Za nami trzy wiosenne kolejki – niepełne – Ekstraklasy i niestety trudno mówić o dobrym starcie nowej rundy. O ile do poziomu można było przywyknąć, o tyle już liczba goli mocno nas niepokoi.
23 mecze, w których kibice obejrzeli ledwie 40 goli! To wynik bardzo słaby, bo mowa o średniej na poziomie 1,74 gola na mecz. A gdybyśmy odliczyli szalony mecz Wisły Kraków z Piastem – 3:4 – to średnia spadłaby to 1,5 gola/mecz! Krótko mówiąc istna katastrofa… Dodajmy do tego, że siedem goli zdobytych zostało po rzutach karnych. Sześć bezpośrednio, a Kamil Biliński skutecznie dobił swój strzał w meczu z Górnikiem Zabrze.
Dwanaście razy przynajmniej jedna drużyna nie strzelała gola, a doliczmy do tego trzy bezbramkowe remisy. Krótko mówiąc ledwie w ośmiu meczach oba zespoły trafiały do bramki.
Zacięci strzelcy
Zaglądamy w nazwiska strzelców i różnie to wygląda. Tomas Pekhart, Jesus Imaz oraz Kamil Biliński trzymają poziom. Wszyscy strzelili po dwa gole. Podobnie zresztą jak Jakub Świerczok, tyle że snajper Piasta rozegrał tylko mecz w Krakowie. Spotkania ze Śląskiem i Pogonią opuścił, a szkoda. Zważywszy na to jak wszedł w rundę, mógłby dorzucić kolejne trafienia, zwłaszcza przeciwko cienkiemu Śląskowi.
Flavio Paixao, Jakov Puljiv, Jesus Jimenez, Mikael Ishak bez żadnego trafienia. Maciej Domański zmarnował karnego wczoraj przeciwko Górnikowi, a dychę zamykają – ex-aequo – gracze z pięcioma golami. Wśród nich zawodnicy krakowskich klubów, którzy strzelali wiosną. Pelle van Amersfoort ostatnio przełamał Cracovie, a Felicio Brown Forbes niby dwukrotnie trafiał dla Wisły, ale gdyby wykorzystał połowę swoich sytuacji mocno mógłby się zbliżyć do ligowej czołówki.
Nieskuteczne zespoły
Zresztą popatrzmy na całe drużyny. Zagłębie Lubin i Raków Częstochowa jeszcze nie zasmakowały strzelonych goli. Tych drugich można rozgrzeszyć meczami z Pogonią i Legią, co z resztą pokazali w Pucharze Polski przeciwko Górnikowi Zabrze. Tyle że to nie są jednostkowe przypadki klubów, które nie strzelają.
Zespołów, które strzelały w każdym meczu nie ma zbyt wiele. Zaledwie cztery ekipy potrafiły za każdym razem pokonać bramkarza rywali. Gdyby ktoś obstawił taki kwartet przed rundą wiosenną, prawdopodobnie byłby już milionerem. Podbeskidzie trafiało z Legią, Górnikiem i Cracovią, co przełożyło się na 7 punktów. Podobny wynik zaliczyła Warta po wygranych nad Cracovią, Zagłębiem i remisem w Gdańsku. Dużo gorszy bilans punktowy po stronie Wisły Kraków. Biała Gwiazda to najskuteczniejsza drużyna wiosny, bo na jej koncie już 6 goli. Kłopot w tym, że połowę tego strzelili w przegranym meczu… W tym gronie jest także druga Wisła, ta z Płocka. W ich przypadku mowa jednak tylko o dwóch meczach.
Pogoda robi swoje
Niestety początek rundy przyszło klubom rozgrywać w – często – naprawdę trudnych warunkach. Mecz Stali z Wisłą Płock został przełożony, ale tak naprawdę podobnie powinno być wcześniej ze starciem Wisły Kraków z Jagiellonią. Zmrożone boisko, śnieg na pewno nie pomagały w stworzeniu dobrego widowiska. Podobnie zresztą było w przypadku ostatniego meczu Wisły, we Wrocławiu. Tam płyta została przygotowana niemal perfekcyjnie, ale pół godziny przed początkiem nad Wrocławiem przeszła śnieżyca i wysiłki poszły na marnę. Tutaj apel do telewizji i osób decyzyjnych, by piłkarzom jakiegokolwiek zespołu zakazywać wówczas gry w białych koszulkach. Może i prezentują się efektownie, ale w telewizji kibice mogli oglądać piłkarzy Śląska i domyślać się, gdzie sa gracze Białej Gwiazdy…
Kłopotliwe murawy
To, że niemal wszystkie mecze udało się rozegrać to jedno. Kłopot w tym, że lada moment wszystkie murawy mogą być w naprawdę kiepskim stanie. Zmrożone płyty, które orało 22 piłkarzy to niezbyt dobra perspektywa na dalszą część rundy wiosennej. W Szczecinie zresztą trawa dostała zabójczą dawkę trzech meczów w siedem dni! Przy takiej pogodzie to naprawdę katastrofa.
Zresztą już nowa nawierzchnia jedzie do Szczecina z Włoch i niedługo na Twardowskiego zobaczymy lepszą murawę. Na ich szczęście kolejny mecz domowy dopiero 7 marca z Lechem Poznań.