To miał być polski wieczór w Berlinie. Niestety plan trenera Michała Probierza wziął w łeb niemal na starcie spotkania. Polska przegrała z Austrią 1:3 i nie ma już szans na grę w fazie pucharowej Mistrzostw Europy. Na Stadionie Olimpijskim triumfowała drużyna Ralfa Rangnicka.
Jeszcze przed meczem trener Michał Probierz zapowiadał, że nasza reprezentacja podejmie walkę z wymagającym przeciwnikiem, jakim miała być Austria. Ostrożne opinie selekcjonera nie były przypadkowe. To Austriacy od pierwszego gwizdka przejęli inicjatywę i już w 9. minucie objęli prowadzenie. Po wrzucie z autu piłkę odzyskał Phillipp Mwene, dośrodkował spod linii końcowej w naszą „szesnastkę”, a pierwszy do piłki wyskoczył Gernot Trauner. Austriacki obrońca uderzeniem głową posłał piłkę w okienko polskiej bramki. Heroiczna parada Wojciecha Szczęsnego zdała się na nic i to Austriacy mogli celebrować prowadzenie w meczu.
Biało-czerwoni próbowali gonić wynik, ale przed bramką Patricka Pentza brakowało konkretu. Odważny strzał Nicoli Zalewskiego powędrował jednak wysoko nad poprzeczką. W 30 minucie Piotr Zieliński dośrodkował z rzutu rożnego, ale rywale wybili piłkę poza pole karne. Polacy kontynuowali akcję i po zgraniu piłki na środek pola karnego Jan Bednarek trafił futbolówką w Traunera. Piłka spadła pod nogi Krzysztofa Piątka, który w takich sytuacjach nie zwykł się mylić i pewnym strzałem doprowadził do remisu. Tuż przed przerwą szansy na powrót na prowadzenie w kontrataku nie wykorzystał Marcel Sabitzer, a kilka chwil później jego strzał z dystansu minął światło bramki Szczęsnego. To jednak biało-czerwoni stanęli przed szansą na objęcie prowadzenia. Uderzenie Zielińskiego ze stałego fragmentu gry w świetnym stylu obronił Pentz.
Pierwszy kwadrans drugiej połowy był zdecydowanie bardziej zacięty, natomiast żadna ze stron nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Po godzinie gry na boisku zameldował się wracający po kontuzji kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski. Nadzieje kibiców biało-czerwonych zostały ostudzone już kilka chwil później. Rezerwowy austriackiej drużyny, Alexander Prass zgrał piłkę przed pole karne do Christopha Baumgartnera, a ten posłał piłkę w przeciwległy róg rozpaczliwie interweniującego Szczęsnego.
W kolejnych minutach Pentz skutecznie poradził sobie ze strzałem Karola Świderskiego, a jego vis-a-vis uporał się z uderzeniem Patricka Wimmera. Niecały kwadrans przed końcem spotkania dalekie wybicie golkipera Austrii po przebitce trafiło pod nogi Sabitzera. Pomocnik Autriaków popędził w kierunku polskiej bramki, ale próbując mijać Szczęsnego został przez niego sprowadzony do „parteru”. Sędzia Halil Umut Meler bez wahania wskazał na rzut karny. Do piłki ustawionej na „wapnie” podszedł Marko Arnautović i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie Austrii.
Stracony gol podłamał naszych zawodników, którzy bez wiary w końcowy sukces odliczali kolejne sekundy do ostatniego gwizdka. Austriacy z kolei starali się iść za ciosem. Doskonałą okazję na czwartą bramkę miał Stefan Posch, ale Szczęsny wykazał się znakomitym refleksem i odbił piłkę zmierzającą do bramki poza boisko. W doliczonym czasie gry kolejną okazję miał Konrad Laimer, który „położył” naszego bramkarza i mając przed sobą pustą bramkę posłał futbolówkę obok dalszego słupka.
To był naprawdę smutny mecz. Po niezłym, choć przegranym starciu z Holendrami wydawało nam się, że jesteśmy w stanie powalczyć o awans z grupy do dalszych gier. Dziś po lekcji od Austriaków oraz spotkaniu Holandii z Francją biało-czerwoni wracają do domu bez względu na wynik ostatniego meczu z Francuzami. Kadra Michała Probierza rozpaliła wyobraźnię kibiców, ale brutalna rzeczywistość wielkiego turnieju po raz kolejny zweryfikowała oczekiwania sympatyków naszej drużyny narodowej. Pozostaje mieć nadzieję, że władze piłkarskie dadzą szansę selekcjonerowi na kontynuowanie pracy, aż do mistrzostw świata w 2026 roku.