Do tej pory Leo Messi kojarzył nam się wyłącznie z jednym piłkarskim klasykiem – hiszpańskim El Clasico. Teraz jednak jako zawodnik PSG zagra we francuskim odpowiednim. Pojedynku paryżan z Olympique Marsylia. Na Stade Velodrome zawsze jest gorąco, ale czy jakiekolwiek piłkarskie argumenty przemawiają za gospodarzami?
Na początek brutalne statystyki ostatnich Le Classique. Od kiedy PSG stało się krezusem napędzanym „petrodolarami”, Marsylia nie ma żadnego podjazdu do swojego wroga nr 1. Od 2012 roku OM wygrało w lidze zaledwie jeden mecz z PSG – na początku ubiegłego sezonu. PSG było wtedy zdziesiątkowane problemami zdrowotnymi. Jakby nie patrzeć ówczesne potknięcie drużyny Thomasa Tuchela miało duże znaczenie, bo na koniec sezonu tych punktów paryżanom zabrakło, a tytuł zgarnęło Lille. Wróćmy jednak do statystyk. We wspomnianym okresie zanotowaliśmy jeszcze trzy remisy i aż – bagatela – 14 zwycięstw zespołu ze stolicy. Do tego dorzućmy trzy mecze w Pucharze Francji – trzy wygrane przez Paryż (w 2016 roku był to finał), jedno zwycięstwo PSG w Pucharze Ligi i jedno w Superpucharze. Notabene ten ostatni przypadek to przedostatni mecz obu zespołów. W styczniu tego roku na stadionie w Lens podopieczni Mauricio Pochettino wygrali 2:1 po bramkach Mauro Icardiego i Neymara. Miesiąc później rozegrano setny Le Classique. W ligowym meczu na Stade Velodrome goście wygrali 2:0, a gole zdobywali Kylian Mbappe i Icardi.
Dziś Icardi ma raczej marne szanse na występ. Ostatnio dużo dzieje się w jego życiu prywatnym. To temat dla portali plotkarskich, ale rozstania i powrotu w związku z Wandą Narą odbijają się na aspekcie sportowym. Zresztą, tajemnicą poliszynela jest to, że Icardi nie należy do ulubieńców Messiego. Dziś Pochettino najprawdopodobniej wystawi swoje najsilniejsze ofensywne trio, czyli Messiego, Mbappe i Neymara. Brazylijczyk poradził sobie już z problemami zdrowotnymi, które wykluczyły go z meczu Champions League przeciwko RB Lipsk. W tym spotkaniu klasę pokazał Mbappe, który miał udział przy wszystkich trzech bramkach. Dwie z nich strzelił Messi. Czy Argentyńczyk zacznie pisać także piękne karty historii najważniejszego meczu we Francji, tak jak robił to w Hiszpanii?
Paryżanie swój mecz w Lidze Mistrzów rozgrywali we wtorek. Marsylia dwa dni później pojedynkowała się w Lidze Europy z Lazio. Te dwa dni odpoczynku więcej to kolejny spory atut w rękach zespołu gości. Zresztą, wystarczyłoby zestawić budżety obu klubów i można się rozejść. Pieniądze jednak po boisku nie biegają, a najlepszy tego dowód to ubiegły sezon, kiedy to Lille było w stanie wygrać ligę, a Marsylia wreszcie wygrała klasyk.
Tabela bieżących rozgrywek raczej nie zapowiada dużych emocji w walce o tytuł. PSG przegrało tylko raz i prowadzi z 9 punktami przewagi nad Lens i 10 nad Marsylią. Lyon jest dopiero siódmy, a mistrza Francji szukać trzeba w połowie stawki – na 9. miejscu. Jeszcze gorzej spisuje się Monaco. Klasyk pozostaje jednak klasykiem, a dla polskich kibiców jest dodatkowy smaczek. To występ Arkadiusza Milika.
Polski napastnik wyleczył już kontuzję i wrócił do gry. W ubiegłej kolejce strzelił pierwszą bramkę w tym sezonie, pokonując bramkarza Lorient w wygranym 4:1 spotkaniu. Trafienie na Velodrome w klasyku ligi francuskiej dałoby Milikowi dozgonną miłość kibiców OM.