Skip to main content

To już oficjalna i potwierdzona informacja. Od sezonu 2023/24 Mauricio Pochettino będzie prowadził Chelsea. Podpisał z londyńskim klubem dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok.

Miniony sezon Chelsea był tak beznadziejny, że szkoda go nawet komentować. Wystarczy przedstawić fakty – 12. miejsce w lidze, na które złożyło się między innymi aż 16 porażek. Dwa razy mniej punktów (!) niż Manchester City, 17 punktów straty do strefy europejskich pucharów. Ponad pół miliarda wydane na transfery i sprowadzenie takiej liczby graczy, że nowi nawet nie mieli gdzie się przebierać i zawodnicy za 100 milionów musieli to robić na korytarzu. Aż czterech menadżerów prowadziło The Blues w tym sezonie – Thomas Tuchel, Graham Potter, Bruno Saltor (jeden mecz) oraz Frank Lampard. Najlepszy strzelec, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, nie dobrnął do dwucyfrówki. Havertz i Sterling strzelili po dziewięć goli – pierwszy rozegrał 3400 minut, drugi 2500. Anglik miał być liderem, a stał się jednym z symboli przeciętniactwa.

Kiedy w miejsce Grahama Pottera przyszedł Frank Lampard, to w ogóle była to dziwna zagrywka. Legenda Chelsea miała pomóc, żeby jakoś dociągnąć sezon do końca, a przecież dopiero co robił fatalne wyniki w Evertonie. Zawieszeni w próżni piłkarze Chelsea nie mieli więc motywacji, by grać o cokolwiek, skoro zaraz przyjdzie tu menadżer z innym planem personalnym. Bilans Lamparda we wszystkich spotkaniach to aż osiem porażek, dwa remisy i zaledwie jedna wygrana z Bournemouth. The Blues niespodziewanie dotarli do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, ale tam zostali sprowadzeni na ziemię przez Real Madryt. W obu meczach Chelsea prowadził Lampard – przegrał na Santiago Bernabeu 0:2, później na Stamford Bridge również 0:2.

Mauricio Pochettino ma z jednej strony trudne zadanie, bo będzie musiał uporządkować bałagan, ale z drugiej strony łatwe, bo przecież… gorzej być nie może. Przychodzi z renomą człowieka, który trzy razy z rzędu kończył Premier League na pudle i doprowadził Tottenham do finału Ligi Mistrzów. Bardzo długo był menadżerem Kogutów. Kilku tylko spotkań zabrakło mu, żeby do 300 w tym klubie. Do Anglii wraca po czterech latach. Został zwolniony po dużym regresie w sezonie 2018/19. Po niesamowitych bojach eliminował Manchester City i Ajax, walczył o zwycięstwo w Champions League, żeby jesienią zostawić zespół na 14. miejscu w lidze. Daniel Levy stracił cierpliwość, a relacje między panami też zaczęły się pogarszać. Regres był widoczny nie od jesieni, ale już od wiosny poprzedniego sezonu. Był moment, że Koguty w pięciu kolejnych meczach zdobyły… punkt. Wtedy finał Ligi Mistrzów został wyrwany ostatkiem sił, ale widać było, że to już nie jest ten sam Tottenham.

Argentyńczyk przychodzi też być może wykreować nowe gwiazdy, ulepszyć młodych zawodników. To pod jego wodzą rozwinęli się Eric Dier, Dele Alli, to on jako pierwszy w stu procentach postawił na Harry’ego Kane’a. To żadne zaskoczenie, że Pochettino poprowadzi Chelsea. Mówiło się o tym już od jakiegoś czasu, ale Chelsea wstrzymywała się z oficjalnym komunikatem. Nowego szkoleniowca ogłosiła już dzień po zakończeniu sezonu 2022/23. Skład powinien budować od Enzo Fernandeza. Mistrz świata, rekord transferowy Premier League (105 mln funtów) był jednym z nielicznych zawodników, do którego nie można mieć większych pretensji. Wyróżniał się na tle przeciętnych kolegów. Pre-season posłuży Pochettino do tego, żeby wielu zawodników odsunąć od składu, bo najzwyczajniej jest ich w Chelsea za dużo. Szykuje się rewolucja.

Related Articles