W Wielką Sobotę i Wielki Poniedziałek rozegrana zostanie 23. kolejka Ekstraklasy. Na pierwszy plan wysuwa się spotkanie Legii Warszawa z Pogonią Szczecin. Zwycięstwo Portowców może przywrócić nam emocje w walce o mistrzostwo. To jednak mało prawdopodobny scenariusz.
Dobra wiadomość dla kibiców jest taka, że żaden mecz nie zachodzi na inny, zatem najwięksi fanatycy naszej ligi mogą obejrzeć komplet… siedmiu spotkań. Dlaczego siedmiu? Bo z powodu zagrożenia epidemicznego odwołany został zaplanowany na sobotę mecz Stali Mielec z Rakowem Częstochowa. Chodzi o zachorowania w zespole spod Jasnej Góry.
Zaczynamy w sobotę o 12:30 starciem Wisły Płock z Piastem Gliwice. Na obecnym etapie rozgrywek to już raczej mecz o nic. Piast teoretycznie ma szansę na zajęcie miejsca w TOP 4, które może dać awans do Europy, ale gliwiczanie skupią się zapewne bardziej na zdobyciu Pucharu Polski. Wisła Płock niby ostatnimi czasy osunęła się w dół ligowej tabeli, ale siedem punktów przewagi nad zamykającym tabelę Podbeskidziem to dość bezpieczna zaliczka Nafaciarzy. Startujemy więc z niezbyt wysokiego C.
O 17:30 za to szlagier, o którym już wspomnieliśmy na wstępie. Przy Łazienkowskiej w Warszawie Legia zmierzy się z Pogonią. Podopieczni Czesława Michniewicza są na fali wznoszącej i wygrywają mecz za meczem. Pogoń po zadyszce i trzech porażkach z rzędu wróciła także na zwycięską ścieżkę, ale wspomniane porażki spowodowały dużą stratę Portowców. Jeśli Legia wygra, w Wielkanoc będzie mogła się czuć już mistrzem Polski, bo doprawdy ciężko będzie roztrwonić 10-punktową przewagę. Remis niewiele zmieni, ale niespodziewana wygrana drużyny Kosty Runjaicia będzie swoistym podpięciem naszej ligi pod respirator z emocjami.
Ostatnie sobotnie spotkanie rozpocznie się o 20:00, a zobaczymy w nim Cracovię i Lecha Poznań. Dla kibiców to mecz przyjaźni, ale fani na trybunach polskich stadionach póki co nie zasiadają. Ci, którzy zasiądą przed telewizorami mogą się spodziewać wygranej Kolejorza. Ten nie ustaje w wysiłkach, by załapać się do europejskich pucharów. Wprawdzie próby te są pokraczne i co chwila kończą się niegramotnym upadkiem na twarz, ale dopóki piłka w grze… Cracovia w tej rundzie wciąż bez ligowego zwycięstwa. Wprawdzie ekipa Michała Probierza jest już w półfinale Pucharu Polski, ale za chwilę może znaleźć się też w jednozespołowej strefie spadkowej. Podbeskidzie ma Pasy w zasięgu jednego meczu. Podobnie Stal Mielec. Robi się gorąco.
W Lany Poniedziałek znów ruszamy o 12:30. Mecz Górnika Zabrze z Wartą Poznań nie jest raczej obietnicą wielkiej gry, ale pamiętajmy, że zabrzanie wciąż liczą się w grze o czwórkę, a przy dobrych wiatrach nawet o podium. Warta utrzymanie ma w garści, a wszystko powyżej będzie dla skromnego beniaminka sukcesem. Na dziś drużyna Piotra Tworka jest na 10. pozycji i za plecami ma choćby dwa krakowskie kluby.
Podbeskidzie marząc o utrzymaniu musi zacząć gromadzić punkty. Te świąteczne zgarnąć może w meczu z Wisłą Kraków. Start o 15:00 pod Klimczokiem. Górale w ostatnim czasie nie potrafią wygrać żadnego spotkania. Wisła niedawno ograła Stal Mielec, co akurat drużynę Roberta Kasperczyka z pewnością ucieszyło. Biała Gwiazda ma 10 punktów więcej i tylko kataklizm mógłby odebrać jej utrzymanie. Czy jednak taki kapitał punktowy nie wprowadzi Wiślaków w stan rozluźnienia, z czego skrzętnie skorzysta „potrzebowskie” Podbeskidzie?
O 17:30 Jagiellonia vs Śląsk. Na Podlasiu po zmianie trenera efekt przyszedł błyskawicznie – Jaga wygrała przy Bułgarskiej z Lechem. Powoli nad białostoczanami zaczynała wisieć wizja walki o utrzymanie w końcówce sezonu. Te trzy punkty są jednak bezcenne. Śląsk wiosną jest dość słaby, za co stanowiskiem zapłacił trener Vítězslav Lavička. Jak w roli szkoleniowca wrocławskiej ekipy zadebiutuje Jacek Magiera? Oto jest pytanie na poniedziałkowe popołudnie.
Kończymy w poniedziałek o 20:00 spotkaniem Lechii Gdańsk z Zagłębiem Lubin. Lechia wdrapała się na 4. miejsce w tabeli, które da kwalifikację do europejskich pucharów, jeśli Puchar Polski wygra Raków. To także przy założeniu, że częstochowianie utrzymają swoje miejsce na podium ligi. Zagłębie po dwóch efektownych zwycięstwach zanotowało ostatnio dwie porażki. Miroslav Stoch i Filip Starzyński, czyli bardzo doświadczeni zawodnicy, dostali w meczu z Legią „wędkę”. Stoch podobno się obraził. W dodatku rzekomo ma już podpisany kontrakt z drużyną MLS i niedługo opuści Lubin. Jeśli to wszystko prawda, to zapewne jego przygoda w zespole Miedziowych dobiegnie końca szybciej niż wszyscy myśleli.