Kilka dni temu “The Athletic” ujawnił, że Erik ten Hag odsunął jednego zawodnika od sparingu przez dwukrotne spóźnienie. Piłkarze chwalą dyscyplinę Holendra, a mecze kontrolne dają sporą nadzieję, że będzie lepiej. Ten Hag odkurzył też Anthonego Martiala.
Manchester United to drużyna, która zaczyna przynajmniej w małych kroczkach zmieniać swój wizerunek. Wszystko za sprawą Erika ten Haga, jego dyscypliny i pozytywnej atmosfery, której brakowało od dawna. Klub pozbył się szatniarskich kretów, czyli Pogby i Lingarda. Wiadomo, że to dopiero sparingi, początek wyzwań i Manchester nie grał żadnego poważnego meczu, ale tu trzeba było zacząć od zera. Wprowadzane są porządki personalne i dyscyplinarne. Nie ma już Paula Pogby, który często wynosił cenne informacje z szatni, a jego były agent, czyli ŚP. Mino Raiola uczynił sobie z United dojną krowę. Pogba falował z formą, miał kiepskie zdrowie, a mimo to domagał się, by być centralną postacią zespołu, wiecznie czuł się niedoceniany, krytykowany i nieszczęśliwy.
Za to Anthony Martial przestał być gorącym kartoflem i strzelił trzy gole w sparingach. Wypadł na tyle dobrze, że mówi się nawet o zatrzymaniu go w United. Tak przynajmniej pisał Fabrizio Romano kilka dni temu. Dawno Martial nie miał w sobie takiej werwy, został już skreślony, a przecież i tak ma jeszcze dwa lata kontraktu. Bardzo zadowolony jest też Diogo Dalot, także gracz już wykopywany z klubu, który stał się podstawowym prawym obrońcą. David De Gea i Bruno Fernandes chwalą dyscyplinę i popierają ukaranie zawodnika, który dwukrotnie się spóźnił. Jest też bardzo, bardzo ważna zmiana mentalności. Piłkarze są bardziej dostępni do wywiadów, nie tworzy się syndromu oblężonej twierdzy i poczucia, że gracze odbębnią swoje i mają w poważaniu wyniki.
Teraz już nie ma Pogby. Podobnie jak Maticia, Lingarda i Pereiry. Sprzedano tylko tego ostatniego. Nikt nie pilnował porządku z papierologią kontraktową. Panował organizacyjny chaos, zbyt wielu piłkarzy nie rozumiało swojej pozycji w klubie. Ważnymi postaciami byli Juan Mata i Edinson Cavani. Pierwszy pełnił już marginalną rolę na boisku, ale nikt pewnie nie obraziłby się, gdyby otrzymał jeszcze rok kontraktu. To jeden z idoli Old Trafford, wartość dodana w szatni, wzór dla młodych i nowo przychodzących piłkarzy. Mata był w United od 2014 roku, ale mu podziękowano. Edinson Cavani niestety więcej się rehabilitował, rozegrał w całym sezonie mniej niż 1000 minut. Nie było sensu ponownie przedłużać umowy. Dwa jakże ważne nazwiska, ale nie ma zmiłuj, są porządki.
Wzmocnienia chyba pierwszy raz od dawna wyglądają na przemyślane. Słaby Alex Telles i jeszcze słabszy w poprzednim sezonie Luke Shaw dostali solidnego konkurenta na swoją pozycję. W klubie pojawił się Tyler Malacia, lewy obrońca Feyenoordu, który grał w finale Ligi Konferencji i może nie potwierdzał tego samymi liczbami, ale widać go było w grze do przodu, robił sporo wiatru i jest dobry technicznie. Ten Hag będzie miał także do dyspozycji nowego stopera, który został ściągnięty za grubą kapuchę, czyli Lisandro Martineza z Ajaksu. To nowy-stary znajomy trenera i świeżutki transfer, prawdopodobnie nowy partner na środku dla Harry’ego Maguire’a. Ten Hag stwierdził, że nie zmieni kapitana i wierzy w umiejętności Anglika.
Do tego dochodzi też pozyskanie Christiana Eriksena, co już jest ociepleniem wizerunku. Weźmy Pogbę a Eriksena. Duńczyk wrócił, gdy cały świat modlił się, żeby w ogóle przeżył… najpierw podbił Brentford, a teraz ma być wzmocnieniem klubu, który spróbuje się odbudować. Mówi się jeszcze o Frenkiem De Jongu, ale tu sam piłkarz nie bardzo chce przyjść do United. Ten Hag grzebie więc na rynku, który doskonale zna, szuka transferów okołoholenderskich, a Richard Arnold, czyli dyrektor generalny podobno nie wtrąca się tak w kompetencje, jak robił to Ed Woodward. To dyrektor sportowy John Murtough zajmuje się życzeniami ten Haga. Pytanie tylko co dalej z Cristiano Ronaldo…