Skip to main content

Covidowe zaległości niesamowicie poszatkowały terminarz Premier League. Niemal wszyscy mają do odrobienia jakieś zaległości. Dziś trzy takie spotkania, każde o dość sporym ciężarze gatunkowym.

Newcastle zagra z Evertonem. Sroki zajmują przedostatnie miejsce w ligowej tabeli, ale zimą w klubie nie próżnowano. Pieniądze nie są już dla Newcastle żadnym problemem, stąd transfery takich zawodników jak Kieran Trippier, Chris Wood, Bruno Guimaraes, Dan Burn czy Matt Targett. Można się spodziewać, że to dopiero początek ofensywy transferowej, a w kolejnych okienkach do klubu trafiać będą coraz większe gwiazdy. Jest jedna uwaga – Newcastle nie może spaść z Premier League i właśnie to jest misja na najbliższe miesiące, a odpowiedzialny za jej realizację jest Eddie Howe.
Ale i Everton drży o utrzymanie i musiał zimą dozbroić swoją armię. Poprowadzi ją Frank Lampard, który powraca na trenerską ławkę w Premier League. Jego nowi żołnierze to wypożyczony z Man United Donny van de Beek, a także np. Dele Alli, Nathan Patterson czy Vitaliy Mykolenko, na którego wydano ponad 23 mln euro! Ciekawe co wyjdzie z tego miszmaszu nowych zawodników ze starymi w ekipach z St. James’ Park i Goodison Park. Póki co Everton ma 4 punkty więcej przy jednym rozegranym meczu mniej.

West Ham – Watford to mecz drużyn, które mają zupełnie rozbieżne cele. Młoty walczą o europejskie puchary, a może nawet prawo gry w Lidze Mistrzów. Watford będzie szczęśliwy, jeśli zachowa ligowy byt. Póki co drużyna Szerszeni ma 15 punktów – tyle samo co Newcastle. Jednak w oczy kłuje bałagan organizacyjny w klubie, którego przejawem są ciągle trenerskie roszady. Więcej o tym pisał Patryk Idasiak – KLIKNIJ. Czy Roy Hodgson da radę z tą ekipą wywalczyć utrzymanie? Brak tu spektakularnych transferów i zdaje się, że misja ta będzie naprawdę trudna.
West Ham przed ostatnią przerwą notował dwie kolejne porażki – z Leeds i Man Utd. W sobotę podopieczni Davida Moyesa po dogrywce awansowali do kolejnej rundy Pucharu Anglii, pokonując Kidderminster, drużynę z piątego poziomu rozgrywkowego. Młoty miały sporo szczęścia – gola na wagę dogrywki strzelając w doliczonym czasie gry. Mało tego – zwycięskie trafienie Jarroda Bowena padło w doliczonym czasie dogrywki.

Te dwa mecze rozpoczną się o 20:45, a kwadrans później kibice na Turf Moor usłyszą pierwszy gwizdek spotkania Burnley – Man Utd. Gospodarze mają co odrabiać – rozegrali do tej pory raptem 19 meczów, najmniej z całej stawki. Dla porównania – Chelsea ma 24 mecze, a West Ham czy Man City 23. Oczywiście nie tylko zaległości, ale i słaba gra Burnley spowodowała, że ten zespół wylądował na ostatnim miejscu w lidze. Dość powiedzieć, że ekipa Seana Dyche’a wygrała w tym sezonie ligowym zaledwie jeden mecz! 30 października The Clarets pokonali beniaminka, Brentford. Było to ostatnie zwycięstwo Burnley, które ciuła punkty remisując.
Wygrana dziś to dla outsidera ligowej tabeli zadanie bardzo trudne – w końcu na Turf Moor przyjeżdża Cristiano Ronaldo i spółka. Z drugiej jednak strony Czerwone Diabły w piątek odpadły z Pucharu Anglii, przegrywając po karnych z Middlesbrough. Zresztą, w lidze także drużyna Ralfa Rangnicka niczym nie zachwyca i często traci punkty. W mediach spekuluje się, że niemiecki trener nie przypadł do gustu piłkarzom. Wprawdzie obecnie Czerwone Diabły są na upragnionym 4. miejscu, ale za plecami z minimalnymi stratami czają się Arsenal i Tottenham, które rozegrały mniej spotkań oraz West Ham, który akurat zagrał jeden mecz więcej.

Minie jeszcze sporo czasu, zanim tabela Premier League się wyprostuje. Ma to swój urok, bo przewidywanie, jak potoczy się dalsza część rozgrywek to trochę jak wróżenie z fusów. Trzeba jednak przede wszystkim mieć nadzieję, że zaległości nie będzie przybywać.

Related Articles