Skip to main content

Nie ma się co czarować – Puchar Ligi Angielskiej to nie są najważniejsze rozgrywki na świecie. Nawet kluby Premier League traktują je jako najmniej istotne. Ale gdy dochodzisz do finału, a na wypełnionym Wembley pojawia się efektowne trofeum do zdobycia, żarty się kończą. W niedzielę Chelsea zmierzy się z Liverpoolem w finałowej rozgrywce EFL Cup 21/22.

Już sama obsada finału to pewnego rodzaju niespodzianka. Dlaczego? Mówimy przecież o dwóch czołowych klubach, więc ich obecność w finale nie powinna dziwić. Jednak przez ostatnie sezony przywykliśmy, że w finale gra Manchester City, a potem zgarnia trofeum. Citizens wygrali cztery ostatnie edycje rozgrywek. Z ośmiu ostatnich edycji Obywatele wygrali sześć! Brak Man City w finale może więc zaskakiwać. W tym sezonie team Pepa Guardioli odpadł już w 1/8 finału, gdzie po rzutach karnych lepszy okazał się West Ham. Młoty poległy rundę później z Tottenhamem, który z kolei w półfinałach musiał uznać wyższość innego londyńskiego potentata – Chelsea. The Blues wygrali 2:0 u siebie i 1:0 na wyjeździe.

Trudniejszą przeprawę w półfinale ma za sobą Liverpool. The Reds tylko zremisowali u siebie z Arsenalem 0:0, ale awans zgarnęli w rewanżu na Emirates Stadium, pokonując Kanonierów 2:0. Rundę wcześniej podopieczni Jurgena Kloppa awansowali po rzutach karnych, pokonując Leicester. Bramkę na 3:3 w samej końcówce zdobył Takumi Minamino. Wcześniej liverpoolczycy ogrywali Preston i Norwich.

Liverpool to obok Man City najbardziej utytułowany klub w historii Pucharu Ligi. The Reds sięgali po trofeum ośmiokrotnie, dokładnie tyle samo co Citizens. Oprócz tego klub z Anfield czterokrotnie przegrywał finały, po raz ostatni w 2016 roku, po rzutach karnych przeciwko… Man City, a jakże. Chelsea ma na koncie pięć triumfów w Pucharze Ligi, a ponadto trzy przegrane finały. Ostatni 3 lata temu – oczywiście po meczu z ekipą Guardioli. Tu również rozstrzygały strzały z jedenastu metrów, a mecz został zapamiętany z kuriozalnego zachowania Kepy. Bramkarz Chelsea nie chciał zejść z boiska, choć trener Maurizio Sarri chciał wpuścić na rzuty karne Willy’ego Caballero.

W sezonie 2004/05 w finale Pucharu Ligi doszło do pojedynku Chelsea z Liverpoolem. The Blues po dogrywce pokonali The Reds 3:2.
 

Spotkania Chelsea z Liverpoolem w tym sezonie zwiastują bardzo ciekawy finał. W sierpniu na Anfield padł remis 1:1. Goście prowadzili 1:0 po bramce Kaia Havertza, ale bolesna była dla nich końcówka pierwszej połowy. Najpierw stracili Reece’a Jamesa, który otrzymał czerwoną kartkę, a niedługo potem skutecznie rzut karny wykonał Mohamed Salah. Styczniowy rewanż był meczem jeszcze lepszym, szczególnie pierwsza odsłona. Liverpool prowadził 2:0 po golach Sadio Mane i Salaha, ale tym razem w końcówce to The Blues przykręcili śrubę. Kontaktową bramkę zdobył Mateo Kovacić, który oddał wprost fenomenalny strzał. Parę minut później wyrównał Christian Pulisic. W obu meczach padły więc remisy. W niedzielę na Wembley także powinniśmy obejrzeć wyrównany bój.

Sytuacja kadrowa w obu drużynach jest dość dobra. W Chelsea brakuje właściwie tylko Bena Chilwella, ale jego kontuzja wiąże się z wielomiesięczną pauzą. W Liverpoolu wypadli napastnicy – Diogo Jota i Roberto Firmino. Nawet jeśli żaden z nich nie wykuruje się na niedzielę, to Klopp raczej martwić się nie musi. Jego drużyna jest w formie, a parę dni temu rozstrzelała Leeds 6:0.

Thomas Tuchel zapewne chciałby, by jego Chelsea grała tak skutecznie. Ma przecież wykonawców, a latem sprowadził Romelu Lukaku. Belg jednak znów nie odnajduje się na Stamford Bridge i otwartym tekstem mówi o chęci powrotu do Mediolanu. W tygodniu Chelsea po niezłym meczu ograła Lille 2:0, robiąc duży krok w kierunku ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Niedzielny finał Pucharu Ligi Angielskiej rozpocznie się o 17:30, a transmisję można obejrzeć w Unibet TV.

 

Related Articles