Jeden strzał celny wystarczył Belgom do pokonania mistrzów Europy z 2016 roku. Belgowie pokonali Portugalię 1:0, a Thorgan Hazard udowodnił, że ten turniej należy do wahadłowych. Zawodnicy Roberto Martineza w ćwierćfinałowym hicie zagrają z Włochami.
Belgowie zagrali bardzo podobne spotkanie, jak wcześniej w fazie grupowej z Danią. Jedyna różnica taka, że tam musieli odrabiać straty, ale generalnie w obu meczach pozwolili przeciwnikom na trzy razy więcej strzałów, samemu grając w bardzo wyrachowany i skuteczny sposób. Z Danią to sam Braithwaite oddał siedem strzałów na bramkę, czyli o jeden więcej niż cała drużyna Roberto Martineza. Tym razem możemy połączyć strzały dwóch napastników – Ronaldo i Diogo Joty i wyjdzie sześć strzałów, czyli tyle samo, co u wszystkich Belgów.
Pierwsza połowa to raczej taktyczna przepychanka. Widzieliśmy tylko dwa celne uderzenia. Najpierw strzał Cristiano Ronaldo z rzutu wolnego, a później gola Thorgana Hazarda. Dopiero w drugiej części Portugalczycy musieli ruszyć do odrabiania straty. Fernando Santos w 55. minucie wprowadził na boisko Bruno Fernandesa i Joao Felixa i ten drugi oddał jeden względnie groźny strzał z główki. Cristiano Ronaldo dwoił się i troił, ale nie był w stanie zdobyć szóstej bramki na turnieju i już tego nie zrobi. Zawodnik Juve próbował też wypracowywać okazje kolegom. Jedną miał choćby Diogo Jota, ale spudłował. Najbliżej powodzenia był Raphael Guerreiro, ale jego strzał trafił w słupek. Portugalczycy strzelali na bramkę, ale częściej byli zatrzymywani przez nieśmiertelne trio, które razem ma 101 lat, czyli Vermaelena, Verthongena i Alderweirelda.
Mecz miał kilku bohaterów. Warto poświęcić akapit Romelu Lukaku. Napastnik zastawiał się, szarpał z obrońcami i utrzymywał przy piłce, kiedy trzeba było to zrobić. Nie dołożył w tym starciu czwartej bramki na tym turnieju, ale wykonał kawał tytanicznej pracy, zastawiając co rusz takich stoperów, jak Pepe czy Ruben Dias. I właśnie obrońca Manchesteru City odbił się od niego, jak od ściany przy jedynej akcji bramkowej. Lukaku przyjął piłkę po długim podaniu, odegrał ją do De Bruyne, ale później po przebitce trafiła ona do Meuniera. Wahadłowy podał do innego wahadłowego i Thorgan Hazard pięknym strzałem z 20 metrów pokonał Rui Patricio, którego wyraźnie zaskoczyła nietypowa parabola lotu piłki.
Belgia przeszła dalej, ale straciła dwóch ważnych zawodników. Niedawno Eden Hazard rozegrał pierwszy raz 90 minut od listopada 2019 roku, ale teraz w 87. minucie zszedł z kontuzją mięśniową. Tylko 45 minut zagrał Kevin De Bruyne, bo w głupi sposób sfaulował go w pierwszej połowie Joao Palhinha. Portugalczyk zarobił tylko żółtą kartkę, ale Felix Brych nie pokazał mu jej wcześniej i zawodnik Sportingu mógł się cieszyć, że został na boisku. Ogólnie niemiecki arbiter nie panował nad spotkaniem, często jego decyzje tylko dolewały oliwy do ognia. Z jego winy doszło na boisku do przepychanki, bo sam nie wiedział, czy ma zatrzymać grę. Belgię jeszcze na tym turnieju zobaczymy, ale Portugalii i Felixa Brycha zapewne już nie.