Skip to main content

Tak wszyscy zapowiadają dwumecz Sportingu z Manchesterem City. Zdecydowanym faworytem będzie lider Premier League, który był jednym z największych szczęśliwców w losowaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Na początek jednak starcie w Lizbonie. Czy już dzisiaj Pep Guardiola i spółka zrobią duży krok w kierunku ćwierćfinału?

Manchester City nadal ma obsesje Ligi Mistrzów. Trudno się dziwić, skoro od lat są dominatorami na krajowym podwórku, a w Europie nadal bez trofeum. Najlepszą krajową ligę wygrywają regularnie, ale tej najlepszej na świecie nie potrafili jeszcze zgarnąć. Blisko było w maju ubiegłego roku, ale na przeszkodzie stanęła Chelsea z Kaiem Havertzem.

Wynik ponad stan?
Sporting Club Portugal trafił do grupy, którą trudno było ocenić jako grupa śmierci. Mimo tego nie byli w żadnym wypadku faworytem. Scenariusz, w którym Borussia Dortmund z Erlingiem Haalandem i Ajax ze zgrają piekielnie utalentowanych zawodników wychodzą do 1/8 finału był tym, który większość zakładała. Sporting miał wyprzedzić Besiktas i tyle. Ostatecznie wyprzedził także Niemców i zameldował się w kolejnej fazie.

A wszystko odbyło się przy dużej liczbie goli. 26 trafień obejrzeli – po obu stronach – kibice Lwów w ich sześciu meczach. Co ciekawe w całej grupie G padła jedna bramka mniej… Zaczęło się przecież fatalnie dla Rubena Amorima i spółki. 1:5 w domu z Ajaksem nie zwiastowało dobrej przygody, ale potem przyszły mecze z Besiktasem, w których zaaplikowali rywalom łącznie 8 goli. Kluczem jednak był dwumecz z BVB. Na wyjeździe 0:1, w domu 3:1 i lepszy bilans meczów bezpośrednich dał im przepustkę do kolejnej rundy. Spora w tym zasługa oczywiście Pote, a więc Pedro Goncalvesa. Może nie strzela, jak w ubiegłym sezonie – 23 gole ligowe – ale w Lidze Mistrzów już ma na swoim koncie 4 trafienia, w tym te kluczowe przeciwko dortmundczykom. Kilka dni temu nie zagrał w meczu z Porto, ale teraz w ostatniej chwili doszedł do siebie i ma wyjść w podstawowym składzie na wieczorny mecz!

Próba powtórki
W ubiegłym sezonie wreszcie udało im się wrócić na mistrzowski tron. Czekali niemal 20 lat, ogladając po drodze jak Benfica z Porto wymieniają tytułami. Jednak styl w jakim stołeczna ekipa rozbiła ten duopol był szeroko opisywany w Europie. Mieli najlepszego strzelca – wspomniany Pote – a do tego niesamowicie szczelną defensywę. Zaledwie 20 straconych goli w 34. meczach robiło wrażenie. Teraz szansa na powtórzenie tego wyniku nadal istnieje, skoro stracili 15 bramek w 22. spotkaniach. Pod tym względem średnia na podobnym poziomie. Gorzej wygląda sprawa z punktami w tabeli. Sześć oczek straty do Porto to na tym etapie sporo. Zwłaszcza, że w Portugalii punkty głównie się zyskuje/traci na meczach z głównymi rywalami.

Sporting w miniony piątek zmarnował okazje na zbliżenie się do Porto. Prowadzili na Estadio do Dragao już 2:0, ale skończyli tylko z remisem. Była ogromna szansa na zbliżenie się na odległość jednego meczu. Gole Paulinho i Nuno Santosa jednak nie dały kompletu punktów. Odpowiedzieli na nie Fabio Vieira i Mehdi Taremi. W międzyczasie czerwona kartka Sebastiana Coatesa spomplikowała sprawy. Jednak najciekawsze wydarzyło się w doliczonym czasie gry. Wielkie mordobicie po ostatnim gwizdku sędziego i cztery czerwone kartki – po dwie po obu stronach – na koniec spotkania.
 

Ligowy spokój
W znacznie lepszej sytuacji ligowej jest Manchester City. 9pkt przewagi i mecz więcej od Liverpoolu. Może to jeszcze nie jest dystans dający pewność tytułu mistrzowskiego, jednak ogromny komfort pracy dla Guardioli i spółki. Nawet, gdy w konkretnym tygodniu mocniej skupią się na Lidze Mistrzów, ewentualna strata punktów nie będzie tak bolesna w kontekście walki o tytuł mistrzowski.

Forma? Taka jak trzeba na tym etapie sezonu. W tym roku 7 meczów i tylko jeden remis. Pokonali Arsenal, pokonali Chelsea, a jedyne potknięcie to wyjazd na St. Mary's Stadium do Jana Bednarka i 1:1. Zresztą to był jedyny remis w ostatnich 16. spotkaniach w ramach angielskich rozgrywek. Pozostałych 15 wygrali. W międzyczasie polegli w Lipsku w Lidze Mistrzów, ale ostatni mecz fazy grupowej nie miał najmniejszego znaczenia w kontekście ich zwycięstwa w grupie. Krótko mówiąc meczów o większą stawkę w tym sezonie nie przegrywają, a w 95% wygrywają.

Ale warto, w ramach ciekawostki, dodać, że bilans wyjazdowy w tegorocznej LM jest ujemny. Porażka w Lipsku to jedno, wcześniej była porażka w Paryżu. Te dwa mecze przedzielone wygraną 5:1 w Brugii.

***

Przed nami pierwsze mecze 1/8 finału Ligi Mistrzów. Rewanż za trzy tygodnie. W Manchesterze obie ekipy spotkają się w środę 9 marca.

Related Articles