Mamy dopiero początek września, a Krzysztof Piątek przyjechał na reprezentację z ośmioma bramkami na koncie w tym sezonie. Cztery zdobył w lidze i cztery w eliminacjach do Ligi Konferencji. Ostatnio popisał się hat-trickiem w 16 minut. Piątek od dłuższego czasu jest w świetnej formie i dobrze się w Turcji czuje.
W sezonie 2023/24 Krzysztof Piątek strzelił 17 goli w Super Lig, natomiast w 2022/23 były to zaledwie cztery trafienia dla Salernitany. Wreszcie wskoczył na obroty podobne do słynnej “Piątkomanii” i w Turcji strzelał już regularnie. We włoskim przeciętniaku szło mu bardzo opornie. Potrzebował aż 33 meczów, żeby zapisać na konto cztery gole, natomiast teraz jest w takiej formie, że w Basaksehirze potrzebował takich spotkań… trzy, by ten mierny włoski wynik wyrównać. Trener Çağdaş Atan ma szeroki wybór w ataku, dlatego nie zawsze widzi w nim Polaka w pierwszym składzie. Po takim wyczynie będzie musiał się jednak zastanowić, czy warto w ogóle kombinować z pierwszą jedenastką bez Piątka.
Polski snajper z Antalyasporem wszedł na boisko tuż po przerwie za Philippe’a Keny’ego. To taki Senegalczyk, który ma na koncie w tym sezonie – uwaga – zero goli. Wątpliwe, żeby Atan raz jeszcze wpadł na pomysł, żeby zaczynać Piątkiem na ławce, a przecież tak było w pierwszej kolejce i w trzeciej. Obok Piątka może grać João Figueiredo. Brazylijczyk wcale nie ustępuje wiele skutecznością i ma na koncie pięć bramek w tym sezonie – trzy w lidze (po jednej w każdym meczu) oraz dwie w eliminacjach Ligi Konferencji. Właśnie dlatego szkoleniowiec rotuje, bo Basaksehirowi zależało na tym, by dojść do fazy ligowej tych rozgrywek. To się udało po wyeliminowaniu trzech przeciwników – La Fiority z San Marino – 10:1 w dwumeczu, Iberii 1999 Tblilsi – 3:0 w dwumeczu oraz St. Patrick’s Athletic z Irlandii – 2:0 w dwumeczu.
Piątek grał w lidze i w pucharach. Strzelił w sumie trzy gole Sanmaryńczykom i jednego Gruzinom. Najgłośniej jednak było o nim po trzeciej kolejce ligi tureckiej, w której Basaksehir zwyciężył 5:2, choć przegrywał już 0:2. Trzeba było coś zmienić, dlatego trener w przerwie dokonał roszad i wprowadził między innymi Polaka. Ten się odwdzięczył bramkami na 3:2, 4:2 oraz 5:2. I nie były to byle jakie trafienia. Zaczął od precyzyjnego i silnego uderzenia głową z trzynastu metrów. Dostał dobrą, mocną wrzutkę od Oliviera Kemena i strzelił – jak to mówią – tam skąd przyszła, czyli kontrująco. Bramkarz Kenan Piric nie miał szans. Następnie po prostu zamknął mocne dośrodkowanie wolejem do pustej z pięciu metrów, a na końcu dostał podanie, pozwolił piłce skozłować i uderzył mocno w krótki róg bramkarza. Dziękuję, dobranoc.
Taka forma Piątka może cieszyć przed nadchodzącymi meczami w Lidze Narodów. Pytanie tylko, czy Michał Probierz jest w stanie tak ustawić skład, by pozycje jego i Roberta Lewandowskiego się nie dublowały, a wzajemnie ze sobą współgrały. Kapitan reprezentacji jest we wcale nie gorszej formie, bo ma już na koncie cztery gole w La Liga. Styl gry Piątka i jego wykończenie przy zdobywanych bramkach pokazują, że czuje się on bardzo pewny siebie i wie, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Sam zresztą podkreślił to na konferencji prasowej, że w tym momencie czuje się na boisku świetnie. Piątek w dziewięciu dotychczasowych meczach strzelił w sumie osiem goli. To nie są przypadkowe liczby, tylko potwierdzające wysoką formę. Takiego właśnie polskiego “El Pistolero” chcemy oglądać.