
O wielu piłkarzach mówi się, że są niedoceniani, ale do czasu. Jakkolwiek to zabrzmi od wielu wielu lat mam wrażenie, że właśnie takim kimś jest Karim Benzema. Strzela, asystuje, a nadal jest gdzieś w cieniu kolegów.
Kiedyś dziwiłem się, że Real woli sprzedać Gonzalo Higuaina i zostawić Karima Benzemę. Wmawiałem sobie, że przecież Argentyńczyk gwarantuje więcej goli niż Francuz. Tyle że Benzema idealnie nadawał się do gry z Cristiano Ronaldo. Sądzę, że nie było lepszego do takiej gry. Zresztą takich graczy niewielu było i jest, którzy daliby radę przy CR7 czy Messim. W zasadzie można wymienić dwóch na przestrzeni dłuższego okresu. Luis Suarez przy Messim i właśnie Benzema przy Ronaldo. To nie jest wcale takie proste. Jesteś typową "9", grasz w topowym klubie, więc każdy kibic oczekuje od ciebie mnóstwa goli. Tyle że nie masz szans dopchać się do rzutów wolnych czy karnych i w ten sposób zapewnić sobie kilka goli ze stojącej piłki. Umówmy się, strzały z jedenastu metrów do przesadnie trudnych nie należą, a najlepsze kluby mają takich okazji w sezonie naprawdę sporo. Nie tylko przez przychylność sędziów, ale choćby przez sposób gry i częstotliwość przebywania w polu karnym.
"Dobrze gra tyłem do bramki"
W Polsce, gdy słyszymy te słowa często zapala nam się lampka ostrzegawcza. Dlaczego? Wielokrotnie dotyczy to zawodników, którzy nie mają argumentu w postaci liczb. Nie strzela, nie asystuje, ale super gra tyłem do bramki. To piękny frazes, tylko bez konkretów jest kompletnie pozbawiony sensu.
Są jednak przypadki, gdy faktycznie można powiedzieć, że gra tyłem do bramki lub cofnięcie się po piłkę może być sporym atutem.
W przypadku Benzemy to właśnie umiejętność gry z dala od bramki robi ogromne wrażenie. Tyle że najlepiej zobaczyć to na żywo. Dzisiaj taka możliwość nie istnieje, ale jeśli wrócą normalne czasy, polecam każdemu wybrać się na Santiago Bernabeu czy inny duży obiekt, zasiąść w miarę wysoko i obserwować Benzemę. Bardzo często ucieka z pozycji numer 9 w boczne sektory. Jeśli obrońca zostanie i nie ruszy za nim, wówczas robi przewagę w strefie, do której się udał. Jeśli wyjdzie, tworzy się spora luka. W ten sposób przecież zaliczył asysty choćby z Barceloną czy Eibarem, gdy wypuszczał, niemal sam na sam, podaniami Fede Valverde czy Lucasa Vazqueza.
Obecny sezon
Teraz już brał udział – bezpośrednio, czyli strzelając lub asystując – przy 17 golach dla Realu. To wynik już kapitalny, a jeszcze lepiej zobaczymy, ile znaczy jego obecność na boisku. Gdyby odjąć gole i asysty w rozegranych meczach ligowych, Real miałby 9 punktów mniej i był w okolicach Barcelony. Z jego udziałem Real wygrał 10 z 13 meczów. W siedmiu z nich Francuz strzelał lub asystował.
W Lidze Mistrzów ta zależność była jeszcze większa. Zagrał pięć meczów i strzelałw trzech. Chyba nie trzeba długo się zastanawiać nad tym, że nie udało mu się to przeciwko Szachtarowi. I oba mecze z Ukraińcami Real przegrał. Przypadek? Być może. Poza tym ratował remis z Gladbach na wyjeździe oraz zapewnił wygraną w domu, na wagę awansu do 1/8 finału oraz otwierał wynik przeciwko Interowi u siebie.
W ostatnich tygodniach błyszczał niemal w każdym meczu. Wspomniane trafienia z BMG, do tego perfekcyjne spotkania z baskijskimi ekipami. Dublet przeciwko Athletikowi czy też gol z dwiema asystami na Ipurua z Eibarem.
Rekordy
Gdy był Cristiano Ronaldo wszyscy głównie zachwycali się rekordami Portugalczyka. Tymczasem dzisiaj Benzema ma 261 goli dla Realu i po strzeleniu pięciu kolejnych zrówna się w ich liczbie z Alfredo di Stefano wskakując na podium. Nie ma wątpliwości, że tego dokona najpóźniej w lutym. Zresztą patrząc na jego wiek – przed chwilą skończył 33 lata – i możliwości, wydaje się, że drugie miejsce też stoi przed nim otworem. Do wicelidera klasyfikacji, Raula, traci bowiem 63 gole, czyli przy dobrych wiatrach jakieś 2,5 sezonu strzelania na dobrym oraz dwa sezonu na bardzo dobrym poziomie. Da radę? Szansę na pewno duże i wszyscy kibce Królewskich będą mu kibicować.
Przez wiele lat mówiło się o nim Mr Champions. To wszystko przez wzmożoną aktywność w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Na dzisiaj 69 goli i piąte miejsce. Przed nim do wyprzedzenia Raul – dwa gole straty – i chyba na tym poprzestanie. Taki sam dystans dzieli go od Lewandowskiego, ale to dzisiaj jeszcze półka wyżej. Poza tym Lewy jest typowym goleadorem, a Benzema mimo zdobywania wielu bramek, to nadal napastnik w stylu 9,5. Tak Hiszpanie bowiem określają zawodników grających pomiędzy rozgrywającym "10" a typowymi napastnikiem "9.
A to wszystko dotyczy napastnika, który nie jest gwiazdą numer jeden w swoim klubie. Dla większości taką osobą będzie Ramos, niektórzy wskażą Kroosa, Modricia, a gdyby w dłuższej perspektywie był zdrowy, także Hazarda. Mimo tego Benzema był, jest i jeszcze będzie polisą na ofensywę w Realu. Dlatego, że jest w stanie dopasować się wielu ról. Bycia numerem jeden w ataku, jak i tym, który ma stworzyć warunki innemu do strzelania goli. Być może już niedługo tak będzie, gdyby ziścił się sen Florentino Pereza o Kylianie Mbappe.