Po miesiącu mundialowych emocji nieśmiało wraca piłka klubowa. Dziś pierwszy poważny mecz, o którym warto wspomnieć. Wprawdzie to tylko Puchar Ligi Angielskiej, ale obsada znakomita, bo Manchester City podejmuje Liverpool w rywalizacji o ćwierćfinał tych rozgrywek.
We wtorek i środę do najlepszej ósemki EFL Cup awansowały już ekipy Wolves, Southampton, Nottingham, Newcastle, Man Utd, Leicester i Charlton. Dziś stawkę uzupełni jeden z gigantów. Można się spodziewać znakomitego widowiska, bo Pep Guardiola i Jurgen Klopp na pewno nie lekceważą Pucharu Ligi.
Manchester City sięgał po to trofeum w sezonach 17/18, 18/19, 19/20 i 20/21, czyli cztery razy z rzędu. Obywatele wygrywali też Puchar Ligi w sezonie 15/16, ale wówczas jeszcze nie pod wodzą Katalończyka. Rok temu hegemonię City w EFL Cup zatrzymał West Ham. Młoty wyrzuciły Obywateli za burtę rozgrywek, a potem same odpadły. Puchar nad głowę wznieśli zawodnicy Liverpoolu, którzy po piekielnie długiej serii rzutów karnych pokonali Chelsea.
Warto zauważyć, że los nie jest zbyt łaskawy dla Citizens, który już w poprzedniej rundzie, na poziomie 1/16 finału musieli rywalizować z Chelsea. Wygrali 2:0 po bramkach Riyada Mahreza i Juliana Alvareza. Tego drugiego dziś w spotkaniu z Liverpoolem z pewnością zabraknie. W niedzielę zdobył tytuł mistrza świata, a przedwczoraj w Buenos Aires odbywała się mistrzowska feta na cześć Albicelestes. Po stronie The Reds zabraknie zapewne Ibrahimy Konate. Francuski stoper w niedzielnym finale pojawił się na boisku podczas dogrywki.
Co poza tym? Pep Guardiola ma do dyspozycji wszystkich swoich piłkarzy, a Jurgen Klopp nie może skorzystać z kontuzjowanych Luisa Diaza, Arthura i Diogo Joty. Powrócił za to Curtis Jones. Obaj trenerzy mogą cieszyć się, że podczas mundialowego wysiłku ich najlepsi snajperzy głównie leniuchowali. Mowa o Erlingu Haalandzie i Mohamedzie Salahu. Norwegia i Egipt nie awansowały na czempionat globu, więc obaj genialni napastnicy nie przemęczali się w Katarze, tylko szlifowali formę w klubach i oglądali mecze MŚ w telewizji. Guardiola jednak uważa, że w lepszej dyspozycji obecnie są ci, którzy na mundialu grali. – Mam wrażenie, że gracze, którzy byli na Mistrzostwach Świata są w lepszej kondycji niż ci, którzy byli tutaj – powiedział szkoleniowiec The Citizens na przedmeczowej konferencji prasowej.
W tym sezonie Liverpool i Manchester City mierzyły się ze sobą już dwukrotnie. W spotkaniu o Tarczę Wspólnoty, będącym uwerturą do sezonu ligowego, ekipa Kloppa wygrała 3:1. The Reds byli górą również w meczu ligowym na Anfield, wygrywając 1:0. To o tyle niespodzianka, że Liverpool był wtedy w dołku, tracąc punkty raz za razem, a mistrzowie Anglii utrzymywali bardzo wysoki poziom. Bezpośredni mecz nie potwierdził tych tendencji, a gospodarze wygrali po golu Salaha.
Starcia obu tych ekip to zresztą klasyka ostatnich lat w Premier League. Wystarczy przypomnieć sobie znakomite batalie w sezonie 21/22, zakończone remisami 2:2, czy zwycięstwo 3:2 Liverpoolu w półfinale Pucharu Anglii. Na koniec sezonu więcej powodów do radości miał jednak Manchester City, który zdobył mistrzostwo kraju z punktem przewagi nad ekipą z miasta Beatlesów.
Początek batalii na Etihad Stadium dziś o 21:00. To już ostatni mecz tej rundy Pucharu Ligi. Zaraz po meczu rozlosowane zostaną pary ćwierćfinałowe.