Skip to main content

Harry Maguire w Manchesterze United od dawna był skreślony. W ostatnim czasie jednak piłkarsko zmartwychwstał. Asysta z Brentford, nagroda zawodnika meczu z Sheffield United, a teraz jedyna bramka w meczu z FC Kopenhagą.

90 minut z Brentford, 90 minut z Sheffield United i 90 minut z FC Kopenhagą, a w międzyczasie jeszcze 90 minut na Wembley w wygranym meczu z Włochami. Wszystkie mecze wygrane. Harry Maguire już dawno nie czuł się tak potrzebny i nie odczuwał tak pozytywnych emocji. To odrodzenie kogoś, kto przecież był już na dnie, szykanowany nie tylko przez innych, ale i własnych kibiców. Obiekt internetowych drwin, piłkarz-mem. Sytuacja Anglika zmieniła się o 180 stopni. Nagle stał się szanowany i doceniany. To piłkarskie zmartwychwstanie, którego nikt się nie spodziewał. A już na pewno nie w Manchesterze. Maguire potrzebował jak tlen transferu, ale negocjacje z West Hamem zakończyły się fiaskiem i musiał dalej “użerać” się z Manchesterem, nie licząc zupełnie na nic. Dostał szansę od losu, którą wykorzystał. O wzmocnieniu jego pozycji w klubowej hierarchii tym świadczy fakt, że Erik ten Hag posadził na ławce Victora Lindelofa, a wolał obok Raphaela Varane’a postawić właśnie na Maguire’a.

Manchester United ma od początku sezonu duże kłopoty z kontuzjami, zwłaszcza w obronie. Lisandro Martinez nie gra od miesiąca i nie zagra jeszcze przez kilka, ponieważ przejdzie operację stopy. Luke Shaw leczy uraz od sierpnia i zagrał tylko dwa razy – z Wolverhampton i Tottenhamem. Może wrócić dopiero po listopadowej przerwie na kadry. Aaron Wan-Bissaka też nie gra od miesiąca, ale on powinien wrócić szybciej, jeszcze przed zgrupowaniem. O Tyrellu Malacii kibice zapomnieli, bo nie zagrał jeszcze w tym sezonie ani razu. Po początkowych próbach leczenia za pomocą zastrzyków przeciwbólowych, Holender musiał jednak przejść operację, żeby nie dobijać kolana. Dopiero wrócił do lekkich treningów i będzie gotowy za kilka tygodni. Na Raphaela Varane’a też nie można w 100% liczyć, bo już miał dwie krótkie pauzy. Wypożyczony w ostatniej chwili lewy obrońca – Sergio Reguilon także walczył z kontuzją ścięgna udowego. Ten Hag ma ból głowy. Z Sheffield United na prawej obronie wystawił Victora Lindelofa, Diogo Dalot jest eksploatowany co trzy dni po 90 minut, a na środku obrony szanse dostają Jonny Evans i właśnie Harry Maguire.

Mecz z Sheffield United miał dla Maguire’a szczególne znaczenie. Wrócił na Bramall Lane, czyli stadion, na którym się wychował. Do Sheffield trafił jako 13-latek i tam rozpoczął seniorską karierę. Debiutował jeszcze w Championship, a potem (po spadku) grał przez trzy sezony w League One i po wyróżnianiu się na trzecim poziomie rozgrywkowym, trafił do grającego w Premier League Hull City. Na początku sezonu nie myślał, że jako zawodnik Manchesteru wróci na Bramall Lane i to jako zawodnik pierwszego składu. Takie szanse należy jednak wykorzystywać. “Czerwone Diabły” mierzyły się z najgorszą ekipą, która ma zaledwie jeden punkt, ale przecież nie ma takiej kompromitacji, jakiej nie byliby w stanie przebić. Harry Maguire został ciepło przyjęty przez gospodarzy. To dla niego wyjątkowe miejsce. Jedno z niewielu, gdzie się go szanuje. Anglik zagrał świetnie, często rozgrywał piłkę, miał najwięcej kontaktów, najwięcej celnych podań, wygrał wszystkie bezpośrednie pojedynki i aż osiem razy posiadanie piłki.

Po otrzymaniu nagrody zawodnika meczu złożył hołd zmarłemu w sobotę Charltonowi. Powiedział: – To naprawdę smutny dzień i przygotowania do meczu mocno nas uderzyły. Sir Bobby często przychodził po meczach i rozświetlał to miejsce. Można było zobaczyć jego aurę, którą wnosił do szatni i szacunek, jakim darzą go chłopaki i sztab. Zawsze przychodził do szatni i nezależnie od tego, czy wygrywaliśmy, czy przegrywaliśmy. Jego obecność była naprawdę wyczuwalna i zawsze można było go zobaczyć w klubie. Tym meczem i tą nagrodą tylko wzmocnił swoją pozycję. Na tyle, że Erik ten Hag wybrał go do pierwszego składu kosztem Victora Lindelofa. To Maguire wyszedł w podstawowej jedenastce na FC Kopenhagę i… zdobył jedyną bramkę w tym spotkaniu. A nie był to bynajmniej mecz “do odpuszczenia” przed derbami Manchesteru, bo przecież była pilna potrzeba wywalczenia punktów. Maguire strzelił gola z główki. Kiedyś był bardzo groźny pod bramką rywali. W sezonie 2018/19 zdobył dla Leicester trzy bramki. W United też je zdobywał pod wodzą Ole Gunnara Solskjaera. Ostatni jego gol dla “Czerwonych Diabłów” to jednak 20 lutego 2022 roku i ligowy mecz z Leeds United, jeszcze za Ralfa Rangnicka z Pogbą i Lingardem w pierwszym składzie.

Statystyki są dla Maguire’a więcej niż przyjemne. Mimo tak fatalnych opinii o piłkarzu, można go nazwać… talizmanem Manchesteru United. Pewnie to zaskakujące, ale z nim w pierwszym składzie “Czerwone Diabły” wygrały 16 na 17 ostatnich spotkań: FC Kopenhaga (Liga Mistrzów – 1:0), Sheffield United (Premier League 2:1), Brentford (Premier League 2:1), Crystal Palace (Puchar Ligi – 3:0), Fulham (Premier League – 2:1), Sevilla (Liga Europy – 0:3, to jedyna porażka), Nottingham Forest (Premier League – 2:0), Everton (Premier League – 2:0), Fulham (Puchar Anglii – 3:1), Betis (Liga Europy – 1:0), West Ham (Puchar Anglii – 3:1), Leeds United (Premier League – 2:0), Reading (Puchar Anglii – 3:1), Charlton Athletic (Puchar Ligi – 3:0), Bournemouth (Premier League – 3:0), Aston Villa (Puchar Ligi – 4:2), West Ham (Premier League 1:0). Tak więc, gdy Maguire wychodzi w pierwszym składzie, to Manchester United wygrywa. To są fakty. Wyraźnie też widać, że wcześniej korzystano z niego w mniej istotnych rozgrywkach, czyli Pucharze Anglii i Pucharze Ligi, a ostatnio gra w tych bardziej znaczących.

Related Articles