Zawsze przed startem Ekstraklasy lub jej powrotem z zimowej przerwy, w internecie pojawia się niezbyt wyszukana rymowanka, która kończy się zwrotem „rusza polska Bundesliga”. No i właśnie dziś jest ten dzień – po niecałych dwóch miesiącach przerwy wracamy do gry. Sezon 24/25 rozpocznie się meczem na terenie aktualnego mistrza kraju, Jagiellonii Białystok.
Sensacyjni mistrzowie przygotowują się do pierwszego boju w eliminacjach Champions League, ale zanim do tego dojdzie, team Adriana Siemieńca powalczy o ligowe punkty z Puszczą Niepołomice. To obok Jagi jeden z największych wygranych sezonu 23/24, bowiem drużynę Tomasza Tułacza niemal wszyscy skazywali na pożarcie, czyli spadek. A tymczasem „bezdomna” Puszcza, rozgrywająca swoje mecze w Krakowie, po prostu grała swoją, mało atrakcyjną, ale dość skuteczną piłkę i po raz kolejny zagra w elicie.
Wieczorem sprawdzimy też formę wicemistrza kraju. Śląsk Wrocław zagra z Lechią Gdańsk, czyli jednym z trzech beniaminków, ale tym, który w najmniejszym stopniu będzie odbierany przez pryzmat beniaminka. Nic dziwnego – Lechia wraca do Ekstraklasy po krótkiej, rocznej przerwie. Inna sprawa, że jeśli nie wyjaśnią się tam kwestie finansowo-organizacyjne, to równie szybko wróci do pierwszej ligi. Tajemnicą poliszynela są długi w klubie z Pomorza, a trener Szymon Grabowski, który już zapracował sobie na miano „specjalisty od awansów”, pracował latem w warunkach nie do pozazdroszczenia. Teraz wyzwaniem dla niego nie będzie awans, a utrzymanie. We Wrocławiu również nie było spokojne – trener Jacek Magiera stracił wielu zawodników, w tym króla strzelców ligi, Erika Exposito. Sporo nowych graczy trafiło też do klubu ze stolicy Dolnego Śląsku, a kibice wiedzeni ciekawością, na pewno wybiorą się na stadion wicemistrzów Polski, by obejrzeć inaugurację. Innym wabikiem może być koncert Blanki, zapowiedziany w przerwie. Biorąc pod uwagę krótką listę przebojów tej piosenkarki, raczej nie ma ryzyka, że występ potrwa ponad programowych 15 minut, tak jak ten Shakiry z finału Copa America.
Obszerna zapowiedź sezonu Ekstraklasy – kliknij TUTAJ
Sobotę zaczynamy o 14:45 meczem drugiego z beniaminków – GKS Katowice rzutem na taśmę w zeszłym sezonie wyprzedził Arkę Gdynia i awansował z 2. miejsca. Teraz katowiczanie rozpoczynają nowy sezon meczem z Radomiakiem, który od wielu miesięcy ma status „ligowego dżemiku” – za silni by bać się spadku, za słabi, by realnie myśleć o europejskich pucharach, czy walce o medale, co w zasadzie jest równoznaczne. I raczej ciężko spodziewać się, że drużyna Bruno Baltazara w startujących rozgrywkach włączy się do gry o wyższe cele. Z kolei dla „Gieksy” cel jest wyjątkowo jasny – utrzymanie. Udało się zakontraktować kilku ciekawych graczy, np. Adama Zrelaka czy Alana Czewińskiego, a w realizacji jest kolejne duże wzmocnienie – Bartosz Nowak, który dostał już ponoć zielone światło z Rakowa. Trener Rafał Górak dostał więc sensowne narzędzia, by wykonać swoje zadanie.
W drugim sobotnim meczu Pogoń Szczecin zmierzy się z Koroną Kielce. W Szczecinie raczej stabilnie. Wprawdzie mówi się o długach Portowców, ale na stanowisku trenera pozostał Jens Gustaffson, a z drużyną nie pożegnali się też najważniejsi gracze. Sezonu 23/24 za nic w świecie nie można uznać za udany, ale najwyraźniej nerwowe ruchy nie w głowie władzom klubu. I chyba trzeba przyklasnąć. Z kolei Korona psim swędem, bo inaczej trudno to nazwać, utrzymała się w lidze. Czy dar od losu zostanie wykorzystany. Czas pokaże. Póki co na podstawie aktywności transferowej trudno wywnioskować cokolwiek. Mecz z cyklu duża niewiadoma.
Sobotę kończyć będziemy przy Ł3 w Warszawie, jak mawia się o Łazienkowskiej. Legia zagra z Zagłębiem Lubin. Wydaje się to wymarzony początek sezonu dla gospodarzy, bowiem Zagłębie przyjeżdżając na stadion w stolicy Polski, regularnie dostaje baty. Z Warszawy punkty potrafi przywieźć Stal Mielec, Puszcza Niepołomice, Radomiak, a Zagłębie raz za razem wraca z pustym kontem. Teraz Legia stawa sobie tylko jeden cel – powrót na mistrzowski tron. Zapewnić to ma szaleństwo, ale i wielki kult pracy Goncalo Feio do spółki z transferami, o które zadbali klubowi działacze. Wprawdzie publiczności przy Łazienkowskiej nie będzie czarował już Josue, a do tego kontuzji doznał Juergen Elitim, to jednak gromadka nowych graczy może rozbudzać nadzieje sympatyków Legii. Wśród nowych nabytków jest zresztą sprowadzony z Zagłębia Kacper Chodyna. W odwrotnym kierunku powędrował bramkarz, Dominik Hładun i wiele wskazuje na to, że to on stanie między słupkami Miedziowych.
W niedzielę kwadrans przed 15:00 mecz Cracovii z Piastem Gliwice. Zespół Pasów prowadzi Dawid Kroczek, który pod koniec sezonu 23/24 zastąpił Jacka Zielińskiego. Udało się nie spaść, ale kibice Cracovii mają pełne prawo oczekiwać, że ta kampania będzie bardziej udana. Sprawy nie ułatwia jednak spora rotacja w kadrze zespołu – sporo zawodników odeszło, sporo przyszło. Najważniejszym ubytkiem będzie zapewne Patryk Makuch, który skorzystał z oferty Rakowa. Jeśli odejdzie również Michał Rakoczy, a ponoć ma on ofertę z Genoy, zrobi się niewesoło. W Gliwicach względny spokój i stabilizacja, a także myślenie, jak zamienić tuzin remisów na zwycięstwa. Wtedy będzie można myśleć o czymś więcej niż bytowanie w środku.
Lech Poznań – Górnik Zabrze to drugi niedzielny mecz. W Zabrzu spory exodus ważnych piłkarzy, ale o optymizm trudno również w stolicy Wielkopolski. Wielkich wzmocnień brak – udało się uzupełnić kadrę dwoma graczami, przy czym żaden z nich nie jest mocnym kandydatem do gry w podstawowej jedenastce. Nowy trener, Niels Fredriksen, musi więc szyć głównie z materiału, który pozostał mu po sezonie 23/24. Utrudnieniem jest np. nieobecność Bartosza Salomona, który ze względu na udział w Euro, musi nadrabiać treningowe zaległości. Co z tego wszystkiego wyjdzie? Po kompromitującym sezonie pod wodzą Mariusza Rumaka, fani Kolejorza oczekują gry o tytuł, zakończonej happy endem. Konkurencja jest jednak duża, a już sam Górnik na inaugurację nie przyjedzie na Bułgarską położyć się na murawie i czekać na niski wymiar kary.
W niedzielę o 20:15 mecz Motoru Lublin z Rakowem Częstochowa. Beniaminek z Lubelszczyzny uchodzi za jeden z najsłabszych, o ile nie najsłabszy personalnie zespół w stawce, ale „niezniszczalni” po raz kolejny będą chcieli pokazać całej Polsce, że naprawdę są niezniszczalni. Na dzień dobry jednak mecz z jednym z faworytów ligi. Raków solidnie się wzmocnił, a najważniejszym wzmocnieniem wydaje się powrót Marka Papszuna na ławkę trenerską. Na dodatek pracujący w roli „jedynki” Dawid Szwarga będzie znów asystentem swojego dawnego pryncypała, zatem pomoże trenerowi wyciągnąć wnioski z nieudanej wiosny 2024. Gdy ostatnim razem Raków przyjeżdżał na Arenę Lublin w marcu 2023 roku, był to ćwierćfinał Pucharu Polski, a kibice w Lublinie nie mieli prawa marzyć, że za 16 miesięcy częstochowianie znów tu przyjadą, ale już na mecz Ekstraklasy. Motor był wtedy drugoligowcem, z niespecjalnie dużymi szansami na awans do I ligi. Jak się okazuje kilkanaście miesięcy w futbolu to jednak szmat czasu. Raków w tym czasie zdobył mistrzostwo, zagrał w fazie grupowej Ligi Europy, a potem całkowicie zawalił drugą część sezonu 23/24, przez co teraz nie musi martwić się grą na europejskim froncie. Co zresztą stawia Medaliki w lepszej sytuacji niż Legię.
Na poniedziałek pozostawiono mecz Stali Mielec z Widzewem Łódź. Czy będzie to typowy mecz dwóch średniaków? Czy Stal znów będzie solidnie punktować, szczególnie u siebie, by odsunąć od siebie widmo spadku, który od wielu sezonów jest wieszczony drużynie z Podkarpacia przez ekspertów? W Łodzi jak zwykle wielkie zainteresowanie fanów, karnety sprzedają się jak świeże bułeczki. Sęk w tym, że transfery raczej przeciętne i ciężko liczyć na przełomowy sezon.
Oto gryplan:
19 lipca (piątek):
Jagiellonia Białystok – Puszcza Niepołomice, godz. 18:00
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk, godz. 20:30
20 lipca (sobota):
GKS Katowice – Radomiak Radom, godz. 14:45
Pogoń Szczecin – Korona Kielce, godz. 17:30
Legia Warszawa – Zagłębie Lubin, godz. 20:15
21 lipca (niedziela):
Cracovia – Piast Gliwice, godz. 14:45
Lech Poznań – Górnik Zabrze, godz. 17:30
Motor Lublin – Raków Częstochowa, godz. 20:15
22 lipca (poniedziałek):
Stal Mielec – Widzew Łódź, godz. 19:00