Za tydzień start francuskiej Ligue 1, ale już w niedzielę mecz o Superpuchar, zwany nad Sekwaną Trophee des Champions. PSG zmierzy się z Nantes, a spotkanie – niemal tradycyjnie – rozegrane zostanie poza Francją. W Paryżu rozpoczyna się nowa era – era Christophe Galtiera.
Ten 55-latek zastąpił na stanowisku trenera PSG Mauricio Pochettino. Argentyńczyk przez półtora roku nie wprowadził paryżan na wyższy poziom. Nie udało się wygrać Ligi Mistrzów, a co gorsza w pierwszym sezonie Pochettino przegrał także tytuł mistrza kraju. Przegrał z Lille, czyli… z Christophem Galtierem. Galtier po sensacyjnym wygraniu Ligue 1 przeniósł się do Nicei. Tam ligi nie zawojował – zajął 5. miejsce i dotarł do finału Pucharu Francji. W drodze do finału Nicea z Marcinem Bułką w bramce pokonała zresztą PSG. W finale lepsze okazało się jednak Nantes i właśnie dlatego popularne Kanarki zagrają w niedzielę w meczu o Superpuchar.
Galtier został jednak doceniony przez włodarzy PSG. Zaoferowano mu objęcie schedy po Pochettino. A zatem już w pierwszym oficjalnym meczu nowy opiekun aktualnych mistrzów Francji będzie miał okazję zrewanżować się Nantes za porażkę sprzed kilku miesięcy. A dla PSG to okazja, by odzyskać Trophee des Champions. Odzyskać, bo przed rokiem paryski dream team przegrał Superpuchar z Lille, prowadzonym już nie przez Galtiera, a przez Jocelyna Gourvenneca. Ten zresztą już też nie prowadzi ekipy z Flandrii. Niedawno zastąpił go Paulo Fonseca. Niezła telenowela.
Nadzieje związane z nowym trenerem zawsze są duże, a szczególnie w klubie pokroju PSG, gdzie nikt na brak pieniędzy nie może narzekać. Wyraźnie widać, że w stolicy Francji zmieniono strategię. Zamiast plejady gwiazd, jak w ostatnim letnim okienku transferowym, teraz sprowadzono mniej znane nazwiska. Z Portugalii ściągnięto Vitinhę (FC Porto) oraz Nuno Mendesa (Sporting). Do tego z RB Lipsk przyszedł Nordi Mukiele. Dwóch ostatnich to wzmocnienia na boki obrony / wahadła. Transfery na określone pozycje, które wymagały wzmocnień. Jakże inaczej było rok temu, gdy na Parc des Princes przybyli Leo Messi, Sergio Ramos, Georginio Wijnaldum, Achraf Hakimi czy Gianluigi Donnarumma.
PSG zdobywało Superpuchar Francji nieprzerwanie od 2013 roku. Dopiero w poprzednim sezonie przyszła kryska na Matyska. Nic dziwnego, że zespół ze stolicy Francji jest najbardziej utytułowanym klubem w Trophee des Champions, mając na koncie 10 triumfów, ale aż osiem z nich już pod katarskimi skrzydłami. Nantes zagra w krajowym superpucharze po raz ósmy, mając szansę na czwarty sukces. Kanarki po raz ostatni zdobyły ten skalp w 2001 roku.
Tradycją Superpucharu Francji w ostatnich latach są również mecze rozgrywane na emigracji. Od 2009 roku Trophee des Champions tylko raz odbywało się we Francji – w pandemicznych realiach w styczniu 2021 roku PSG pokonało Marsylię na Stade Felix-Bollaert w Lens. To był „zaległy” superpuchar, którego nie udało się rozegrać w 2020 roku. Ostatnia edycja to już mecz na Bloomfield Stadium w Tel Awiwie. Ten sam obiekt będzie gościł PSG i Nantes w niedzielny wieczór. Wcześniej Trophee des Champions rozstrzygało się w Kanadzie, Tunezji, USA, Gabonie, Austrii, Maroko czy Chinach. Niezła mieszanka.
Oczywiście faworytem meczu jest PSG. Przewaga finansowa i sportowa paryżan nad resztą stawki we Francji jest gigantyczna. Właśnie dlatego takie sukcesy jak ten Galtiera w Lille są postrzegane w kategoriach sensacji. Teraz jednak 55-latek urodzony w Marsylii pozna nowe realia. Nie będzie trenerem underdoga, który może spłatać komuś figla. Jest trenerem giganta, któremu każdy kolejny rywal będzie chciał wykręcić numer. Od Nantes począwszy.