Skip to main content

Drużyna PSG wygrała na swoim stadionie 2:0 z Manchesterem City, a swoją pierwszą i całkiem efektowną bramkę w barwach nowego klubu zdobył Lionel Messi. Paryżanie szybko po kilku minutach strzelili gola, nastawiając się tylko na kontry. Jedną z nich wykorzystał w drugiej połowie Argentyńczyk.

W trakcie drugiej połowy Leo Messi raczej snuł się po boisku. Widać było, że nie do końca może się odnaleźć taktycznie w nowym zespole. Neymar także nie miał najlepszego dnia, często tracił piłkę, nie wygrywał wielu pojedynków 1 vs 1, jednak jego mogliśmy zobaczyć, jak czasami pomaga kolegom w obronie, podobnie było z Kylianem Mbappe. Messi raczej czekał i czekał na tę jedną akcję, w której będzie mógł "depnąć". Dostał szansę w 73. minucie, kiedy już formacje City były rozproszone, bo dążyli oni coraz bardziej do wyrównania. Argentyńczyk wykorzystał wolny korytarz, Mbappe zgrał mu na klepkę, a on strzałem w okienko zapewnił paryżanom trzy punkty. Z trybun było później słychać: "Meeeeeessi, Meeeeeeessi", wzorem fanów, skandujących to na Camp Nou. Wreszcie Leo się przełamał.

Mecz można podsumować w ten sposób, że Manchester City grał w piłkę na połowie gospodarzy, ale to PSG strzelało gole. 18-6 w strzałach, 54%-46% w posiadaniu piłki, 10-2 w rzutach rożnych, 27-14 w tzw. "tackles", czyli pojedynkach, 37-3 dla PSG, jeśli chodzi o "wybicia piłki", ale wszystkie te statystyki nie mają znaczenia, kiedy wynik brzmi 0:2. PSG bardzo szybko ustawiło sobie mecz pod idealny scenariusz – Gana Gueye już w 8. minucie dał prowadzenie gospodarzom i można było ustawić się pod kontrę, mając z przodu trio Neymar-Mbappe-Messi. W środku pola harowała trójka Verratti-Herrera-Gueye, żeby tylko odebrać piłkę graczom City i dostarczyć ją do gwiazd formacji ofensywnej.

W tym wszystkim wyróżniał się właśnie Idrissa Gueye. Ściągnięty z Evertonu zawodnik biegał jak cień za zawodnikami City i nie dawał im chwili oddechu, a do tego dołożył jeszcze w ofensywie gola na 1:0. Bardzo dobre zawody rozegrał Marquinhos, który co rusz wybijał piłkę w swoim polu karnym, ściągał na siebie rzuty wolne, rzuty rożne i był pewnym punktem obrony. Miał aż 12 wybić. Kilka interwencji Donnarummy także było na wysokim poziomie. Manchester City nie mógł strzelić nawet w takich prostych sytuacjach, jak ta jeszcze z pierwszej połowy, kiedy Bernardo Silva miał przed sobą pustą bramkę i obił tylko poprzeczkę. Goście mieli też szczęście, że Kevin De Bruyne nie wyleciał z boiska za brzydką kosę, a dostał tylko żółtą kartkę. Dlaczego nie było reakcju VAR-u? Nie wiadomo.

PSG było w kiepskiej sytuacji po remisie w Brugii, ale teraz zdobyli bardzo ważne trzy punkty i już mogą zdecydowanie spokojniej myśleć o wyjściu z grupy. No i paryżanom udało się po raz pierwszy pokonać "The Citizens" w Champions League. Do tej pory przegrali trzy razy i raz zremisowali. O stylu nikt nie będzie pamiętał, a o tym, że to jest to spotkanie, w którym przełamał się Leo Messi.

Related Articles