Brentford. Ciekawe, jak będzie teraz. W Sylwestra w akcji zobaczymy Manchester United w wyjazdowym meczu z Wolves (13:30), Manchester City, który u siebie zagra z Evertonem (16:00), Newcastle, które gościć będzie Leeds (16:00) oraz Arsenal, który czeka wycieczka do Brighton (18:30). Pozostałe dwa sylwestrowe spotkania to mecze Bournemouth z Crystal Palace (16:00) i Fulham z Southampton (również 16:00).

Tę kolejkę zamkną niedzielne spotkania, w których znów zobaczymy dwóch faworytów. Tottenham o 15:00 zagra z Aston Villą. Spurs czują na plecach oddech Man Utd, więc jeśli nie chcą wylecieć z czołowej czwórki, muszą w Nowy Rok pokonać The Villans. Na koniec o 17:30 Nottingham zmierzy się z Chelsea. The Blues z ekip Big Six czy aktualnie, licząc z Newcastle – Big Seven – są w najgorszej sytuacji. Są w tabeli nawet za Brighton. Tracą do czwartego miejsca 6 punktów, a do lidera aż 16!

Już w poniedziałek rozpocznie się kolejna seria gier, która zakończy się w czwartek. Potem na pierwszy plan wyjdzie Puchar Anglii, co na początku stycznia jest tradycją.

W tabeli bardzo ciekawie, a jeszcze ciekawiej zapowiada się styczniowy kalendarz rozgrywek. Przed nami takie szlagiery jak Arsenal – Newcastle, Chelsea – Man City, Man Utd – Man City, Tottenham – Arsenal, Man City – Tottenham, Liverpool – Chelsea, Arsenal – Man Utd. A to tylko styczeń! Warto pamiętać, że zaległy pozostaje mecz Arsenalu z Manchesterem City, co oznacza, że dwaj główni faworyci do tytułu zagrają ze sobą w tym sezonie jeszcze dwukrotnie. Nic, tylko zacierać ręce.

O ile batalia o mistrzostwo Anglii i miejsca w TOP 4 powinna być pasjonująca, o tyle większych emocji nie przewidujemy w rywalizacji o tytuł króla strzelców. Jeśli Erling Haaland nie dozna poważnej kontuzji lub kilku mniejszych urazów, raczej nie powinien mieć żadnych problemów ze zdobyciem tej nagrody w swoim debiutanckim sezonie w Anglii. Sezon nie jest jeszcze na półmetku, a Norweg ma 20 goli, co niekiedy wystarczało do zdobycia tytułu. Haaland wykręcił taki wynik, grając w zaledwie 14 meczach. To jest naprawdę obłędna statystyka.

Styczeń będzie ciekawy jeszcze z jednego powodu. Transfery. Otwiera się okienko, a po MŚ może być ono szczególnie gorące, bo kilku zawodników miało okazję zabłysnąć na największej z aren. Zresztą, Cody Gakpo już zapracował sobie na transfer do Liverpoolu, a być może kolejne transakcje są w drodze. Dużo mówi się o zainteresowaniu Arsenalu gwiazdą Szachtara Donieck – Mychajło Mudrykiem. On wprawdzie na mundialu nie zagrał, ale błyszczał w Champions League. Karuzela ruszy niebawem na dobre, a Anglicy jak zwykle oszczędzać nie będą.

Related Articles