Skip to main content

Trzecioligowiec najpierw sprawił sensację, eliminując Bayern Monachium. Na tym się jednak nie zatrzymał i śnią dalej. Zespół 1. FC Saarbrucken wyeliminował innego mocnego przeciwnika z Bundesligi – Eintracht Frankfurt.

Nie ma Bayernu, nie ma RB Lipsk i nie ma Borussii Dortmund w ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Nie ma też Wolfsburga, Eintrachtu, Werderu oraz Schalke. Dlaczego akurat o tych klubach mowa? Otóż one wygrywały DFB-Pokal w XXI wieku.

Wśród ćwierćfinalistów są więc tacy, którzy czekają na tryumf ponad 25 lat albo w ogóle go nie doświadczyli:
– Hertha BSC – nigdy nie wygrała
– 1. FC Saarbrücken – nigdy nie wygrało
– FC St. Pauli – nigdy nie wygrało
– Fortuna Düsseldorf – wygrała dwa razy, ale to bardzo dawne dzieje 1978/79 i 1979/80
– 1. FC Kaiserslautern – wygrało dwa razy, ostatnio w sezonie 1995/96
– Bayer Leverkusen – wygrał tylko 1992/93, a w XXI wieku miał łatkę “przegrywów” w finałach
– Borussia Mönchengladbach – trzy puchary, a ostatni w 1994/95
– VfB Stuttgart – trzy puchary, ostatni w sezonie 1996/97

Mamy więc trzy kluby, które nigdy nie wygrały tego trofeum, jeden, który czeka ponad 40 lat i cztery, które czekają około 25 lat. To sprawia, że obecna edycja DFB-Pokal jest naprawdę wyjątkowa. Faworyt jest oczywiście jasny. Bayer Leverkusen ma autostradę do zwycięstwa i polepszenia bardzo skromnej gabloty. Jest tylko trzech reprezentantów Bundesligi, a więcej… z zaplecza. St. Pauli to lider 2. Bundesligi, Fortuna Düsseldorf inny klub z czołówki, Hertha nie może wygrzebać się z drugoligowej przeciętności, a 1. FC Kaiserslautern wetuje sobie niepowodzenia w lidze przygodą w pucharze kraju. Rodzynkiem w tym gronie jest trzecioligowe 1. FC Saarbrücken , czyli pogromcy gigantów.

Dla takiego klubiku to coś, co piłkarze mogą wspominać długimi latami. Słuchaj stary, wyeliminowałem kiedyś Bayern i Eintracht z pucharu i to w jednym sezonie! Za 30-40 lat te słowa wybrzmią przy kominku u niektórych piłkarzy. Inni, młodsi, wykorzystają szansę i pójdą dalej. Kai Brunker, bohater, bo autor gola i asysty z Eintrachtem, to przecież wieczny zawodnik trzecioligowy. Albo grał w League One, albo w Niemczech na trzecim poziomie w Magdeburgu, z którym wywalczył awans o poziom wyżej, ale za chwilę od razu spadł. W trzeciej lidze zdobywał zawsze po kilka bramek, a druga okazała się za wysokimi progami, bo skończył z zawstydzającym jak na sporo grającego napastnika, zerem na koncie…

Amine Naifi to nieznany Francuz, który jest wypożyczony do 1. FC Saarbrücken z Luksemburga. Bramki strzeże młody Tim Schreiber. To akurat wychowanek Lipska wypożyczony już trzeci raz w karierze. Trafił idealnie. To on był bohaterem w spotkaniu z Bayernem, gdy obronił wiele strzałów. Najwyżej wycenianym piłkarzem trzecioligowca jest Luca Kerber (750 tys. euro), środkowy napastnik, któy podwyższył na 2:0 z Eintrachtem. 21-latek jest… wychowankiem 1. FC Saarbrücken. Klub jmoże zacierać ręce, że trochę na tym nim zarobi. Każdy z tych piłkarzy ma własną historię i dla każdego ta przygoda będzie pewnym punktem odniesienia. 34-letni Marcel Gaus zwykle kończył na pierwszej lub drugiej rundzie jako drugoligowy piłkarz Kaiserslautern czy FC Ingolstadt. Teraz pokonał już trzech rywali i jest w ćwierćfinale. Gaus to ten lewy obrońca, który na początku listopada zaskoczył cały świat, gdy strzelił gola Bayernowi w 96. minucie, a ci nie mieli już czasu na odpowiedź.

Piękny sen beniaminka trwa dalej. Zapewne każdy po cichu marzy, by wylosować trzecioligowca. Żeby jednak po raz kolejny lepszy klub nie musiał tych życzeń odszczekiwać.

 

Related Articles