Skip to main content

Pech nie opuszcza Krystiana Bielika. Nie dało się wrócić do futbolu bardziej spektakularnie niż on. Przywitał się po 365 dniach bez gry w pierwszym zespole… golem z przewrotki w 96. minucie przeciwko Birmingham City. I to na 2:2! Zamiast wpaść w euforię, zaczął się zwijać z bólu, bo doznał kontuzji ręki.

Krystian Bielik na początku stycznia skończył dopiero 24 lata, a już dwa razy w karierze zerwał więzadło. Kiedy pierwszy raz to zrobił w styczniu 2020 roku, to od razu pojawiła się czerwona lampka przy występie na Euro 2020. Wtedy byliśmy jeszcze kilka miesięcy przed paraliżem związanym z wirusem. Turniej został przełożony na kolejny rok, a Bielik był jednym z największych tego beneficjentów. Problem w tym, że w styczniu 2021 roku ponownie zerwał operowane wcześniej więzadło i po raz drugi wypisał się z turnieju. Zdążył wtedy pograć przez dwa miesiące. Tym razem było to jeszcze mniej, bo konkretnie 45 minut w meczu rezerw i 20 minut w Championship.

Styczeń jest niezwykle pechowy dla Krystiana. Wcale nie kojarzy mu się z urodzinami na początku miesiąca, ale ze wszystkimi kolejnymi kontuzjami. Zaczęło się jeszcze w 2019 roku, kiedy brutalnie sfaulował dobrze znanego w Premier League – Connora Gallaghera. Czerwona kartka, wyjazd z boiska w 17. minucie i zawieszenie na trzy spotkania. Żeby nie wypaść z rytmu meczowego, zagrał w drużynie U23. I wtedy zerwał więzadło… O powrót walczył długo i wreszcie wrócił w listopadzie. Od grudnia 2020 rozegrał 11 meczów z rzędu po pełnych 90 minut w Championship, zespół zachował aż osiem czystych kont, Bielik zbierał nagrody dla najlepszego zawodnika meczu, zdobył nawet dwie bramki, a Wayne Rooney był nim zachwycony. I wtedy, 30 stycznia 2021 roku, koledzy z Derby usłyszeli przeraźliwy wrzask, zobaczyli płacz, bo Polak znów zerwał więzadło.

Tym razem bardziej zachowawczo na powrót czekał dokładnie rok. Zaczęło się od 45 minut w meczu rezerw z Arsenalem. No i wszedł w 69. minucie z Birmingham i zapewnił punkt strzałem z przewrotki. Można było się złapać za głowę z zachwytu, niedowierzania temu, co to w ogóle jest za historia. Tyle, że później pojawiło się przerażenie. Bielik znów leżał na murawie, znów krzyczał. Tym razem trzymał się za bark, bo źle upadł. Jeszcze nie wiadomo jak poważna jest kontuzja. Frustracji tuż po meczu nie krył Wayne Rooney: – To jego bark. Stało się coś albo po celebracji, albo kiedy upadał. Nie jestem w 100% pewien co się stało. Musi to sprawdzić lekarz. To frustrujące i rozczarowujące, jeśli znów mielibyśmy go stracić na jakiś czas, ale wierzę, że przejdziemy przez trudny okres z graczami, którzy są dostępni.

Derby County rozpaczliwie bije się o utrzymanie w Championship. Zespół otrzymał aż -21 punktów za nieścisłości finansowe i wielu stawiało na nich krzyżyk. Tymczasem Wayne Rooney robi, co tylko może, zdołał już nawet wyprzedzić Barnsley, ale to nadal 23. pozycja w tabeli. Do bezpiecznej brakuje siedmiu punktów. Liczy się każde uciułane oczko. Rooney pokazał, że ma tu do wykonania poważną misję, bo dopiero co odrzucił ofertę prowadzenia Evertonu.

Related Articles