Dziś na pustym Stadionie Olimpijskim w Berlinie rozegrany zostanie finał Pucharu Niemiec. Borussia Dortmund grała z RB Lipsk w minioną sobotę w meczu ligowym, a teraz zagra o to właśnie trofeum. Choć Julian Nagelsmann jest już bardzo wziętym nazwiskiem na trenerskiej karuzeli, to może wygrać pierwsze trofeum w swojej karierze. Podobnie sprawy mają się z 5 lat starszym Edinem Terziciem, który tymczasowo prowadzi BVB do końca bieżącego sezonu.
Nagelsmann trofeum w Lipsku nie zdobywał, ale jego pracę doceniają wszyscy. Nic dziwnego, że dostał propozycję objęcia Bayernu Monachium od nowego sezonu, po odejściu Hansiego Flicka. I nic dziwnego, że z propozycji skorzystał. Zanim jednak Nagelsmann opuści RasenBallsport, może jeszcze włożyć do klubowej gabloty pierwszy w historii Puchar Niemiec. Dwa lata temu trofeum przeszło koło nosa – w finale Bayern ograł RB aż 3:0, a dwa z trzech goli zdobył Robert Lewandowski. Typowe.
Lipsk zagra dopiero swój drugi finał DFB Pokal, podczas gdy dla Borussii będzie to podejście nr 14. Cztery z finałów kończyły się sukcesami dortmundczyków – po raz ostatni w 2017 roku. Był to zresztą czwarty z rzędu finał BVB – trzy wcześniejsze (2014-2016) kończyły się porażkami – dwa razy z Bayernem, raz z Wolfsburgiem. Oczywiście królami polowania w Pucharze Niemiec są Bawarczycy z Monachium. Bayern zdobył 20 pucharów, grając w 24 finałach. Wygrał także rok temu, ogrywając w finale Bayer Leverkusen 4:2. W tym sezonie ekipa Flicka niespodziewanie pożegnała się z rozgrywkami na wcześniejszym etapie. Holstein Kiel wyeliminowało Bayern, by ostatecznie na fali dojść aż do półfinału. Tam Borussia nie popełniła błędów swojego większego rywala – wygrała aż 5:0.
Był to zresztą sygnał, że ekipa Terzicia złapała w końcówce sezonu bardzo dobrą formę. Westfalczycy wygrali sześć ostatnich spotkań na krajowym podwórku, w tych pięć ligowych. W efekcie to, co wydawało się mało prawdopodobne, czyli awans do Ligi Mistrzów, znów jest na wyciągnięcie ręki. W ostatni weekend Borussia przeskoczyła w tabeli Eintracht i ma wszystko w swoich rękach. Wystarczy wygrać dwa ostatnie mecze, by nie oglądając się na rywali z Frankfurtu zakończyć ligę w czołowej czwórce.
W tym miejscu warto się zatrzymać, bo Borussia w sobotę wygrała właśnie z Lipskiem. Ekipa Juliana Nagelsmanna ma wicemistrzostwo praktycznie w kieszeni, ale na pewno nie podeszła do konfrontacji z żółto-czarnymi na luzie. Gospodarze prowadzili 2:0 po golach Marco Reusa i Jadona Sancho, ale Byki odpowiedziały trafieniami Lukasa Klostermanna i Daniego Olmo. Gdy szala zwycięstwa przechylała się w stronę RB, wówczas znów dał o sobie znać Sancho. Po świetnej zespołowej akcji skierował on piłkę do bramki Petera Gulacsiego i zamknął mecz. Wielki nieobecny, Erling Haaland, fetował gola na trybunach. Wtedy jednak wydawało się, że Eintracht na drugi dzień upora się bez większego problemu z niżej notowanym Mainz. Stało się inaczej i Borussia wskoczyła na 4. miejsce.
Ogółem Borussia i Lipsk grały ze sobą osiem razy – wszystkie spotkania w czterech ostatnich sezonach Bundesligi. Dortmundczycy mają lepsze statystyki – wygrali sześć z tych spotkań, przegrywając dwa. Pora na pierwsze starcie pucharowe. Czy w akcji zobaczymy wspomnianego już Haalanda? Norweg boryka się z problemem mięśniowym i jego występ nie jest pewny. Być może znów w podstawowej jedenastce BVB zagra Łukasz Piszczek, który zapowiada, że to jego pożegnalny sezon w Dortmundzie. Ostatnio były reprezentant Polski jest w formie i wobec kontuzji Mateu Morey’a stał się podstawowym wyborem Terzicia. Pięknym zwieńczeniem jego owocnej kariery w BVB byłoby sięgnięcie po trofeum DFB Pokal.