Skip to main content

Sevilla przed reprezentacyjną przerwą zwolniła trenera Jose Luisa Mendilibara i misję ratowania sezonu powierzyła Diego Alonso. Urugwajczyk zadebiutował w sobotnim meczu z Realem. Remis 1:1 to obiecujący rezultat, choć wywalczony w gęstej atmosferze kontrowersji i błędów sędziowskich. Dziś 48-letni szkoleniowiec Andaluzyjczyków zadebiutuje w Lidze Mistrzów, a Sevilla na swoim stadionie spróbuje ograć Arsenal.

Czy zwolnienie Mendilibara było usprawiedliwionym ruchem? W dużym stopniu na pewno tak – przypomnijmy, że ekipa z Estadio Ramon Sanchez Pizjuan zakończyła poprzedni sezon La Liga na 12. miejscu, a występy w Lidze Mistrzów zawdzięcza zwycięstwu w Lidze Europy. Sezon miał więc słodko-gorzki smak. Na początku bieżącej kampanii Sevilla wygrała raptem dwa ligowe mecze i próżno szukać jej w górnej połówce tabeli La Liga. Do tego dorzucić należy dwa remisy w Lidze Mistrzów (1:1 z Lens i 2:2 z PSV) i przegrany po rzutach karnych mecz Superpucharu Europy z Manchesterem City. Not great, not terrible. Ale na pewno bardziej „not great”.

Czy Alonso jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmieni Sevillę? Tego nie wiemy. Jego dotychczasowa trenerska kariera ogniskowała się na pracy w Ameryce Północnej i Południowej. Prowadził m.in. Inter Miami i ostatnio reprezentację Urugwaju. Jako piłkarz występował jednak w La Liga przez ładnych kilka sezonów, więc specyfikę futbolu na Półwyspie Iberyjskim zdążył poznać. Jest Urugwajczykiem, więc bariera językowa również mu nie grozi. A jakie będą owoce jego pracy? Dla Los Nervionenses celem powinno być oczywiście miejsce w czołowej piątce ligi, bo to gwarantuje awans do Champions League. Z kolei w tym sezonie europejskich pucharów… No cóż – z jednej strony karty w grupie z Arsenalem, PSV i Lens nie są jeszcze rozdane, a z drugiej być może lepiej zająć 3. miejsce i jak zwykle powalczyć o triumf w Europa League…

Arsenal takich problemów nie ma. Kanonierzy wrócili do Ligi Mistrzów po siedmiu latach przerwy i na pewno mierzą wysoko. W tym sezonie Premier League jeszcze nie przegrali, a w Europie zaczęli od rozbicia PSV 4:0. Wydawało się, że podopieczni Mikela Artety nie będą mieli sobie równych w grupie B, ale już w 2. kolejce zaliczyli spory flop, przegrywając z Lens 1:2. Sytuacja się pogmatwała, bo obecnie to wicemistrzowie Francji są liderem grupy, mając 4 pkt. Dzisiejsza kolejka będzie szalenie ważna – Arsenal zagra w stolicy Andaluzji, a Lens u siebie podejmie PSV.

The Gunners do gry przystępują, podobnie jak Sevilla, po sobotnim remisie w lidze. Wicemistrzowie Anglii przegrywali z Chelsea już 0:2, ale pozbierali się i w ostatnim kwadransie strzelili dwa gole, dzięki czemu utrzymali status niepokonanych. Wciąż jednak ekipa z północnego Londynu nie potrafi wskoczyć na czoło tabeli. Z drugiej strony – w roli lidera Arsenal spędził grubo ponad pół poprzedniego sezonu, a i tak na finiszu dał się wyprzedzić Manchesterowi City. Przypominają się słowa Leszka Millera o tym, jak poznaje się mężczyzn.

Arsenal grał do tej pory z Sevillą dwukrotnie – były to mecze fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2007/08. W Londynie ekipa Arsene’a Wengera wygrała 3:0, ale w rewanżu to Andaluzyjczycy byli górą, wygrywając 3:1. Jak będzie dziś? Trudno przewidzieć. Wydaje się, że więcej atutów mają goście z Anglii, zwłaszcza że w pełnym zdrowiu są już Bukayo Saka, William Saliba czy Leandro Trossard, których występ w sobotnim meczu z The Blues nie był pewny. Początek meczu na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan oczywiście o 21:00. Mecz poprowadzi szwedzki arbiter Glenn Nyberg.

Related Articles