Skip to main content

W ubiegłym tygodniu Hiszpania i Niemcy świętowały podwójne hity w czołówce. Tym razem czas na Włochów. W niedzielny wieczór najpierw Bergamo, a później Rzym skupi na sobie uwagę wszystkich fanów calcio.

Warto dodać, że w kwartecie uczestników dwóch hitów nie ma ani Juventusu, ani żadnego z przedstawicieli Mediolanu, czyli trzech ostatnich mistrzów kraju. Tylko Milanowi udało się przedzielić opisywane przez nas ekipy.

Niedziela, 18:00 Atalanta – Lazio
Na początek mecz drużyn, które w styczniu tego roku stworzyły prawdopodobnie jedno z najnudniejszych spotkań poprzedniego sezonu. 0:0 na Olimpico nie dało się oglądać. Wówczas boisko śmiało można było skrócić o oba pola karne i nikt nie zauważyłby różnicy. Wszystko dlatego, że po obu stronach nie było jakiegokolwiek zagrożenia!

Fatalne informacje w Rzymie
Teraz też możemy nie doczekać się wielkiego widowiska w Bergamo. Na Gewiss Stadium spotkają się dwie najlepsze defensywy ligi. Atalanta straciła sześć goli, Lazio o jedną sztukę mniej. Już to pokazuje, że wcale nie musimy doczekać się efektownego widowiska. Oczywiście Lazio ma drugą ofensywę Serie A – 21 strzelonych goli. Tyle że tutaj można śmiało dopisać gwiazdkę. Przed tygodniem z gry wypadł Ciro Immobile. Kontuzja mięśnia dwugłowego uda jeszcze w pierwszej połowie spotkania z Udinese sprawiła, że Lazio stało się totalnie bezzębne. Brak alternatywnej “9” to ogromny kłopot dla Maurizio Sarriego. Immobile prawdopodobnie nie zagra do końca roku, a to kamyczek do ogródka Igliego Tare. Albański dyrektor sportowy nie dał możliwości zastąpienia cappo cannoniere nikim, kto grałby na tej pozycji. Przeciwko Udinese musiał grać tam… Felipe Anderson. Czy to będzie on, czy Pedro lub Mattia Zaccagni, to wszystko pomysły dość karkołomne, które nie mają prawa wypalić na dłuższą metę.

Dla Lazio to fatalne wieści. W Lidze Europy niepewna sytuacja – cztery ekipy walczą o awans z grupy. W lidze dobrze zaczęli i były apetyty na więcej. Teraz pozostało pięć meczów do mundialu. Trzy z nich będą bardzo trudne – Atalanta, Roma i Juventus, przedzielone Salernitaną i Monzą. To może być kluczowy okres dla laziali.

Dwa powroty już teraz?
W środku tygodnia Atalanta rozgrywała sparing z Ponte San Pietro. Rozbili amatorów, ale nie to było najważniejsze. Po kontuzjach pierwsze minuty zaliczyli Duvan Zapata i Juan Musso. Ten drugi bronił w masce, a to efekt kontuzji odniesionej w pierwszych minutach z Romą na Olimpico. Kolumbijczyk pauzował od 1 września i meczu z Torino. Duvan w tym roku stracił mnóstwo meczów przez kontuzje, także wiosną, zatem wszyscy w Bergamo będą na niego dmuchać i chuchać. Gdyby nie ostatni wyskok formy Ademoli Lookmana, to najlepszym strzelcem nadal byłby środkowy pomocnik Teun Koopmeiners.

Czy ten duet wróci już teraz na boisko? Wydaje się, że Zapata może zagrać już z Lazio. Oczywiście w jego przypadku raczej będzie mowa o ławce rezerwowych. Juan Musso będzie miał trudniej z powrotem. Zastępujący go Marco Sportiello bronił niemal cztery pełne mecze i puścił trzy gole, dwukrotnie zachowując czyste konto, a Atalanta w tym czasie zgarnęła 10 punktów. Wydaje się, że Gasperini nie musi robić w tym obszarze zmiany. Tym bardziej że Atalanta nadal w wysokiej dyspozycji – drugie miejsce i bilans 7-3-0!

Niedziela, 20:45 Roma – Napoli
Lider przyjeżdża do Rzymu i będzie naturalnym faworytem. Zwłaszcza, że Napoli w Lidze Mistrzów ma już zapewniony awans do 1/8 finału, a i wygrana w grupie jest w zasadzie na wyciągnięcie ręki. Luciano Spaletti ma wspomnienia z Rzymu, ale teraz nie będzie miejsca na rozpamiętywanie historii, tylko pokonanie kolejnego rywala. W tym momencie bilans Napoli jest kosmiczny. Licząc ligę i europejskie puchary to: 12 zwycięstw i dwa remisy, a bramki 42:13! Krótko mówiąc średnio strzelają trzy bramki na każde 90 minut! Najlepsze jest to, że nie są uzależnieni od jednego piłkarza.

Oczywistym jest, że największe wrażenie robi Gruzin Kvicha Kvaracchelia. “KvaraDona”, jak mówią na niego w Neapolu, ma już na swoim koncie 7 goli i 8 asyst w czternastu meczach! Pamiętając, że kosztował ledwie 10 milionów euro, już mowa o gościu, który się spłacił. Ale Gruzin to nie tylko liczby, ale także wrażenia estetyczne. Temu gościowi niezwykle trudno zabrać piłkę, a gracja z jaką się porusza wzbudza porównania z największymi magami futbolu.

Pewniakiem w ofensywie jest także Piotr Zieliński – 4 gole i 6 asyst. Na tym jednak pewniacy się kończą. Miejsca jeszcze dwa, a chętnych… kilkukrotnie więcej. Giovanni Simeone w dużej mierze wchodzi z ławki, ale już uzbierał 4 gole. Victor Osimhen podobnie, chociaż był kontuzjowany. Ogromne znacznie dla zespołu ma Matteo Politano, chociaż nie jest w mediach bohaterem pierwszo-, ale raczej drugoplanowym. Giacomo Raspadori z meczu na mecz wygląda coraz lepiej, a swoje liczby dorzuca także wypychany z klubu Hirving Lozano.

Napoli to nie tylko ofensywa
Swoje robi także defensywa, chociaż liczby aż tak nie imponują, skoro tracą praktycznie gola na mecz. Ostatnio sytuacja nieco się skomplikowała. Przez kontuzje wypadł Amir Rrahmani, czyli dotychczasowy lider defensywy. Lider do tego sezonu, bo teraz za takowego śmiało można uznać Koreańczyka Kima Min-jae. Jego partnerem do mundialu będzie prawdopodobnie Juan Jesus.

Warto dodać, że ostatnio mecz musiał opuścić pomocnik Frank Anguissa, który ze Stanislavem Lobotką grają za Zielińskim. Kameruńczyk miał wypaść na kilka tygodni, a tymczasem w piątek trenował przed meczem z Romą. Czy zagra od początku w niedzielę? Trudno powiedzieć, ale na pewno Spaletti może być zadowolony z ekspresowego powrotu jednej ze swoich gwiazd.

Lepiej punktują niż grają
Drużyny Jose Mourinho często charakteryzowały się właśnie tym, że nie zachwycały swoim stylem, ale wynikami. Obecny sezon jest tego idealnym wypełnieniem. Tak jak mecze Napoli ogląda się z wielką ochotą, tak spotkania Romy raczej męczą widza. Nie zmienia to jednak faktu, że obie ekipy dzielą tylko 4 punkty. Roma jest czwarta i ma w swoim dorobku 22 punkty, czyli oczko więcej od Lazio, cztery od Interu i sześć od Juventusu(stan przed kolejką). Przegrali tylko dwukrotnie – 0:4 z Udinese na Dacia Arena oraz 0:1 z Atalantą w domu. Dodatkowo remis z Juventusem i reszta meczów wygranych, w tym wyjazdowa potyczka z Interem!

Trudno mówić o wielkim stylu, skoro grające przez niemal 70. minut Lecce potrafiło się im postawić i przegrać tylko 1:2 i to po karnym Dybali. Również jedenastka była potrzebna, by pokonać słabiutką Sampdorię. Triumfy nad Empoli, Salernitaną czy Cremonese raczej także nie należały do gatunku tych łatwych, tylko przepchniętych kolanem.

Kłopoty kadrowe
Wydawało się, że Paulo Dybala ma z głowy mundial w Katarze. Kontuzja odniesiona przy… wykonywaniu karnego z Lecce miała go wykluczyć z najważniejszej imprezy roku. Jednak jest minimalna szansa, że Argentyńczyk wróci na mistrzostwa. Wcześniej jednak opuści wszystkie mecze Romy do turnieju. To ogromne osłabienie rzymian, wszak rozpoczął sezon od pięciu goli i dwóch asyst w lidze, co jest ponad połową dorobku bramkowego Giallorossich.

Ostatnio także z gry wypadł Zeki Celik na prawym wahadle. Wraca jednak Rick Karsdorp, chociaż nie wiadomo, w jakiej formie jest Holender. Ostatnio z konieczności zagrał tam… Nicola Zalewski. Polak może używać tam swojej wiodącej nogi, ale nadal to nie jest najbardziej optymalna pozycja dla naszego reprezentanta.

Related Articles