Skip to main content

Jordan Henderson, Karim Benzema, Siergiej Milinković-Savić, Jota, Aymeric Laporte. Co łączy tych zawodników? Otóż to, że żałują przeprowadzki do Arabii Saudyjskiej. Część z nich od razu zmienia kluby, inni po prostu narzekają, a jeszcze inni siedzą cicho.

Zacznijmy od sprawy Jordana Hendersona, bo jego już w Arabii Saudyjskiej nie ma. To piłkarz, który wywołał największe zamieszanie transferem do tamtej ligi, ponieważ postawił na szali swoje ideały. Wielokrotnie angażował się w pomoc dla mniejszości, wspierał społeczność LGBT, nie krył swoich poglądów, a później… poszedł za pieniędzmi do Arabii, bo przekonał go Steven Gerrard. Zaledwie przez pół roku był piłkarzem Al-Ettifaq. Szybko pożałował decyzji o przeprowadzce, bo w ogóle mu się tam nie podobało. Dziś Jordan Henderson jest już piłkarzem Ajaksu, a ostatnie pół roku, całe to zamieszanie, głośny wywiad z “The Athletic”, w którym pokrętnie tłumaczył swoją decyzję – to wszystko najchętniej wymazałby z życia.

Pisano też o tym, że nie otrzyma wynagrodzenia za czas spędzony na grze w klubie z Arabii Saudyjskiej. “The Telegraph” twierdził, że płatności zostały odroczone, a Henderson, żeby się uwolnić, musiał się ich zrzec. W czym tajemnica? Uczynił to również częściowo po to, żeby móc wrócić do Wielkiej Brytanii i grać dla Anglii, bez ograniczeń czasowych nałożonych na osoby nieposiadające statusu podatnika w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z prawem Wielkiej Brytanii za rezydenta podatkowego uważa się osobę, która spędza w kraju więcej niż 90 dni. Straty reprezentanta Anglii oszacowano na około osiem milionów euro. Kombinowanie nie popłaciło. Do tego stracił też respekt dużej części fanów Liverpoolu i ogólnie całego świata.

Innym piłkarzem, który otwarcie powiedział, że w Arabii mu się nie podoba, jest Aymeric Laporte. Hiszpanowi w tym roku stuknie trzydziestka. Manchester City sprzedał go za 23,5 mln funtów (27,5 mln euro) do Al-Nassr. Laporte jest więc klubowym kolegą Cristiano Ronaldo i Sadio Mane. Walczy o mistrzostwo. Nie podoba mu się jednak życie codzienne. Udzielił na ten temat wywiadu hiszpańskiej gazecie “AS”, w której mówił tak: – Tak naprawdę jest wielu graczy, którzy są niezadowoleni, ale pracujemy nad tym każdego dnia, że ​​tak powiem, negocjując i sprawdzając, czy ta sytuacja ulegnie poprawie. Dla nich to także coś nowego, że mają europejskich graczy z długą karierą za sobą. Może nie są do tego przyzwyczajeni i muszą trochę poważniej do tego podejść. W tej chwili nie myślałem o odejściu, ale jeśli jesteś rozczarowany tak szybko, to wtedy zastanawiasz się, co robić. Ten moment jeszcze nie nadszedł, ale w przyszłości może nadejść, jeśli ta dynamika będzie się utrzymywać. Negocjujesz coś, a potem oni i tak tego nie akceptują już po podpisaniu.

Siergieja Milinkovicia-Savicia co rusz łączono w przeszłości z silniejszymi klubami niż Lazio. Długo wydawało się, że Serb się tam zasiedział i przegapił moment na transfer, a później już przestał tak zachwycać całą piłkarską Europę. Zwyczajnie wszystkim spowszedniał i trochę się zestarzał. To nie znaczy, że grał jakoś bardzo słabo. Przecież w sezonie 2021/22 zaliczył ligowe double-double – 11 goli i 11 asyst. Poprzedni rok też miał udany, bo jego Lazio zostało wicemistrzem Włoch. Serb wybiegał w samej Serie A ponad 3000 minut. Rzeczywiście po wielu latach zmienił klub, ale na… Al-Hilal, gdzie jest jedną z gwiazd obok Kalidou Koulibaly’ego, Rubena Nevesa, Malcoma i krajowego kompana, Aleksandara Mitrovicia. Milinković-Savić niedawno skompletował hat-tricka przeciwko drużynie Krychowiaka. Ogólnie idzie mu całkiem nieźle, ale i tak średnio mu się podoba. Wyszło to na jaw podczas prywatnej rozmowy z byłymi kumplami z Lazio, gdy ci przyjechali do Arabii Saudyjskiej na Superpuchar Włoch. Milinković-Savić podobno powiedział, że tęskni za Rzymem.

Na koniec jeszcze trzeba wspomnieć o dwóch piłkarzach Al-Ittihad. Jeden jest trochę mniej znany – Jota. Przeszedł do Arabii z Celtiku. Drugi piłkarz to oczywiście jedna z największych gwiazd futbolu, czyli Karim Benzema. Wokół obu był szum z powodu ich niezadowolenia, choć wiadomo, że szum szumowi nierówny. O Portugalczyku wszyscy zdążyli zapomnieć, bo został… wykreślony ze składu z powodu limitu obcokrajowców i to przez swojego rodzimego trenera – Nuno Espirito Santo. Stał się raczej ciekawostką. Jota został kupiony za 30 milionów euro i nie było z niego wielkiego pożytku. Szybko mu się przestało podobać i zaczął żałować swojej decyzji. Grał tylko w Azjatyckiej Lidze Mistrzów i Klubowych Mistrzostwach Świata, bo w lidze nie mógł. To też piłkarz, który najchętniej wykreśliłby te pół roku ze swojej kariery. Ma trafić na wypożyczenie do West Hamu, żeby się odbudować.

Z Karimem Benzemą sytuacja jest najdziwniejsza. To Muzułmanin, który dzięki transferowi ma bardzo blisko do Mekki, czyli najświętszego miasta dla tej wiary, samego centrum. Wydawałoby się, że to wymarzone miejsce, wymarzona pensja i wymarzone zakończenie kariery. Z Dżeddy (tam gra Al-Ittihad) do Mekki jest godzinka jazdy autem. Byłemu gwiazdorowi Realu Madryt nie podoba się nadmierna krytyka i presja, z którą musi się mierzyć. Bo jak to tak… Cristiano Ronaldo prowadzi Al-Nassr, strzela gola za golem. W Al-Hilal z kolei szaleje Aleksandar Mitrović, a Benzema bierze udział z kolegami w jednej wielkiej kompromitacji, bo tak należy potraktować 7. miejsce klubu, w który pompowana jest rządowa kasa. Doszło nawet do tego, że Francuz w pewnym momencie zawiesił Instagrama i wyjechał z Arabii, nie pojawiając się na treningu. Ciągle mówi się o tym, że chce opuścić Arabię Saudyjską i wrócić do Europy. Media prześcigują się w doniesieniach. Najnowsze od “L’Equipe” są takie, że opuści Al-Ittihad, ale jednak na rzecz… któregoś z klubów w Rijadzie. Wtedy do Mekki będzie już ponad osiem godzin.

Wszystko to nie jest takie piękne, jak się początkowo wydawało.

Related Articles