Skip to main content

Temat Superligi nie jest niczym nowym. Pomysł zorganizowania rozgrywek dla najlepszych z najlepszych urodził się jeszcze pod koniec XX wieku. Wówczas jednak odpowiedzią władz Unii Europejskich Związków Piłkarskich było rozszerzenie formatu Ligi Mistrzów. Dziś gorący wątek wraca jak bumerang.

Tuż przed Wigilią UEFA dostała pod choinkę sporych rozmiarów rózgę. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał opinię, w której określił zablokowanie powstania Superligi przez europejską federację piłkarską i FIFA jako nadużycie i bezprawie. W oficjalnym oświadczeniu, które pojawiło się na stronie internetowej TSUE, czytamy, że: „Brak zezwolenia na grę w innych rozgrywkach klubom i piłkarzom zrzeszonym pod egidą UEFA i wymaganie ówczesnego zatwierdzenia nowych europejskich rozgrywek jest działaniem niezgodnym z prawem Unii Europejskiej”. Ponadto Trybunał oznajmił, co następuje: „Organizacja międzyklubowych rozgrywek piłkarskich i czerpanie korzyści z praw medialnych do nich są działaniami ekonomicznymi i powinny podlegać zwykłym zasadom konkurencji rynkowej”. Co to oznacza w praktyce?

Ni mniej, ni więcej – Trybunał Sprawiedliwości uznał wprost, że FIFA i UEFA działające jako NGO (ang. non governmental organisation, czyli organizacja pozarządowa) nie może stanowić prawa, ani stawiać nakazów czy zakazów potencjalnej, nawet nieistniejącej jeszcze konkurencji. Jednym słowem nie może mieć monopolu. To spory cios dla obu federacji, które przez wielu krytyków ze strony kibiców, ale także niektórych działaczy i właścicieli klubów wprost nazywane są mafią. To oczywiście pewne nadużycie i przerysowanie problemów światowej piłki, których FIFA i UEFA zdają się nie dostrzegać, a jedynie gasić pożary benzyną i bagatelizować potrzeby możnych futbolu, kosztem zdobywania głosów pariasów piłkarskiego świata w Afryce czy Azji. Jednak Gianni Infantino i Aleksander Ceferin trafili w tym wypadku najgorzej jak tylko mogli, bowiem za utworzeniem Superligi stoi człowiek, który w swoich dążeniach do sukcesu osiągnął niemal perfekcję – Florentino Perez, prezes i ojciec europejskich sukcesów Realu Madryt.

Perez to w Madrycie człowiek-instytucja. Symbol tego, że niemożliwe staje się możliwe. Za jego rządów „Galacticos” sięgnęli po 8 Mistrzostw Hiszpanii, ale co najważniejsze aż 7 razy wygrywali rozgrywki Ligi Mistrzów. Prezes madrytczyków jest niezwykle skuteczny w swoich działaniach, a lista gwiazd futbolu, które zagrały w koszulce „Los Blancos” za czasów Pereza robi wrażenie: Cannavaro, Kaka, Kroos, Khedira, Di Maria, Özil, Ronaldo Nazario, Varane, Zidane, Modrić, Benzema, Figo czy Cristiano Ronaldo to tylko ważniejsza część długiego zestawienia. Hiszpan potrafi skusić najlepszych, ale tym razem poprzeczka jest zawieszona wyżej. Nie wystarczy trafić do pojedynczych ludzi, trzeba dotrzeć ze swoim pomysłem i przekazem do całych organizacji, a także do kibiców. Mimo, że litania zarzutów wobec Superligi jest spora – skok na kasę, powtarzalność meczów pomiędzy najlepszymi do znudzenia, coraz większe dysproporcje finansowe czy deprecjonowanie klubów ze słabszych lig to jedynie najważniejsze głosy przeciwników.

Przeciwników, których w krótkim odstępie czasu pojawiło się całkiem sporo. Sama UEFA szybko wydała oświadczenie, w którym dość mgliście wypowiada się o przestrzeganiu prawa, chęci zachowania istniejącej piramidy piłkarskiej oraz służeniu szerszym interesom społeczeństwa. Kluby i organizacje równie sprawnie reagowały na niezadowolenie swoich sympatyków. Swój sprzeciw wobec udziałowi w rozgrywkach Superligi wyraziły już Manchester United, Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Atletico Madryt, Sevilla, AS Roma, Inter Mediolan, Atalanta Bergamo, PSG, AS Monaco, a także Premier League. Również mniejsi „gracze” są na liście oponentów: FC Kopenhaga, Feyenoord, Legia Warszawa czy Lech Poznań. To stan na dziś przy dość okrojonej wiedzy o szczegółach planowanych przez Pereza i spółkę rozgrywek.

Gamechangerem mogą być konkrety. A te zaczęły wypływać tuż po świętach. Hiszpańscy dziennikarze związani z Madrytem i Barceloną dotarli do informacji o planowanym starcie i budżecie Superligi. Z uwagi na brak faktycznego czasu na odpowiednie przygotowanie i stworzenie struktury rozgrywek, ich start wydaje się możliwy najwcześniej w sezonie 2025/2026. Na kolana jednak rzucają dopiero kwoty, jakie proponują przedstawiciele i inwestorzy projektu. Mówimy tu o gwarantowanej kwocie 15 miliardów (!!!) euro przez pierwsze trzy sezony, czyli 5 miliardów na sezon – niemal dwukrotnie więcej niż proponuje obecnie UEFA w swoich rozgrywkach – i ma być to kwota minimalna, która została już zabezpieczona na ten cel. Florentino Perez podkreślił, że środki nie są powiązane z arabskimi pieniędzmi i nie przewiduje miejsca dla klubów z Bliskiego Wschodu. Z puli na każdy sezon przewiduje się 400 milionów euro funduszu solidarnościowego dla klubów, które wypadną poza Superligę (również 2 razy więcej niż w obecnym formacie UEFA).

Organizatorzy zaspokoili pragnienie nie tylko klubów, które mimo stanowczych deklaracji na pokaz, wciąż ponoć są w stałym kontakcie z przedstawicielami rozgrywek. Przygotowali również propozycję dla kibiców. Superliga proponuje dostęp do oglądania meczów za darmo w ramach platformy Unify. Ponieważ w życiu nie ma nic za darmo już odpowiadamy gdzie jest haczyk – darmowa wersja wiąże się z uciążliwymi zapewne reklamami, ale tu również przewidziano furtkę. Jest nią oczywiście płatna subskrypcja na kilku poziomach od wyłączenia reklam po wyższe pakiety z dodatkowymi opcjami i udogodnieniami. Jednocześnie istnienie platformy pozwoli sponsorom i reklamodawcom na dotarcie do całej rzeszy potencjalnych nowych klientów swoich produktów i usług. Sama platforma powstaje ponoć przy współpracy z największymi serwisami streamingowymi na świecie, a w Madrycie gościli już przedstawiciele Apple’a i YouTube’a.

Potencjalna zmiana lidera na rynku graczy w futbolu uzyskała naturalną reakcję środowiska. To co wspólne dla większości ludzi to opór i strach przed nieznanym, będący naturalną reakcją obronną ludzkiego mózgu na zmianę. Psychologowie przywołują tu teorię Richarda Lazarusa, w której ludzie dokonują oceny pierwotnej (czy sytuacja jest ważna i znacząca) i wtórnej (czy sytuacja jest stresowa). To co najważniejsze, to możliwość dokonania ponownej reinterpretacji oceny pierwotnej pozwalające zakwalifikować wydarzenie jako wyzwanie bądź cel do osiągnięcia, a nie zagrożenie, którego chcielibyśmy uniknąć. Trzecie podejście do utworzenia Superligi doskonale obrazuje teorię Lazarusa. Organizatorzy, dawkując pozytywny przekaz i atrakcyjne informacje o swoim projekcie, mogą skutecznie trafić do nieprzekonanych i łechtać ego sceptyków ich inicjatywy.

Czas pokaże, kto wyjdzie górą w starciu FIFA i UEFA vs. Superliga. Prawo Kopernika-Greshama mówi, że gorszy pieniądz wypiera lepszy, ale w tym przypadku większy pieniądz ma prawo wyprzeć mniejszy. Przed nami kilkanaście miesięcy tarć, podczas których dowiemy się czy futbolowy stół zostanie przewrócony do góry nogami.

Related Articles