Skip to main content

Dla obu drużyn to ostatnie rozgrywki, by ratować sezon. Oczywistym jest, że ani Barcelona, ani tym bardziej Napoli nie są w ścisłym gronie faworytów do końcowego triumfu w Lidze Mistrzów. Jednak najpierw trzeba przejść 1/8 finału, gdzie w połowie rywalizacji jest remis. W Neapolu padł wynik 1:1, który nikogo nie zbliżył do ćwierćfinału. Teraz jednak rywalizacja przenosi się na Montjuic w stolicy Katalonii, gdzie faworytem mogą być tylko gospodarze.

Plaga kontuzji
Bardzo biednie wygląda druga linia Barcelony obecnie. W teorii Xavi mógłby wystawić Gaviego, Pedriego, de Jonga i Gundogana, a w praktyce ma do dyspozycji tylko tego ostatniego. Reszta kontuzjowana i niedostępna w najbliższym czasie dla szkoleniowca Blaugrany. Sytuacja fatalna, gdyż na pozostałych pozycjach jest w zasadzie spokój, może z wyłączeniem lewej obrony, gdzie Joao Cancelo gra z konieczności. To praktycznie zamyka wybory dla trenera. Przeciwko Mallorce mógł wystawić tylko dwóch środkowych pomocników, z których jeden jest… stoperem – Gundogan i Christensen. Teraz do tego duetu dołączy Sergi Roberto. Trudno uwierzyć, że 32-letni zbawi środek pola, ale wg lokalnych dziennikarzy wychowanek La Masii dostanie szansę od pierwszej minuty. Dla niego byłyby to pierwsze minuty od pucharowego meczu w Bilbao – 24 stycznia – gdy doznał kontuzji. Co prawda w ostatnich czterech spotkaniach siedział na ławce, ale mimo kłopotów kadrowych, nie dostał ani minuty! Wybór zawodników w środku pola jest w tym momencie lekko mówiąc fatalny. Poza Sergim Roberto Xavi może jeszcze zdecydować się na Oriola Romeu, czyli typową 6 oraz Marca Casado, który w tym sezonie zagrał łącznie dwa spotkania Ligi Mistrzów, a w zdecydowanej większości przesiedział 90 minut na ławce. W ostateczności jest także mogący zagrać wyżej Unai Hernandez. Nie zmienia to faktu, że sytuacja trudna. Nie dziwne zatem są słowa Xaviego z konferencji przedmeczowej. – Chciałbym zobaczyć Lobotkę w takiej drużynie jak Barca – powiedział szkoleniowiec Dumy Katalonii o słowackim pomocniku rywala.

Ustabilizowana forma?
Końcówka stycznia była fatalnym momentem dla Xaviego i spółki. Wiele mówiło się, że legenda klubu nie dokończy sezonu w roli trenera. Już teraz wiadomo, że nie zacznie nowego, ale musiałby się przydarzyć kataklizm, by stracił pracę już teraz. Chociaż niektórzy twierdzą, że takim kataklizmem miałoby być odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Barca gra o kilka spraw jednocześnie. Przedłużenie szansy na jedyne trofeum w sezonie, pierwszy od czterech lat (!) ćwierćfinał Champions League oraz 15 milionów euro, które wiążą się ze wspomnianym awansem. Chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć, ile znaczy taka kasa w sytuacji finansowej Katalończyków. Od nieszczęsnych spotkań z Athletikiem (2:4) i Villarrealem (3:5) minęło półtorej miesiąca, gdy kibic Barcy mógł być umiarkowanie zadowolony z wyników. Oczywiście była kompromitacja z Granadą(3:3), ale w lidze wygrali z 4 z 6 meczów, a remis w Neapolu nie oznacza tragedii. 8 punktów do Realu Madryt to nadal ogromny dystans, ale mając w zanadrzu El Clasico w kwietniu, można jeszcze mieć matematyczny cień nadziei na dogonienie Los Blancos. Kluczem jednak będzie spokojna kwalifikacja do LM oraz zdystansowanie Girony.

***

Chyba nikt nie ma wątpliwości, że ogromny wkład w lepsze wyniki ma duet zawodników urodzonych w 2007 roku. Dwóch bardzo młodych wychowanków robi niesamowitą furorę. Lamine Yamal już od roku, co przy jego wieku robi jeszcze większe wrażenie. – Lamine Yamal? Bez wątpienia ma cechy, by stać się jednym z najlepszych graczy na świecie, jest bardzo młody, a już wygląda jak weteran. Jeśli nie zgubi się po drodze, ma cechy, by stać się czołowym graczem – jasno stwierdził na przedmeczowej konferencji Francesco Calzona. W ostatni piątek dał komplet punktów przeciwko Mallorce. Wcześniej zaliczył dublet z Granadą, a do tego miał swój wkład w wygraną w Vigo – asysta przy golu Roberta Lewandowskiego. Yamal to dzisiaj podstawowy zawodnik i pierwszy wybór na prawym skrzydle, czemu trudno się dziwić. Jedyne, czemu trzeba kibicować to… umiar trenerów, którzy będą go prowadzić. Liczba minut, jaką zaliczył Pedri na start swojej poważnej kariery w Barcelonie do dzisiaj odbija się czkawką na jego zdrowiu.

Podobnie sprawa ma się w przypadku Pau Cubarsiego. Środkowy obrońca z buta wszedł do pierwszego składu. Już teraz mówi się, że za kilka dni może znaleźć się na liście powołanych do… pierwszej reprezentacji. Wówczas dołączyłby do Yamala. Nawet, jeśli tak się nie stanie, to trafi do kadry U21, co jak na 17-latka robi wrażenie. Z hiszpańskich mediów płyną jednak doniesienia, że RFEF(federacja) planuje jego udział nawet w dwóch turniejach tego lata. Dorosłe Euro oraz Igrzyska Olimpijskie w Paryżu to możliwe kierunki dla tego gracza, podobnie jak w przypadku Yamala. Tempo w jakim rozwija się ten stoper daje możliwości przypuszczać, że już niedługo zobaczymy go właśnie w najstarszej reprezentacji Hiszpanii!

Niewiele lepiej, ale lepiej
Siódme miejsce po rozegraniu 3/4 sezonu to bardzo duże rozczarowanie. Byłoby tak w normalnych okolicznościach, a jest jeszcze większe dla drużyny, która broni scudetto. Tzn. miała bronić, gdyż w ostatni weekend oficjalnie Napoli straciło szansę na obronę tytułu. Nawet 10 zwycięstw nic da przy dziesięciu porażkach Interu. Oba scenariusze niemożliwe do realizacji, ale skoro matematyka nie daje w marcu szansy na obronę tytułu, to znaczy, że jest bardzo źle. Średnia punktowa nieco ponad 1,5pkt/mecz to kompromitacja mistrza. Pozostałe statystyki również nijak nie korelują z tym, co było. Strzelają na poziomie 1,54 gola na spotkanie, przy 2,02 w sezonie mistrzowskim. O ile po stronie trafień można dojechać do tamtego wyniku, o tyle po stronie strat już lepiej nie będzie. Cały poprzedni sezon to 28 bramek przeciwników, a już dzisiaj to wynik o cztery sztuki gorszy! Strata Kima w obronie oraz milion przetasowań związanych ze słabą grą i trenerami zrobiły swoje.

Trener Francesco Calzona rozpoczął swoją pracę przecież od meczu z Barceloną. W dwa dni – 19 lutego objął Napoli – oczywiście nie mógł odmienić zespołu. Jednak remis tamtego wieczoru na Stadio Diego Armando Maradona był uznawany za naprawdę dobry rezultat. W lidze były mecze w kratkę, bo za takowe należy uznać remisy z Cagliari i Torino ostatnio. Z drugiej strony dwa występy na piątkę. Przeciwko Sassuolo nawet na szóstkę, bo dokładnie tyle goli wrzucili rywalowi na “ich” obiekcie(6:1)! To był w zasadzie jedyny w tym sezonie mecz nawiązujący jakkolwiek do mistrzowskiego Napoli. Swoje zrobili także w prestiżowym spotkaniu z Juventusem. 2:1 nad znienawidzonym rywalem z północy zawsze będzie smakować wybitnie, bez względu na sytuacje w tabeli.

KvaraDona wraca?!
Gdyby powiedzieć, kto był główną gwiazdą ubiegłego sezonu w Napoli, zdecydowana większość wskazałaby na Chwicze Kwaracchelie. Gruzin był w niebywałej formie, zaliczył w Serie A double-double i zdecydowanie jako motor napędowy dał dużo przy zdobyciu scudetto. W tym sezonie jednak był w gronie tych, którzy przez długi czas zawodzili. Oczywiście, gdy spojrzymy na liczby, wówczas jest 10 goli i 4 asysty na boiskach ligowych, ale już w samej Lidze Mistrzów tylko jedno ostatnie podanie! To zdecydowanie za mało. Patrząc jednak na ostatnie tygodnie nie sposób nie odnieść wrażenia, że forma idzie w kierunku poprzednich rozgrywek. Dublet z Sassuolo w najlepszym meczu Napoli tego sezonu(6:1 na wyjeździe). Otwierający gol przeciwko Juventusowi, a teraz podobnie zrobił przeciwko drugiemu turyńskiemu klubowi. Liczby na przełomie lutego i marca zaczynają się zgadzać. Podobnie wygląda to w grze drużyny, która nadal przecież jest bardzo daleko od dyspozycji z przełomu 2022 i 2023 roku.

Kadrowo
Barca oczywiście bez swojego środka pola. Gavi kontuzjowany od dawna, a w Bilbao dołączyli do niego Frenkie de Jong oraz Pedri. Oprócz nich nieobecni będą także Ferran Torres oraz Alejandro Balde. Goście bez zawodników środka pola. Kontuzjowani są Cyril Ngonge oraz Jens Cajuste. Dodatkowo Aurelio De Laurentis pozbawił swojego trenera Piotra Zielińskiego, którego usunięto z listy piłkarzy potwierdzonych do gry w Lidze Mistrzów. Konsekwencji w tym żadnej, skoro “Zielu” wychodził w podstawowym składzie w ostatnich tygodniach na Milan, Cagliari czy Torino, a w pozostałych meczach także grał, wchodząc z ławki.

***

Początek wtorkowego meczu o godzinie 21:00.

Related Articles