Skip to main content

W reprezentacji Szkocji nastroje są doskonałe. Pięć rozegranych spotkań, komplet punktów, bilans bramkowy 12:1 i jedna wielka niespodzianka na koncie. Selekcjoner Steve Clarke wykonuje kawał dobrej roboty.

Szkoci byli potęgą piłkarską, ale miało to miejsce wtedy, gdy Józef Piłsudski poszedł do gimnazjum. Trochę dawno, co nie? W 1878 roku rozgromili Anglię 7:2 i Walię 9:0. W XIX wieku przegrywali bardzo rzadko. Raczej lali wszystkich, jak leci. Tak w ogóle to dziś odbędzie się mecz towarzyski Szkocja vs Anglia i w ten sposób został zareklamowany i zapowiedziany. Andy Robertson trzyma stare buty, Harry Kane starą piłkę. Obydwoje pozują przed budynkiem klubu krykietowego West of Scotland Cricket Club w Partick. To właśnie tam, 30 września 1872 roku, Szkocja zmierzyła się z Anglią, co dziś uznawane jest za pierwszy mecz międzynarodowy. W tamtych latach Wyspiarze grali głównie między sobą, a najsilniejszą drużyną spośród nich była Szkocja. To ona stanowiła taktyczny punkt odniesienia dla wielu rozwijających się i raczkujących trochę później reprezentacji.

Szkoci mieliby ogromną szansę na zdobycie mistrzostwa świata, ale co to byłby za sukces, skoro grających w piłkę nożną reprezentacji było tak niewiele? Proszę sobie wyobrazić, że nigdy w swojej historii nie wyszli z żadnej grupy na MŚ ani na EURO, ale też wyjątkowo pechowo, bo w 1974 tylko różnicą bramek wyprzedziła ich Brazylia. Zremisowali z “Canarinhos”, ale do awansu zabrakło im jednej bramki, czyli trochę lepszej skuteczności ze słabiutkim Zairem (2:0). W 1978 tak samo było z Holandią, choć pokonali “Oranje” na koniec, to pogrążyły ich punkty stracone z Iranem. W 1982 roku bilansem bramkowym przegrali z ZSRR, bo za dużo przegrali z Brazylią (1:4). To pokazuje, że Szkoci niczego wybitnego na arenie międzynarodowej nie osiągnęli. Zawsze byli groźni, trzeba było na nich uważać, mieli Kenny’ego Dalglisha, ale nic wielkiego z tego nie wynikało.

Nie grali na mundialu od… uwaga 1998 roku, a na występ na EURO czekali od 1996, czyli roku, gdy swoją słynną (może najbardziej) bramkę przeciwko nim zdobył Paul Gascoigne. UEFA rozszerzyła format z 16 do 24 reprezentacji, z czego Szkocja skorzystała, choć awansowała tam na ostrzu nożna, dopiero po barażach z Ligi Narodów (a więc coś, co może być nam nieobce w obecnych eliminacjach). W ścieżce C musiała aż dwa razy drżeć w konkursie jedenastek – najpierw z Izraelem, później z Serbią. Gdyby nie poszerzenie liczby uczestników, to wciąż Szkoci czekaliby na duży turniej. Eliminacje do EURO 2016 pamiętamy. Peak zespołu Nawałki, bramka Lewandowskiego wyrwana siłą woli. To my zamknęliśmy Szkotom drogę do awansu. I tak to z nimi było. Mieli niby kilka gwiazd z Premier League, jednak jako zespołowi, zawsze czegoś brakowało, by pojechać na wielki turniej.

Teraz jest zupełnie inaczej. Nawet, gdybyśmy znów zmniejszyli liczbę uczestników do 16 i awans uzyskaliby tylko zwycięzcy poszczególnych grup, to bardziej Hiszpanie musieliby się na ten moment pocić na myśl o barażach. Szkocja z bilansem pięciu zwycięstw na pięć, przewodzi w grupie A. Dwa razy pewnie pokonała Cypr (po 3:0), wywiozła trzy punkty z trudnego norweskiego terenu, pokonała Kwaracchelię i kolegów, a przede wszystkim była lepsza od faworytów – Hiszpanów. Steve Clarke gra wahadłami. Lewe oczywiście obsadza największa gwiazda tej kadry – Andy Robertson z Liverpoolu. Prawe to pole do popisu dla wciąż młodego, 21-letniego Aarona Hickeya, który grając w Serie A zasłynął jednak występami na lewej stronie. W Brentford i kadrze narodowej musiał się przestawić.

Środek pola to miejsce, które za wszelką cenę Szkoci chcą zdominować walką i determinacją. Billy Gilmour z Brighton oraz Connor McGregor z Celtiku uwalniają potencjał ofensywny Johna McGinna z Aston Villi i przede wszystkim Scotta McTominaya z Manchesteru United. Zawodnik “Czerwonych Diabłów” jest objawieniem tych eliminacji. Dzięki temu, że gra jako ofensywny pomocnik, ma już sześć bramek w tych eliminacjach i… jest liderem klasyfikacji strzelców. To połowa bramek Szkotów. Z Cyprem włączył się do akcji, przyjął na kolanko w polu karnym i załadował. Później znów był w polu karnym i z 11 metrów, technicznym strzałem ustalił wynik tamtego spotkania na 3:0. Wystarczył jeden kontakt z piłką. Kepę pokonał dwukrotnie. Nie były to jakieś tam gole z główki po stałych fragmentach lub uderzenia z daleka, ale świadome wejścia w odpowiednie miejsce w polu karnym. Na pięć rozegranych spotkań, tylko w jednym nie trafił do siatki.

Portugalia, Francja i Szkocja to trzy drużyny, które mają komplet zwycięstw w tych eliminacjach. Tej trzeciej reprezentacji nikt by się w tym gronie po kilku kolejkach nie spodziewał.

Related Articles