Wtorkowe zwycięstwo Rakowa i środowa klęska Pogoni. To już za nami. A co przyniesie czwartek? W eliminacjach Ligi Konferencji Europy zobaczymy Legię Warszawa i Lecha Poznań. Obie ekipy grają u siebie. Obie są faworytami. Czekamy więc na dwa pewne zwycięstwa. Czy się doczekamy?
O 19:00 swój mecz przy Łazienkowskiej 3 rozpocznie Legia, która trafiła na Austrię Wiedeń. To solidny rywal, ale już ubiegłoroczne zmagania Lecha w fazie grupowej LKE pokazały, że nie ma się czego bać. W Wiedniu było 1:1, w Poznaniu Lechici wygrali 4:1. Austria to 5. drużyna ubiegłego sezonu w rodzimej Bundeslidze, zatem trudno mówić o potężnym rywalu z silnej ligi. W bieżącym sezonie za zespołem z Wiednia już dwie kolejki ligowe – na początek porażka 0:3 u siebie ze Sturmem Graz, a w minioną niedzielę zwycięstwo 1:0 z imienniczką z Lustenau. Do tego dodać trzeba dwie wygrane w poprzedniej rundzie kwalifikacyjnej, kiedy to Austria rywalizowała z bośniackim Borac Banja Luka. Na swoim terenie wiedeńczycy wygrali 1:0, zdobywając bramkę w doliczonym czasie gry. W rewanżu zapachniało sensacją, bo Borac wyszedł na prowadzenie, ale potem Austria strzeliła dwie bramki i załatwiła kwestię awansu. Komplet wyników drużyny Michaela Wimmera w tym sezonie uzupełnia okazałe zwycięstwo 7:0 w Pucharze Austrii z czwartoligowym SV Spittal.
Austria już po raz trzeci w historii będzie rywalem Legii w europejskich pucharach – dwa poprzednie przypadki to dwa sukcesy Austriaków. Wydaje się jednak, że porzekadło „do trzech razy sztuka” może mieć zastosowanie, bowiem bukmacherzy wyżej oceniają szanse wicemistrzów Polski. Austria w ostatnim czasie straciła czołowego napastnika, Harisa Tabakovicia, który wybrał ofertę Herthy Berlin. Na dziś za najcenniejszego zawodnika klubu uchodzi Matthias Braunoder. 21-letni Austriak wyceniany jest przez portal Transfermarkt na 3 mln euro. Cała kadra na 19 mln. Pieniądze na boisku nie grają, ale dla porównania wycena kadry Legii to 31 mln. W tym wypadku mamy nadzieję, że chłodne kalkulacje najbardziej znanego piłkarskiego portalu będą zbieżne z boiskową rzeczywistością. Zwłaszcza, że dziś trzeba wypracować sobie zaliczkę przed przyszłotygodniowym rewanżem na Generali Arena.
Jeszcze większym faworytem w swoim dwumeczu jest Lech Poznań, który również rozpoczyna rywalizację od domowej potyczki. Kolejorz podejmuje Spartak Trnawa. Ktoś przytomnie skontruje teraz, że niedaleka historia uczy, by nie lekceważyć Słowaków z Trnawy. Pięć lat temu Spartak ograł Legię w dwumeczu 2:1 i dostał się do III rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów. To był jeden z klasycznych eurowpi***oli polskich klubów. Na szczęście jest jeszcze bliższa historia – rok temu na tym samym etapie, czyli w III rundzie kwalifikacyjnej Ligi Konferencji Raków Częstochowa dwukrotnie pokonał zespół z Trnawy – 2:0 na wyjeździe i 1:0 u siebie. Dziś oczekujemy podobnego scenariusza.
Spartak, podobnie jak Lech, zajął w zeszłym sezonie 3. miejsce w lidze. Oczywiście Słowacy z zazdrością mogli patrzeć, jak Kolejorz dociera do ćwierćfinału Ligi Konferencji, podczas gdy oni sami zakończyli przygodę z tymi rozgrywkami na Rakowie. Bieżący sezon w słowackiej Nike lidze Spartak rozpoczął mizernie – porażka 1:2 z Trenczynem u siebie i wyjazdowy remis 1:1 ze Zlaté Moravce-Vráble to wyniki poniżej oczekiwań. Łatwo nie było też w poprzedniej rundzie kwalifikacyjnej, gdzie Słowacy męczyli się z łotewską Audą. Na Łotwie padł remis 1:1, a dopiero w rewanżu Spartak zwyciężył 4:1.
Co ciekawe, kadra Spartaka jest napakowana graczami z przeszłością w Ekstraklasie – doliczymy się aż ośmiu takich piłkarzy. Generalnie mówimy o klubie, który dokonuje głównie darmowych transferów, a jego kadra wyceniana jest na skromne 7 mln euro. Słowacy nie powinni mieć podjazdu do Lecha.
Więcej o rywalach polskich drużyn przeczytacie w tekście TUTAJ. Początek meczu Legii o 19:00, zaś Lecha o 20:00.