Po reprezentacyjnej przerwie powraca futbol klubowy, a w Premier League nigdy nie ma nudy. Dziś o 16:00 na King Power Stadium mecz Leicester City z Manchesterem United. Obie ekipy w ostatnim czasie głównie rozczarowywały, co oczywiście wzbudziło lawinę dywagacji na temat pozycji trenerów. Dzisiejszy mecz dla jednego może okazać się gwoździem do trumny, a dla drugiego wentylem bezpieczeństwa.
Dużo pewniejsza wydaje się posada Brendana Rodgersa, którego wyniki w zespole Leicester w ostatnich sezonach oceniane są generalnie bardzo pozytywnie. Jednak w przypadku byłego szkoleniowca Celticu mówi się o tym, że miałby być nowym trenerem Newcastle, które szykuje ekspansję. Kiepskie wyniki Lisów w tym sezonie mogą przyspieszyć ten proces. A faktycznie, nie ma się czym chwalić, bo zespół, który przez dwa ostatnie sezonu pukał do bram Ligi Mistrzów, teraz zajmuje ledwie 13. miejsce. Po siedmiu kolejkach The Foxes mają na koncie tylko dwa zwycięstwa. W ostatnich czterech kolejkach Leicester nie wygrało ani razu, a do tego dochodzi dość niespodziewana porażka w Warszawie w meczu Ligi Europy. To wszystko zbudowało kiepski obraz.
Manchester United jest w tabeli znacznie wyżej, ale fanów z Old Trafford nie zadowoli na pewno 5. miejsce i wyniki takie jak 0:1 z Aston Villą czy 1:1 z Evertonem. Wydarte mocno szczęśliwie zwycięstwo z Villarreal w Champions League także wywołało więcej niepokoju niż pewności siebie. Można było odnieść wrażenie, że akurat Czerwonym Diabłom reprezentacyjna przerwa jest bardzo na rękę. Od zespołu z Cristiano Ronaldo, Bruno Fernandesem, Jadonem Sancho czy Paulem Pogbą w składzie trzeba wymagać gry o mistrzostwo. Na ten moment straty punktowe są praktycznie żadne, ale do stylu Man Utd można mieć mnóstwo zastrzeżeń. Zresztą, kalendarz ligowy póki co był raczej sprzymierzeńcem podopiecznych Solskjaera. Najtrudniejsze mecze dopiero przed zespołem z Old Trafford.
W kontekście dzisiejszego meczu na King Power Stadium fanów Red Devils może martwić sytuacja w środku obrony. Z powodu kontuzji nie zagra Raphael Varane, a możliwe, że również drugi z podstawowych stoperów, Harry Maguire, nie zdąży dojść do siebie. Przemeblowany środek defensywy może okazać się piętą achillesową gości, a po drugiej stronie pazurki ostrzy już sobie Jamie Vardy. Mimo słabszej postawy Leicester, do niego akurat ciężko mieć pretensje. 6 goli to po siedmiu kolejkach bilans dający współprowadzenie w klasyfikacji strzelców, razem z Mo Salahem z Liverpoolu.
W zeszłym sezonie jednak Jamie Vardy nie trafiał do siatki w meczach z Man Utd. W lidze najpierw padł remis 2:2 na King Power Stadium, a potem w maju tego roku Lisy wygrały na Old Trafford 2:1. Leicester było lepsze również w marcowym ćwierćfinale Pucharu Anglii, wygrywając 3:1. W żadnym z tych meczów Vardy nie wpisał się na listę strzelców.
Dwie ostatnie wygrane Lisów to przełamanie marnej serii tej drużyny w meczach z Man Utd. Wcześniej Leicester wygrało z Czerwonymi Diabłami w 2014 roku. Od tamtej pory w 13 kolejnych meczów Manchester nie przegrywał, aż 9 z nich wygrywając. Wśród nich było arcyważne zwycięstwo w ostatniej kolejce sezonu 2019/20. Dzięki tamtej wygranej Czerwone Diabły wydarły Lisom miejsce w TOP 4, a co za tym idzie prawo gry w Lidze Mistrzów. Ta zadra wciąż musi siedzieć w sercu Rodgersa.