
Stawka dzisiejszego finału Ligi Konferencji jest duża. Fiorentina i West Ham zagrają nie tylko o drugie w historii trofeum tych rozgrywek, ale również o awans do kolejnej edycji europejskich rozgrywek. Jedni i drudzy w swoich ligach zajęli zbyt niskie lokaty, a zwycięzca Europa Conference League otrzymuje przepustkę do Ligi Europy.
Ustaliliśmy już zatem, że jest o co grać. A kto dzisiejszego wieczora będzie faworytem spotkania w Pradze? Otóż… nikt. Szanse są wyrównane, co doskonale widać po kursach bukmacherskich. Minimalnie mniejszy kurs jest „przyklejony” do Fiorentiny. Pewnie dlatego, że Fiołki zaliczyły udaną rundę wiosenną w Serie A, kończąc rozgrywki na 8. miejscu. Od 16 lutego zespół Vincenzo Italiano rozegrał 27 meczów we wszystkich rozgrywkach. Ich bilans to 16 zwycięstw, 6 remisów i 5 porażek. Naprawdę nieźle jak na zespół, któremu jesienią wróżono ciężką walkę o utrzymanie w lidze. Skończyło się miejscem tuż za strefą pucharową, finałem Pucharu Włoch i finałem Ligi Konferencji. Niedawno kibiców Fiorentiny ucieszyła informacja, że architekt tych sukcesów, czyli wspomniany już Italiano, pozostanie w klubie na kolejny sezon.
O ile we Florencji mogą mówić o udanym sezonie, o tyle dla West Hamu dzisiejszy finał to szansa na uratowanie kampanii 22/23. W lidze Młoty zajęły dopiero 14. miejsce. Na finiszu rozgrywek londyńczycy raptem o 6 punktów wyprzedzili Leicester, które spadło z ligi. Trzeba jednak przyznać, że w klubie nikt nie panikował i trener David Moyes utrzymuje swoje stanowisko już przez 3,5 roku. Teraz może wreszcie wstawić coś do gabloty, a przy okazji zapewnić kolejny sezon europejskich pucharów na Stadionie Olimpijskim w Londynie.
W drodze do finału Fiorentina eliminowała wiosną Bragę (4:0 i 3:2), Sivasspor (1:0 i 4:1), Lecha Poznań (4:1 i 2:3) i wreszcie FC Basel (1:2 i 3:1). Jesienią w grupie Fiołki zajęły 2. miejsce, za plecami tureckiego Basaksehiru, a przed szkockim Hearts i łotewskim RFS.
Z kolei West Ham mierzył się kolejno z AEK Larnaka (2:0 i 4:0), Gent (1:1 i 4:1) oraz Alkmaar (2:1 i 1:0). W grupie Młoty wygrały wszystkie 6 spotkań, miażdżąc konkurencję w postaci Anderlechtu (Belgia), Silkeborga (Dania) i FCSB (Rumunia).
Co ciekawe, zarówno Fiołki jak i Młoty na europejskie trofeum czekają od lat 60-tych poprzedniego stulecia. Fiorentina w 1961 roku wygrała Puchar Zdobywców Pucharów. Cztery lata później West Ham sięgnął po to samo trofeum. Młoty wygrały też Puchar Intertoto w 1999 roku, ale „puchar lata” trudno traktować w kategoriach zdobycia trofeum. Była to raczej walka o przepustkę do poważniejszych rozgrywek europejskich. Co jednak ciekawe, Fiorentina stanie się dziś pierwszym klubem w historii europejskiej piłki, który zagrał w finałach czterech różnych rozgrywek (Puchar Mistrzów, Puchar UEFA, Puchar Zdobywców Pucharów i Liga Konferencji). Pytanie czy piąty finał Fiołków przyniesie im drugie trofeum czy czwarte rozczarowanie.
Arthur Cabral z Fiorentiny ma dziś do załatwienia jeszcze jeden temat – może zostawić samodzielnym królem strzelców rozgrywek Ligi Konferencji – na razie ma 7 goli, tyle samo ile Zeki Amdouni z Bazylei. Z tyłu na ten duet czai się Michail Antonio (WHU) – Jamajczyk ma 6 bramek.
O tym, że warto powalczyć o triumf w Lidze Konferencji przekonuje nas historia Romy, która rok temu wygrała te rozgrywki, by w sezonie 22/23 dotrzeć do finału Ligi Europy. Czy któryś z dzisiejszych finalistów wykorzysta przepustkę do Europa League i również napisze swoją piękną historię w sezonie 23/24? O tym przekonamy się za wiele miesięcy, ale o tym, kto będzie górą na stadionie w Pradze – za kilka godzin. Czekamy! Początek meczu o 21:00.