
Lech poleciał do Lizbony by rozegrać swój prawdopodobnie przedostatni mecz w tym sezonie Ligi Europy. Po czterech kolejkach na koncie Kolejorza są tylko trzy punkty i awans do dalszych gier byłby cudem. Na taki cud się nie zanosi, bo dziś zadanie najtrudniejsze z możliwych – wyjazdowa rywalizacja z personalnie najmocniejszą w grupie Benficą. Ale Lech poleciał do Portugalii bez dwóch ważnych ogniw.
Te ogniwa to Pedro Tiba, który leczy drobną kontuzję oraz pauzujący za kartki Djordje Crnomarković. Do zdrowia wrócił już za to Jakub Kamiński i jego powinniśmy oglądać w akcji od początku. Jakim składem Lech by nie wyszedł na ten mecz, faworytem i tak będzie Benfica.
W Poznaniu Kolejorz powalczył z drużyną Jorge Jesusa, ale finalnie i tak przegrał 2:4. Goście obnażyli słabość Lechitów w defensywie, choć sami na pewno byli zaskoczeni odważnym i ofensywnym usposobieniem ekipy Dariusza Żurawia, która długimi momentami potrafiła spychać przyjezdnych do głębokiej defensywy i tworzyć okazje strzeleckie. Tamten Lech nam się podobał, bo był obietnicą kapitalnej przygody. W kolejnych meczach bywało różnie. Nie najgorszy, ale przegrany wyjazd do Glasgow, zwycięstwo u siebie ze Standardem, katastrofalnie zaprzepaszczona szansa w rewanżu z Belgami i ostatecznie porażka… Trzy punkty to skromny dorobek, który raczej nie pozwala mieć dużych nadziei. Rangersi i Benfica mają po 8. Lech nie tylko musi więc wygrać dwa ostatnie spotkania, ale dodatkowo liczyć na pomoc Standardu.
Praktycznie można się więc powiedzieć, że wicemistrzowie Polski zagrają już tylko o honor i godne pożegnanie z imprezą, na którą ostatnimi czasy nasze kluby w ogóle nie miały wstępu. Lech zresztą musi wreszcie stanąć w krajowej kolejce po przepustkę na kolejny sezon. Ostatnia wygrana z Lechią Gdańsk była pierwszym zwycięstwem Lechitów w lidze od prawie dwóch miesięcy! Czołówka odjechała i poznaniacy muszą ruszyć w pościg natychmiast. ESA 37 to już historia i czasu na odrabianie strat jest po prostu mniej. A Raków i Legia wyglądają na zespoły, które wiedzą czego chcą i o co grają.
Benfica takich problemów w lidze nie ma. Z bilansem 6-0-2 zajmuje 3. miejsce w tabeli Primeira Liga. W Lidze Europy poza dwoma remisami z Rangersami lizbończycy wygrali 4:2 z Lechem i 3:0 ze Standardem. Wszystko przemawia dziś za gospodarzami, a trener Żuraw zdaje sobie z tego sprawę i sam mówi, że jego zespół zbiera doświadczenia na przyszłość. – Chcemy dobrze grać w piłkę, a jak się uda to powalczyć o dobry wynik. W Poznaniu zagraliśmy dobrze, ale błędy indywidualne w obronie przesądziły o rezultacie. Naszym problemem jest koncentracja – ocenia szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
Wczoraj Lech ogłosił transfer szwedzkiego pomocnika Jespera Karlstroema, który prawdopodobnie będzie miał za zadanie załatać dziurę po odejściu Jakuba Modera do Brighton. To zresztą ponoć nie jest ostatnia wzmocnienie Kolejorza w zimowym okienku. W stolicy Wielkopolski nie zamierzają zasypiać gruszek w popiele i liczyć, że straty punktowe w lidze odrobią się same. Póki co jednak wyzwaniem jest dzisiejszy bój z Benficą. Wszystko wskazuje na to, że będzie to ostateczne pożegnanie z nadziejami, ale sport lubi niespodzianki i obyśmy takiej doświadczyli dziś wieczorem. Najlepiej podwójnej – także z sukcesem Standardu w meczu z Rangersami, bo wtedy Lech będzie miał wszystko w swoich rękach za tydzień.