Skip to main content

Gdy człowiek sobie przypomni mecze Lazio z Atalantą w latach 2019 – 2021 ma przed oczami wspaniałe widowiska, które można było oglądać bez końca. Jednak w świeżej pamięci pozostaje spotkanie sprzed roku na Olimpico. Tragiczne 0:0 do dzisiaj śni się po nocach.

Boiska piłkarskie mają 105 metrów długości, ale 22 stycznia na Stadio Olimpico spokojnie można było je skrócić o 32 metry. Dlaczego? Bo w obu polach karnych nie działo się kompletnie nic. Lazio – Atalanta zakończyło się bezbramkowym remisem, który przez wielu był okrzyknięty najnudniejszym meczem poprzedniego sezonu. Wytłumaczenie mogła znaleźć Atalanta. La Dea do Rzymu przyjechała bez: Duvana, Muriela, Pasalicia, Malinowskieg, Koopmeinersa, Ilicicia, Hateboera, Gosensa i De Roona. Krótko mówiąc z tego grona można byłoby zestawić całą drugą linię i atak. Braki były tak duże, że w ataku wyszedł Roberto Piccoli, a do drugiej linii musiał zostać przesunięty Giorgio Scalvini. Ponadto na ławce znaleźli się tacy zawodnicy jak: De Nipoti, Givane, Oliveri, Panada czy Sidibe. Nie znacie? Spokojnie, nawet najwięksi fani Serie A nie znali. Zapewne mniej zaznajomieni kibice Atalanty mogli mieć kłopoty z tymi graczami Primavery.

Lazio wówczas nie miało nic na swoją obronę. Zagrało fatalnie i nie było w stanie zagrozić kompletnie przetrzebionej Atalancie. Znacznie lepiej laziali spisali się jesienią ubiegłego roku. Wtedy do Bergamo przyjechali bez Ciro Immobile. To były początki okresu, w którym trzeba było się przyzwyczajać do gry bez swojego capocannoniere. Dobrą partię na “9” zaliczył Felipe Anderson, który strzelił drugiego gola. Wcześniej Mattia Zaccagni dał prowadzenie i w ten sposób stołeczna ekipa wygrała bez kłopotów 2:0 na Gewiss Stadium. Wtedy czerwoną kartkę w doliczonym czasie dostał Luis Muriel. Tym razem już wiadomo, że tak się nie stanie, bowiem Kolumbijczyk zrobił to… tydzień wcześniej, przeciwko Sassuolo.

Wróciła Atalanta, którą lubimy?
Tylko dwa punkty dzielą oba zespoły pod kątem zdobyczy w 2023 roku. Odbiór tego jest jednak kompletnie inny. Atalanta zawiodła tak naprawdę raz, w ostatni weekend z Sassuolo. 0:1 oraz dwie czerwone kartki nie wystawiły najlepszego świadectwa. Nadal są jednak najskuteczniejszym zespołem w nowym roku. 17 goli robi wrażenie, chociaż niemal połowa – osiem – strzelili przeciwko Salernitanie. Z drugiej strony regularnie wrzucali po dwie sztuki (Spezia, Bologna, Sampdoria), a Juventusowi nawet trzy. Gdy dorzucimy do tego kolejnych pięć ze Spezią w pucharze, to naprawdę dobry rezultat. Czy można mówić o powrocie starej dobrej Atalanty? I tak, i nie. Kadrowo to kompletnie inny zespół. Jeśli ktoś sobie nie wyobrażał ataku bez Zapaty i Muriela, to dzisiaj musi zweryfikować te plany. Obaj bez gola, a także rzadko kiedy pojawiają się w wyjściowym składzie. Dzisiaj podstawowy duet tworzą Rasmus Hojlund oraz Ademola Lookman, najczęściej wspierani przez Jermiego Bogę. Ostatnio na “10” zagrał jednak Teun Koopmeiners, ale wydaje się, że Holender więcej daje, gdy jest ustawiony nieco głębiej, obok Martena de Roona.

Nieregularne Lazio
Sześć meczów ligowych w 2023 roku i tylko dwa zwycięstwa. 2:0 nad Sassuolo to raczej norma, ale już 4:0 nad Milanem miało trochę inny wydźwięk. Szkopuł w tym, że ekipa Maurizio Sarriego jest kompletnie nieregularna. Potrafi rozbić Rossonerich, ale wcześniej i później stracić głupio punkty z dołem tabeli. Prowadzili 1:0 z Lecce, przegrali 1:2. Prowadzili 1:0 z Fiorentiną czy Hellas, a zdobyli tylko punkt. Z Empoli prowadzili nawet 2:0 do 83. minuty(!), a skończyło się wyrównującym golem Razvana Marina w 94. minucie na 2:2!!

Sześć razy obejmowali jako pierwsi prowadzenie, a tylko 1/3 tych gier dowieźli z kompletem punktów. Paradoksalnie kłopoty są w każdej formacji. Martwić może jednak atak. Niby 10 goli to nie najgorszy wynik, jak na sześć gier. Z drugiej strony nie ma gościa, który zapewniłby stałe dostawy bramek. Chwilowo był nim Felipe Anderson. Potrafił zaliczyć serię czterech meczów z golem. Zbiegło się to z grą na pozycji numer 9. To jednak doraźne działanie, bowiem Brazylijczyk nie jest “9”. Tutaj są spore braki związane z Ciro Immobile.

Ten ostatni trafił tylko przeciwko Lecce. Potem albo grał mało, albo w ogóle. Kontuzja odniesiona w październiku nadal się za nim ciągnie. Niby wracał już po niej dwukrotnie do gry, ale trudno mówić o jakiejkolwiek dyspozycji strzeleckiej. W tym sezonie na jego koncie widnieje osiem goli za półmetkiem rozgrywek. Dla porównania w całym sezonie 2021/2022 trafił do bramki rywali 32 razy, czyli miał cztery razy więćej goli, niż teraz. Kłopot jest tak, że Igli Tare nie sprowadził Sarriemu jakiejkolwiek dziewiątki w zastępstwie czy nawet do rotacji. Stąd Sarri musi się posiłkować przesunięciami ze skrzydeł.

Kadrowo
Atalanta bez dwóch kartkowiczów. Joakim Maehle i Luis Muriel przedwcześnie zakończyli mecz z Sassuolo. Nie ma także Mario Pasalicia, który złapał uraz. Na tym jednak kłopoty Gian Piero Gasperiniego się kończą. Trudno powiedzieć czy są to kłopoty, skoro zaledwie jeden z nich miał szansę na wyjście od pierwszej minuty. Po stronie gospodarzy nieobecny tylko Danilo Cataldi. Podstawowy pomocnik pauzuje przez kontuzje, ale z pewnością jest w gronie tych, których da się zastąpić na boisku.

***

Początek meczu na Stadio Olimpico o godzinie 20:45. Stream na żywo można obejrzeć w Unibet TV.

Related Articles