Skip to main content

Liga Mistrzów nie mogłaby obyć bez pojedynków Manchesteru City z Realem Madryt. Na cztery ostatnie sezony, aż trzykrotnie dochodziło do dwumeczów tych ekip w fazie pucharowej Champions League. I jest to w zasadzie gwarancja emocji oraz najwyższego poziomu. Nie brak głosów, że to po prostu przedwczesny finał.

Tak zresztą mówiono także rok temu, gdy Królewscy i The Citizens mierzyli się w półfinale. W Madrycie padł remis 1:1, ale spotkanie na Etihad Stadium było już prawdziwym popisem zespołu Pepa Guardioli, który wygrał aż 4:0, rozgrywając niemal perfekcyjny mecz. Tym samym Obywatele upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu – awansowali do finału i zrewanżowali się Realowi za porażkę sprzed roku. Wtedy też na etapie półfinału ekipa Carlo Ancelottiego dokonała niemal niemożliwego. Po dwóch golach Rodrygo w doliczonym czasie gry rewanżowego spotkania doprowadziła do dogrywki, a w jej trakcie gola na wagę awansu z rzutu karnego zdobył Karim Benzema. Manchester City był już jedną nogą w finale, a skończyło się rozpaczą. Oczywiście w obu przypadkach zwycięzca tej pary półfinałowej wygrywał całe rozgrywki.

Z kolei w sezonie 2019/20 dwumecz Realu z Manchesterem City w 1/8 finału był rozgrywany z ponad pięciomiesięczną przerwą pomiędzy obydwoma spotkaniami. To oczywiście efekt pandemii koronawirusa, która zamknęła stadiony na wiele długich tygodni. W lutym w Madrycie 2:1 wygrali goście, w sierpniu na Etihad Stadium znów to drużyna Guardioli wygrała 2:1. Jednak już w kolejnym meczu sensacyjnym pogromcą The Citizens został Olympique Lyon.

Ostatnie lata obfitowały więc w piękne pojedynki obu klubów z ikonicznymi, pamiętnymi meczami. Z jednej strony można żałować, że te dwie potęgi nie mogą wpaść na siebie w finale, ale z drugiej strony dwumeczu daje po prostu podwójną dawkę wielkiego futbolu. W końcu lider ligi hiszpańskiej zmierzy się z obrońcą trofeum Champions League i trzecią drużyną Premier League zarazem. Zresztą, przedstawienie osiągnięć czy potencjału sportowego Realu i Man City mija się z celem, bo to powielanie oczywistych treści. Z całą pewnością zwycięzca tego dwumeczu będzie głównym faworytem do wygrania rozgrywek 1 czerwca na Wembley.

Real w ostatni weekend miał wolne. W Hiszpanii rozgrywany był finał Pucharu Króla i wszyscy poza Athletikiem Bilbao i Mallorcą (finaliści) mieli wolne. Nie najgorszy moment na chwilę oddechu, biorąc pod uwagę klasę rywala, który przyjeżdża dziś na Santiago Bernabeu. Citizens wolnego nie mieli – w sobotę mierzyli się z Crystal Palace i wygrali ten mecz 4:2. Na siedem kolejek przed końcem mają 1 punkt straty do Arsenalu i Liverpoolu – finisz rozgrywek na Wyspach zapowiada się fascynująco, a ekipa Guardioli musi dzielić swoją uwagę na trzy fronty – Premier League, Champions League i FA Cup. Powtórzenie sukcesu sprzed roku, jakim była potrójna korona, byłoby bezprecedensowym wydarzeniem, ale droga do tego daleka.

W Realu wciąż poza grą są David Alaba i Thibaut Courtois. Obaj panowie wracają do zdrowia po operacjach zerwanych więzadeł krzyżowych w kolanie. Hiszpańscy dziennikarze przewidują, że parę środkowych obrońców utworzą Antonio Rudiger i Aurelien Tchouameni, podczas gdy Eder Militao zasiądzie na ławce. Na pozostałych pozycjach praktycznie bez znaków zapytania. Inaczej wygląda to w zespole gości, gdzie z powodu urazów wypadli Kyle Walker i Nathan Ake. Do gry wrócić ma za to Ederson, co jest istotnym wzmocnieniem na pozycji bramkarza. Z drużyną do Madrytu przyleciał z kolei Josko Gvardiol, ale występ Chorwata stoi pod znakiem zapytania – prawdopodobnie zasiądzie on jedynie na ławce.

Guardiola często zaskakiwał różnymi rozwiązaniami taktycznymi i nie zawsze wychodził na tym dobrze. Co przygotuje na dziś? Real jest bardzo mocny, ale Ancelotti musi pamiętać lekcję futbolu, jaką dostał od młodszego kolegi po fachu w zeszłorocznym rewanżu na Etihad. To również może rzutować na podejście gospodarzy do dzisiejszej batalii nr 1.

Początek o 21:00, a mecz poprowadzi Francois Letexier.

Related Articles