Kepa Arrizabalaga po transferze do Chelsea w 2018 roku szybko stał się pośmiewiskiem. Głównie był kojarzony z licznymi błędami oraz tym, że odmówił zejścia z boiska w finale Pucharu Ligi, czym rozwścieczył Maurizio Sarriego. Kiedy już nikt się po nim niczego nie spodziewał, to nagle piłkarsko zmartwychwstał.
Nie byłoby Kepy w Chelsea, ale latem 2018 roku Thibaut Courtois zaczął mącić. Nie chciał już dłużej grać w Chelsea, tłumaczył się tym, że chciałby przebywać bliżej swoich dzieci – Adriany i Nicolasa. Dziewczynka miała wtedy dwa lata, a chłopiec niewiele ponad rok. Bramkarz nie był już jednak w związku z matką dzieci i nie mógł ich na co dzień widywać, ponieważ mieszkali oni w Madrycie. Po bardzo udanym MŚ 2018, gdzie Belgia zdobyła brązowy medal, dał publicznie do zrozumienia, że chciałby odejść. Trwały więc gierki między Chelsea a Courtoisem, który miał na stole ofertę z Realu Madryt. Zawodnik nie pojawiał się na treningach w Cobham, próbując wymusić odejście. I tak miał tylko rok kontraktu i nie chciał go przedłużać, więc Chelsea nie miała wyjścia – musiała szybko szukać zastępcy. Wtedy wybrany został Kepa, za którego jednak ogromnie przepłacono, ale taka była klauzula – 73 miliony funtów (80 mln euro). Athletic Club słynie z tego, że swoim zawodnikom wpisuje wielomilionowe klauzule odkupu. Chelsea z tego skorzystała.
Kepa stał się w tamtej chwili… najdroższym transferem Chelsea w historii oraz najdroższym bramkarzem w historii, przebijając transfer Alissona z Romy do Liverpoolu. Hiszpański bramkarz jednak kompletnie nie potrafił się odnaleźć, popełniał mnóstwo błędów, irytował swoimi występami. Wpuszczał naprawdę dziwne gole, piłka przelatywała mu koło rąk, a kulminacją tego wszystkiego był występ na Wembley. Manchester City mierzył się z Chelsea w finale Pucharu Ligi. Wydawało się, że Maurizio Sarri robi manewr typowo pod jedenastki i chce wprowadzić Willy’ego Caballero, wówczas uznawanego za lepszego specjalistę w tym elemencie. Hiszpański golkiper pokazał jednak palcem, że nie ma zamiaru schodzić z boiska. Myślał (i słusznie zresztą), że Sarriemu chodzi o łapiące go wcześniej skurcze. Pokazał więc palcem, że nie schodzi, bo jest w stanie grać. Włoski trener wściekał się, rzucał butelkami, popędził nawet do szatni. Sytuacja była kuriozalna. Kepa potrzebował takiego spotkania na przełamanie i finalnie odmówił zejścia z boiska, a później… między innymi przepuścił “szmatę” po beznadziejnym strzale Sergio Aguero, a Chelsea przegrała tamten finał.
Hiszpan został ukarany symbolicznie odcięciem jednej tygodniówki, a całość została uznana po prostu za nieporozumienie. Tę narrację utrzymywał sam Sarri. Fani Chelsea mogli się jednak wściekać na bramkarza, bo nie pierwszy raz nawalił. Największy transfer w historii popełniał czasami kuriozalne błędy. Wpuszczał strzały, które wydawało się, że lecą prosto w niego i są w jego zasięgu. Sporo było wpuszczonych przez Chelsea bramek w taki sposób. Klub nie mógł sobie pozwolić na to, że bramkarz kompletnie nie pomaga, a w zasadzie to nawet wpuszcza więcej, niż powinien, co pokazywały statystyki xG. Klub po dwóch sezonach użerania się z Kepą na jedynce, czy nawet zastępowania go chwilowo 40-letnim Willym Caballero, sięgnął po Edouarda Mendy’ego z Rennes. Senegalski golkiper kupiony za 21 milionów funtów od razu z miejsca zaczął zachwycać. W dużej mierze przyczynił się do wygranej w Lidze Mistrzów, został wybrany najlepszym bramkarzem całej edycji rozgrywek, na początku 2022 roku zdobył razem z Senegalem Puchar Narodów Afryki, dostał także nagrodę od FIFA dla najlepszego bramkarza 2021 roku.
Wszystko było w porządku… do tego sezonu. Edouard Mendy wyraźnie obniżył loty, zaczął popełniać dziwne błędy, jak choćby ten z Leeds United, gdy nie wiadomo po co zaczął się kiwać z Brendanem Aaronsonem i stracił piłkę. Chelsea przegrała w kiepskim stylu 0:3, a jednym z najbardziej obwinianych był właśnie Mendy. Mimo kiepskiej formy i tak utrzymywał miejsce w składzie. Do czasu kontuzji. Kepa bronił w sześciu ostatnich spotkaniach, a w czterech ostatnich zachował czyste konto. Nawet, kiedy już Mendy wrócił, to Hiszpan grał w jego zastępstwie tak dobrze, że nie było sensu sadzać go znów na ławkę. Zyskał olbrzymią pewność siebie, a ostatnia potrójna interwencja z Aston Villą była czymś na miarę parady sezonu. Piłkarz, którego jeszcze latem nie żal było pożegnać i mówiło się o tym, że odejdzie na wypożyczenie do Napoli, nagle w Chelsea piłkarsko zmartwychwstał. Stał się bramkarzem numer jeden, nigdy wcześniej w tym klubie nie miał takiej formy. Z Aston Villą nie tylko popisał się potrójną paradą, w innej sytuacji jeszcze w niewyjaśniony sposób przeniósł piłkę nad poprzeczką po strzale Ingsa z z trzech metrów. W poprzedniej kolejce naprawdę na czyste konto solidnie zapracował.
Jesień 2022 to czas Kepy Arrizabalagi, a Mendy raczej długo z ławki się nie podniesie.