Tytuł mógłby sugerować tekst o Armandzie Duplantisie, ale tym razem będzie o Jagiellonii Białystok. Mistrzowie Polski w II rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów trafili na beznadziejny FK Poniewież. Dwa zwycięstwa nad Litwinami to już historia, bo kolejny rywal jest znacznie poważniejszy – to Bodo/Glimt, które w ostatnich latach dwukrotnie potykało się z polskimi klubami w Europie. Poprzeczka wymagań faktycznie idzie więc w górę, ale czy team Adriana Siemieńca jest skazany na strącenie belki?
Niekoniecznie. Wspomnieliśmy o dwóch bojach Bodo/Glimt z polskimi drużynami. W 2021 roku Legia prowadzona przez Czesława Michniewicza dwukrotnie pokonała mistrzów Norwegii (2:0 u siebie i 3:2 na wyjeździe). Półtora roku później Lech Poznań trafił na żółto-czarnych w fazie pucharowej Ligi Konferencji. Remis 0:0 na wyjeździe i wygrana 1:0 u siebie pozwoliły Kolejorzowi awansować dalej. Póki co drużyna ze Skandynawii jest więc bez zwycięstwa w bojach z ekipami z Polski. Nie mamy absolutnie nic przeciwko, by ten stan rzeczy utrzymał się po dwumeczu Jagiellonii z zespołem Kjetila Knutsena.
W norweskiej Elitserien gra toczy się w systemie wiosna/jesień. Aktualnie broniące tytułu Bodo/Glimt jest na najlepszej drodze do kolejnego mistrzostwa – prowadzi z 7 punktami przewagi nad drugim Brann. To zresztą paralela z polską Ekstraklasą, gdzie po trzech kolejkach Jagiellonia znalazła się na prowadzeniu, jak na mistrza przystało. Białostoczanie rozegrali w sezonie 24/25 pięć meczów – trzy ligowe i dwa pucharowe. Wszystkie zakończyły się zwycięstwami ekipy z Podlasia. Bilans bramkowy 14:3 pokazuje, że przez kilka tygodni letniej przerwy Jaga nie zatraciła też swojego ofensywnego stylu. I właśnie tym będzie chciała zaskoczyć Norwegów. W perspektywie jest już dwumecz z Crveną Zvezdą, którego stawką będzie awans do fazy ligowej Champions League. Wcześniej trzeba jednak uporać się z zespołem Knutsena.
Zwycięstwo z mistrzami Litwy pozwoliło Jagiellonii zapewnić sobie udział minimum w Lidze Konferencji. Daje to gwarancję finansowego zastrzyku i uniknięcia kompromitacji. Ewentualne przejście Bodo da przynajmniej Ligę Europy, a o przejściu Serbów z Belgradu już wspomnieliśmy – byłoby to spełnienie piłkarskich marzeń i czwarty w historii awans polskiego klubu do elitarnej Ligi Mistrzów.
Białostoczanie w całości skupiają się teraz na dwumeczu z drużyną z północy Norwegii. Sobotni mecz ligowy Jagi z Motorem Lublin został przełożony na grudniowy termin. Gra toczy się o dużą stawkę i Adrian Siemieniec zdaje sobie z tego sprawę – stąd decyzja o przekładaniu spotkania z beniaminkiem Ekstraklasy.
Niewątpliwie w stolicy Podlasia wciąż trwa swoisty karnawał. Po sezonach pałętania się maksymalnie w środku stawki, Jaga nie tylko wróciła do gry o czołówkę, ale wręcz zdobyła pierwsze w historii klubu mistrzostwo. Do tego doszło świetne wejście w kolejny sezon. Klub jest mądrze zarządzany, a transfery pilotowane przez Łukasza Masłowskiego stały się w polskich realiach symbolem udanych, budżetowych ruchów.
Początek dwumeczu w środę o 20:45. Rewanż w Norwegii we wtorek 13 sierpnia o 19:00.