Skip to main content

W ubiegły poniedziałek Jakub Kiwior został oficjalnie zaprezentowany jako zawodnik londyńskiego Arsenalu. „The Gunners” zapłacili włoskiej Spezii za stopera reprezentacji Polski około 25 milionów euro. „Kiwi” będzie czwartym Polakiem w historii zespołu z Emirates Stadium. A jeszcze półtora roku temu grał w słowackiej Fortuna Lidze. Poznajcie jego historię.

Zmiana nadmorskiego miasta La Spezia w Ligurii na tętniący życiem Londyn to duży krok w przód. Kwota jaką Arsenal zapłacił za stosunkowo świeżo upieczonego reprezentanta Polski plasuje go w czołowej piątce najdrożej sprzedanych piłkarzy znad Wisły, za Robertem Lewandowski, Krzysztofem Piątkiem, Arkadiuszem Milikiem i Grzegorzem Krychowiakiem. Umowa została podpisana na 5,5 roku, ale o miejsce w składzie „Kanonierów” nie będzie jednak łatwo. Trudno bowiem wyobrazić sobie, że Kiwior z miejsca wygryzie ze składu etatowych stoperów – Williama Salibę lub Gabriela Magalhaesa, ale w rywalizacji z Robem Holdingiem o miejsce w kadrze meczowej nie jest bez szans.

Skąd w ogóle wziął się ten cały Kiwior? Jego przygoda z futbolem bardzo wcześnie rozpoczęła się w rodzinnych Tychach. Na pierwszy trening w miejscowym klubie o wdzięcznej nazwie Chrzciciel udał się jako czterolatek, rywalizując z 2-3 lata starszymi kolegami z roczników 1997 i 1998. Jego pierwszy trener, Krzysztof Berger, prowadził go do 10 roku życia, najpierw w Chrzcicielu, później w Gromie Tychy. W wieku 11 lat Kiwior przeżył swoje pierwsze sportowe rozczarowanie. Podczas konsultacji selekcyjnej reprezentacji Śląskiego Związku Piłki Nożnej w Chorzowie, po wewnętrznym sparingu został pominięty przy powołaniach. „Spokojnie, jeszcze przyjdzie twój czas.” – pocieszał rozżalonego młodzieńca jeden z trenerów. Ów trener nie mógł wówczas wiedzieć, jakim okaże się profetą.

Rok później „Kiwi” trafił do juniorów GKS-u Tychy, gdzie z biegiem czasu sprawy nabrały tempa. Właśnie wtedy został przestawiony z formacji ofensywnych do środka obrony, co okazało się być strzałem w dziesiątkę. Występ w wewnętrznym sparingu juniorskich zespołów okazał się być kamieniem milowym w karierze Kiwiora. Jego drużyna U-17 pokonała starszych kolegów z U-19 2:1. Nasz bohater spisał się bardzo dobrze, a jego występy nie uszły uwadze trenerów i piłkarskich skautów. Najbardziej konkretny był mieszkający w Polsce od niemal 30 lat Belg polskiego pochodzenia, Michel Thiry. To właśnie on zaproponował naszemu bohaterowi testy w Anderlechcie Bruksela. Po tej ofercie Kiwior zaczął być zapraszany na treningi rezerw oraz pierwszej drużyny. Zdołał także zadebiutować w seniorskim składzie w towarzyskich spotkaniach przeciwko rezerwom Cracovii i Podbeskidziem Bielsko-Biała.

W lutym 2016 roku rodzina Kiwiorów udała się do Brukseli, gdzie spędziła dwa tygodnie. Jakub ćwiczył w zespołach różnych kategorii wiekowych, a następnie wystąpił w sparingu z jedną z azjatyckich drużyn, po czym wszyscy wrócili do Tychów. Po kilku dniach Thiry zadzwonił z informacją, że Anderlecht jest zdecydowany pozyskać Kiwiora. W międzyczasie młodym Polakiem zainteresował się Ajax Amsterdam, ale Holendrzy byli spóźnieni. Wszystkie kwestie zostały dogadane z Anderlechtem. Rodzina postawiła jednak konkretny warunek – klub wynajmie mu mieszkanie, aby ojciec mógł sprawować nad nim pieczę. To właśnie Piotr Kiwior był kluczową osobą w rozpoczynającej się karierze syna. Zdecydował o zawieszeniu działalności swojej firmy budowlanej, aby ułatwić dziecku okres aklimatyzacji zagranicą. Kiedy wyjeżdżali do Belgii postanowili, że Jakub wróci do polskiej ligi dopiero w ostateczności.

Początki „Kiwiego” w Brukseli były niezwykle trudne. Nieznajomość języka francuskiego, a także słaby angielski utrudniały wejście w życie klubu. Ponadto sam zawodnik widział, że pod wieloma względami odstawał od nowych kolegów i musiał nadrabiać braki. Ponadto kłopoty z uprawnieniem go do gry sprawiły, że przez pierwsze pół roku nie mógł rywalizować w meczach o punkty. Ale przezwyciężył te trudności. Zaczął regularnie występować w zespole U-17. W meczu decydującym o mistrzostwie Belgii strzelił również gola. Dobre występy w krajowych rozgrywkach i młodzieżowej Lidze Mistrzów zaowocowały awansem do zespołu rezerw i zaproszeniami na treningi pierwszego zespołu. Szansy na debiut w seniorskiej drużynie jednak nie dostał. Kiwior postanowił zmienić otoczenie, a obrany kierunek zaskoczył wielu ekspertów i kibiców śledzących jego poczynania.

Jeszcze podczas gry w Anderlechcie miał propozycję z zespołu Primavery wielkiego Juventusu, ale odmówił. Włodarze belgijskiej drużyny byli zaskoczeni, że na młodym Polaku uznana marka nie zrobiła wrażenia. Jakież musiało być ich zdziwienie, kiedy okazało się, że Jakub zamienia ojczyznę znakomitej czekolady i świetnego piwa na, wydawałoby się prowincjonalną, Słowację. To niecodzienny kierunek na rozwój piłkarskiego talentu, ale jak tłumaczył agent zawodnika, Paweł Zimończyk z agencji FairSport, to dobre okno wystawowe dla młodych piłkarzy. Po trzech latach spędzonych w Belgii Kiwior wylądował w zespole słowackiej Fortuna Ligi, FK Železiarne Podbrezova, dwie godziny jazdy autem od domu.

„Kiwi” nie miał problemów z aklimatyzacją na Słowacji. Mowa zbliżona do języka polskiego oraz obecność trenera Michala Hanka, który w przeszłości był zawodnikiem Polonii Bytom i Zagłębia Lubin, ułatwiły start w Fortuna Lidze. Polak szybko przebił się do pierwszego składu zespołu z Podbrezovej, pokazując, że potrafi skutecznie dyrygować pracą linii obrony. Już w trzecim występie, przeciwko AS Trenčin, trafił do siatki przeciwnika, zdobywając spektakularnego gola. Przytomna przewrotka została wybrana golem lutego w rozgrywkach Fortuna Ligi. W ostatniej kolejce sezonu 19-letni wówczas stoper po raz pierwszy założył na ramię opaskę kapitańską. Dobre występy Kiwiora nie pomogły niestety drużynie w zachowaniu ligowego bytu, ale nie umknęły uwadze innych klubów.

W drugiej lidze słowackiej Jakub rozegrał tylko 2 spotkania, korzystając pod koniec lipca 2019 roku z oferty siedmiokrotnego mistrza Słowacji, MŠK Žilina. Tam spotkał innego, młodego Polaka, który także torował sobie drogę kariery u naszych południowych sąsiadów, Dawida Kurminowskiego. Trenerem Žiliny był doskonale znany z polskich boisk Pavol Staňo, obecny szkoleniowiec Wisły Płock. Początki w nowym klubie nie były łatwe. Kiwior lawirował między pierwszym zespołem, a drugoligowymi rezerwami, ale z czasem zaczął konsekwentnie budować swoją pozycję w drużynie. Został także etatowym stoperem młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 21. W pierwszym sezonie z Kiwiorem w składzie Žilina została wicemistrzem Słowacji. W kolejnym „Kiwi” trafił do jedenastki sezonu Fortuna Ligi.

Słowacja od początku była dla Kiwiora jedynie przystankiem do dalszej kariery. Latem 2021 roku, w ostatnim dniu okienka transferowego dla czołowych lig Europy, po młodego obrońcę zgłosiła się włoska Spezia Calcio – beniaminek Serie A, który po stuletniej przerwie i powrocie do krajowej elity zachował ligowy byt. Klub z Ligurii, z miasta znajdującego się na zachodnim wybrzeżu Italii zapłacił za „Kiwiego” ponad 2 miliony euro. To więcej niż Sampdoria wyłożyła za Milana Škriniara, obecnie gwiazdę Interu Mediolan. Pierwsze miesiące we Włoszech pokazały, że przeskok między Fortuna Ligą, a Serie A jest spory. Jakub zadebiutował w nowym klubie dopiero w grudniu. W starciu właśnie z Interem Polak zagrał na środku defensywy u boku Martina Erlicia i Petko Hristova.

Rok 2022 był przełomem. W późniejszych spotkaniach „Kiwi” został przesunięty przez ówczesnego trenera Spezii, Thiago Mottę, na pozycję defensywnego pomocnika. Jak się okazało, był to strzał w „dziesiątkę”. Motta komplementował Polaka za jego boiskową inteligencję, technikę i spokój gwarantujący balans w rozgrywaniu piłki. Pozytywne recenzje z Półwyspu Apenińskiego docenił również selekcjoner pierwszej reprezentacji Polski, Czesław Michniewicz, powołując go do szerokiej kadry na czerwcowe mecze Ligi Narodów. Wydawało się, że młody obrońca jedzie na zgrupowanie po naukę, ale Kiwior został wrzucony na głęboką wodę i z marszu trafił do wyjściowego składu przeciwko Holandii. Nie zawiódł, będąc mocnym punktem kadry w pozostałych spotkaniach. Przeciwko Walii w Cardiff był jednym z najlepszych zawodników na boisku, choć był to dopiero jego czwarty występ w reprezentacji!

Wobec problemów z regularną grą kolegów z kadry, jesienią ubiegłego roku Jakub stał się jednym z pewniaków do wyjazdu na mundial w Katarze. Tam stworzył solidny duet z Kamilem Glikiem, choć sam turniej był dla niego słodko-gorzkim doświadczeniem z uwagi na pojedyncze błędy, prokurujące groźne okazje dla rywali. Dobre recenzje zbierane w Serie A oraz wypowiedź Roberta Lewandowskiego, który w samych superlatywach opowiadał o treningach i grze z „Kiwim”, sprawiły, że obrońca Spezii zwrócił uwagę możnych europejskiej piłki. Czołówka calcio – Milan, Juventus, Roma, Inter, a także Tottenham, West Ham, Villarreal i Atletico Madryt – te marki padały wśród potencjalnych nowych pracodawców Kiwiora. „Premier League. Już nieraz mówiłem, że to moja wymarzona liga i tego się trzymam. Wierzę, że kiedyś się uda.” – mówił w wywiadzie z 2020 roku.

Marzenia stały się rzeczywistością. Ku zaskoczeniu kibiców i ekspertów konkrety na stół wyłożył… londyński Arsenal. „Kanonierzy” zapłacili za Kiwiora ponad 20 milionów, czyniąc go najdrożej sprzedanym zawodnikiem w historii Spezii. Widocznie Mikel Arteta i działacze klubu z czerwonej części północnego Londynu widzą więcej niż przeciętny obserwator Serie A i meczów kadry. Przed lewonożnym obrońcą spore wyzwania, bo choć załapał się do kadry meczowej na piątkowe spotkanie Pucharu Anglii przeciwko Manchesterowi City, na debiut w zespole będzie musiał poczekać. Saliba i Gabriel wydają się być „żelazną” dwójką stoperów Arsenalu. Nominalnym środkowym obrońcą jest również Ben White, który w tym sezonie gra na prawej stronie defensywy.

22-latek ma swoje niezaprzeczalne atuty. Spokój i opanowanie z piłką przy nodze, nie boi się podejmować ryzyka, a także potrafi przenieść ciężar gry precyzyjnym, długim podaniem. Mimo stosunkowo młodego wieku ma za sobą prawie 40 spotkań w Serie A oraz 9 występów w reprezentacji Polski przeciwko kilku mocnym rywalom. Z drugiej strony mankament Polaka, nad którym zastanawia się wielu ekspertów to szybkość, a konkretnie jej brak. Jest to cecha wrodzona, której nie da się wytrenować – albo ją masz, albo nie. O ile takie niedoskonałości można sprytnie zamaskować świetnym ustawieniem i czytaniem gry, o tyle w sytuacjach 1 na 1 przeciwko rozpędzonemu przeciwnikowi, ścigając się na dużej przestrzeni „Kiwi” miewał problemy. Skoro jednak Arsenal wyłożył ogromnie pieniądze, musi widzieć drzemiący potencjał Jakuba.

W ciągu nieco ponad roku Kiwior wystrzelił z ławki włoskiego outsidera wprost do lidera Premier League. Czas pokaże czy przeskok do Anglii będzie dla Kiwiora bolesny czy też po raz kolejny adaptacja do nowych warunków predestynuje go do gry na najwyższym poziomie. Na koniec wypada zacytować tekst piosenki ze starego polskiego serialu pt.: „Droga”, który powinien być poradą i przestrogą dla nowego, polskiego „Kanoniera” – „Mgła opadła, wstaje słońce, dzisiaj spełnią ci się sny. Wykorzystaj swoją szansę, bo ostatnich gryzą psy.”

Related Articles