Przed nami już przedostatnia seria gier w Ekstraklasie. Całkiem możliwe, że dojdzie w niej do kluczowej zmiany. Jeśli Śląsk Wrocław wygra swój mecz, a Wisła Płock nie wygra, wówczas to właśnie Nafciarze wylądują pod kreską na kolejkę przed finiszem rozgrywek. Jest to o tyle prawdopodobne, że Śląsk gra z ostatnią w lidze Miedzią, a Wisła z koronowanym już mistrzem – Rakowem.
Na tę ewentualną, dość spodziewaną zmianę, przyjdzie nam jednak poczekać do niedzieli. Kolejka zaś startuje jak zawsze w piątek. O 18:00 Zagłębie Lubin zagra ze Stalą Mielec. Miedziowi po serii trzech zwycięstw z rzędu są już spokojni o ligowy byt. Stal ma oczko mniej, ale również na 99% utrzyma się w lidze. Ostatni mecz mielczan to przeokrutne męczenie buły i remis 0:0 z Lechią Gdańsk. Szczerze mówiąc nie zdziwimy się, jeśli dziś zobaczymy coś podobnego.
Jedną z najlepszych ekip w lidze w tej rundzie jest Korona Kielce, która w imponującym stylu wygrzebała się ze strefy spadkowej i najpewniej utrzyma się w lidze na kolejny rok. Kielczanie zagrają dziś wieczorem u siebie z Lechem Poznań, który wciąż korespondencyjnie ściga się z Pogonią o brąz. Poznaniacy będą oczywiście faworytem spotkania, ale Korona niedawno była w stanie ograć Raków i pokazała tym samym, że nie klęka przed nikim.
W sobotę o 15:00 Jagiellonia Białystok podejmie Cracovię. W obu ekipach już spokój. W Jadze od niedawna, w Cracovii w zasadzie od początku rozgrywek, bowiem Pasy nie spadały poniżej pewnego pułapu w tabeli. Ostatnio forma ekipy Jacka Zielińskiego jest jednak marna i w przestrzeni publicznej pojawiły się spekulacje, jakoby Zieliński miał stracić pracę. Czy Cracsa przełamanie się w Białymstoku?
O 17:30 Górnik Zabrze zmierzy się z Pogonią Szczecin. Gospodarze notują serię pięciu zwycięstw z rzędu i naprawdę trudno nie łączyć tego z faktem, że zespół przejął ponownie Jan Urban. Mecz z dobrze dysponowaną i walczącą o ligowe podium Pogonią będzie jednak sporym wyzwaniem. Wydaje się, że to może być jeden z najlepszych meczów w tej kolejce.
Tego samego nie możemy napisać o ostatnim sobotnim meczu, w którym żegnająca się z Ekstraklasą Lechia Gdańsk zagra u siebie z Legią Warszawa. Legii nic nie zabierze już 2. miejsca. Lechia najpewniej skończy również na drugim miejscu – ale od końca. Ostatnio gdańszczanie stali się synonimem tragicznie zarządzanego klubu, a kibice na Pomorzu zastanawiają się, czy skończy się tylko na spadku do I ligi.
W niedzielę o 12:30 przed Śląskiem kolejny kluczowy mecz. Tym razem na swoim stadionie podopieczni Jacka Magiery gościć będą zdegradowaną i zamykającą tabelę Miedź. Wygrana pozwoli im wyskoczyć nad kreskę i czekać na ruch Wisły Płock. I trzeba powiedzieć to zupełnie szczerze – brak zwycięstwa Śląska będzie wybitnym wręcz frajerstwem.
O 15:00 Radomiak zagra z Widzewem. Obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli, mając po 41 punktów. Obie nie mogą zaliczyć wiosny do udanych. W Widzewie ostatnio najwięcej mówiło się o rozgrywkach gabinetowych i zmianie prezesa. Jako że w środku tabeli jest dość ciasno, ostatnie dwie kolejki mogą jednak znaczyć bardzo wiele w kontekście budżetu. Im wyższe miejsce w tabeli, tym większe wpływy z Ekstraklasy. Warto więc grać na maksa i właśnie dlatego liczymy na sensowne widowisko.
O 17:30 Wisła Płock może być już w strefie spadkowej, a właśnie o tej porze Nafciarze zmierzą się z Rakowem Częstochowa. Pod Jasną Górą świętowanie chyba już się skończyło i ekipa Marka Papszuna będzie chciała pokazać, że tytuł nie był dziełem przypadku. Sytuację Wisły znamy doskonale. W ostatnim tygodniu trenera Pavola Stano zastąpił Marek Saganowski. To kolejny przykład typowego zarządzania polskim klubem – liczenie na impuls i tzw. „efekt nowej miotły”, a nie na ciągłość pracy. Czy rzeczywiście taki wstrząs pomoże płocczanom? Przekonamy się w niedzielny wieczór. Faworytem jest oczywiście Raków.
Ostatni poniedziałkowy mecz Ekstraklasy w tym sezonie rozegrany zostanie w Grodzisku Wielkopolskim. Warta pokpiła końcówkę sezonu. Trzy ostatnie mecze to trzy porażki. Tutaj również o punkty będzie ciężko, bo Piast Gliwice jest w znakomitej formie i wskoczył już na 5. miejsce w tabeli. Długo zanosiło się na nerwową walkę o utrzymanie, a tymczasem trener Aleksandar Vuković wyciągnął drużynę w górne rejony tabeli.