Dziś prawdopodobnie wreszcie uda się rozegrać mecz Juve – Napoli. Piłkarze obu drużyn zdążyli zagrać ze sobą w Superpucharze Włoch i rundzie rewanżowej Serie A, ale pierwszy mecz wciąż zalega. Niespodziewanie stawką meczu jest pole position w walce o TOP 4 ligi.
Zanim jednak o stawce meczu, wróćmy do października 2020, kiedy to piłkarze obu zespołów nie wyszli na murawę. Wyszli bowiem tylko piłkarze Starej Damy, którzy nie doczekali się na przyjazd Napoli. Drużyna z Neapolu została zastopowana przez lokalny „sanepid”, który zabronił wyjazdu na mecz, po tym jak w drużynie pojawiło się kilka przypadków zakażenia koronawirusem. Wśród zarażonych był m.in. Piotr Zieliński. Napoli posłuchało zaleceń sanitarnych, łamiąc jednocześnie wcześniej ustalony protokół działania Serie A.
Władze ligi ukarały Napoli walkowerem, a wściekły prezes Aurelio De Laurentiis zapowiedział odwołania. Miał zamiar walczyć, opierając się o wszystkie możliwe instancje odwoławcze. O tym, że De Laurentiis jest człowiekiem zacietrzewionym, który nie odpuszcza, przekonał się już Arkadiusz Milik. W grudniu włoski Komitet Olimpijski uznał chyba, że nie ma sensu wojować z prezesem Napoli i przyznał mu rację. Walkower i ujemny punkt karny dla Napoli zostały cofnięte, a mecz został przywrócony do terminarza. Pozostała tylko kwestia nowego terminu.
Tu także trwały targi, a termin kilka razy zmieniano. Ostatecznie stanęło na 7 kwietnia i dziś na Allianz Stadium w Turynie wreszcie rozegrana zostanie zaległość z 3. kolejki rozgrywek. Wtedy w październiku trudno było przewidywać, jak potoczą się losy sezonu. Dziś wiemy, że Juve bardziej niż o Scudetto, martwić się musi o utrzymanie miejsca w TOP 4. Za plecami Starej Damy jest bowiem… Napoli. Liga Mistrzów to wielkie pieniądze i prestiż. Brak awansu to kłopoty dla klubu. Stawka jest więc naprawdę ogromna, choć – bądźmy uczciwi – dziś jeszcze nic się nie rozstrzygnie. Do końca zabawy jeszcze pozostanie 9 kolejek. Nawet Inter nie może być jeszcze pewny mistrzostwa, choć jest już na autostradzie do celu.
W miniony weekend Bianconeri stracili punkty w derbach z Torino. Antybohaterem w drużynie z Turynu był Wojciech Szczęsny. Polak znów – podobnie jak w Budapeszcie z Węgrami – puścił gola przy krótkim słupku. Biorąc pod uwagę, że był także współwinny straty gola w rewanżu z FC Porto, trzeba stwierdzić, że zdecydowanie nie ma najlepszych dni. To o tyle zaskakujące, że cały sezon był dla niego bardzo udany. Wielu fanów Juve właśnie w nim upatrywało najlepszego piłkarza Starej Damy w tym sezonie. Dziś pewnie taki pogląd trzeba by zweryfikować, tak jak cały Juventus musiał zweryfikować swoje cele. Na dziś pościg za 10. z rzędu Scudetto wydaje się nierealny. Niebezpiecznie realna stała się za to wizja czwartków z Ligą Europy w przyszłym sezonie.
Napoli wygrało cztery ostatnie mecze w lidze, w tym po drodze z Milanem i Romą. Najwyraźniej po odpadnięciu z rzeczonej Ligi Europy zespół skupił się na jednym celu i służy mu to zupełnie nieźle. Ogranie Juventusu pozwoli ekipie Gennaro Gattusso wskoczyć na 3. miejsce – przed turyńczyków i Atalantę. Oczywiście działa to w obie strony, bo na dziś Juve i Napoli mają tyle samo punktów – po 56.
Jak kończyły się dwa poprzednie starcia obu ekip w tym sezonie? W styczniowym Superpucharze Bianconeri wygrali 2:0 po trafieniach Cristiano Ronaldo i Alvaro Moraty. W ligowym meczu na stadionie im. Diego Maradony triumfowali gospodarze, a jedyną bramkę strzelił z rzutu karnego Lorenzo Insigne.
Jak będzie dziś? Gattuso i Pirlo doskonale znają się z czasów wspólnej gry w Milanie i reprezentacji Włoch. Dziś nie ma jednak miejsca na sentymenty. Trzeba walczyć, bo wraz z Ligą Mistrzów uciec mogą grube miliony. A przy okazji stołek spod tyłka. Ten u Pirlo chwieje się coraz mocniej.