Skip to main content

Mają teoretycznie najlepszą generację piłkarzy od lat 90., z Erlingiem Haalandem i Martinem Ødegaardem na czele. Mimo to po raz kolejny – konkretnie już po raz dwunasty – zawiedli w kwalifikacjach do wielkiej piłkarskiej imprezy. Norwegowie borykają się z problemem, który dręczył reprezentację Polski od 1986 roku przez 16 kolejnych lat. Różnica polega na tym, że Haalandowi i spółce za chwilę stuknie ćwierćwiecze bez wyjazdu na mundial czy EURO.

Był 21 czerwca 2000 roku. W holenderskim Arnhem dochodziła godzina 20, gdy angielski sędzia Graham Poll przeciągłym gwizdkiem oznajmił koniec meczu pomiędzy Słowenią i Norwegią. Bezbramkowy remis nie dawał nic obu drużynom – Słoweńcy zajęli ostatnie miejsce w grupie, Norwegowie, mimo równej liczby punktów z Jugosławią, odpadali z powodu porażki w bezpośrednim starciu z zespołem z Bałkanów. Nikt nie przypuszczał wówczas, że rozbrat z wielkimi turniejami potrwa ćwierć wieku. Nikt nie przypuszczał także, że już w kolejnych eliminacjach, tym razem do mundialu w Korei Południowej i Japonii, ekipa trenera Nilsa Johana Semba zajmie w tabeli miejsce za Polską, Ukrainą i Białorusią, notując zaledwie 2 zwycięstwa.

Według rankingu World Happiness Report z 2022 roku w czołowej 10 najszczęśliwszych krajów do życia znajdują się wszystkie państwa nordyckie. Prowadzi Finlandia przed Danią i Islandią, Szwecja zajmuje 7., a Norwegia 8. miejsce. Jeszcze sześć lat temu to właśnie Norwegowie byli uważani za najszczęśliwszą nację. Paradoks, biorąc pod uwagę wyniki piłkarskiej drużyny narodowej. Futboliści z kraju fiordów nigdy nie mieli łatwo, bowiem Norwegia to kraj sportów zimowych, choć nie tylko. „Zimnolubne” gwiazdy sportu to m.in. biathlonista Ole Einar Bjørndalen, biegacze narciarscy Bjørn Dæhli, Marit Bjørgen i Therese Johaug, skoczek narciarski Halvor Egner Granerud czy narciarz Kjetil Andre Aamodt. Norwescy hokeiści od lat utrzymują się w światowej elicie. Poza nimi do grona sław należą również jeden z najlepszych szachistów świata Magnus Carlsen, były mistrz świata w kolarstwie Thor Hushovdt, czołowy tenisista świata Casper Ruud czy Victor Hovland, należący do golfowej czołówki na świecie.

Dzięki dobrym występom w latach 90. Norwegowie przez długi czas utrzymywali się na powierzchni dzięki wysokiemu miejscu w rankingu FIFA. Od przełomu wieków mają ogromny problem z przedostaniem się w losowaniach choćby do drugiego koszyka, aby unikać wymagających rywali. Eliminacje do mundiali układały się Norwegom różnie. Jeszcze w kwalifikacjach do mistrzostw świata w Niemczech w 2006 roku dotarli do baraży, w których ulegli Czechom. Później jednak zjechali po równi pochyłej. Najpierw jako najgorsza ekipa z drugich miejsc nie załapali się do baraży o grę w RPA, a następnie konsekwentnie zajmowali miejsca w środku tabel eliminacyjnych. To jednak jeszcze nic. O większym pechu Norwegia może mówić w kontekście kwalifikacji do EURO.

Jak zauważył użytkownik AbsurDB na Twitterze, Norwegom do awansu lub baraży o mistrzostwa Europy zabrakło jednego gola… 7 razy z rzędu! Jedna bramka kolejno z Danią (2004), Turcją (2008), Portugalią w meczu rewanżowym (2012), Azerbejdżanem (bezbramkowy remis u siebie, 2016), Serbią (porażka w dogrywce baraży, 2020) i Słowenią (w którymkolwiek z meczów Ligi Narodów, 2023) dawałaby bezpośredni awans lub grę w barażach. Z resztą ostatnie eliminacje do EURO 2024 są smutnym podsumowanie stanu rzeczy w Norwegii. Drużyna z Haalandem i Ødegaardem nie potrafiła wygrać w Gruzji oraz przegrała u siebie ze Szkocją. Reprezentacja, mimo posiadania gwiazd futbolu, nie potrafi dostać się nawet do EURO, w którym bierze udział połowa Europy.

Nietrudno doszukać się analogii pomiędzy norweskim i polskim futbolem. Obie reprezentacje na papierze powinny radzić sobie z mniej wymagającymi rywalami, tymczasem okrutnie męczą bułę. O ile biało-czerwoni przełamali „klątwę” Zbigniewa Bońka i w XXI wieku wzięli udział w czterech mundialach i czterech edycjach mistrzostw Europy (raz jako gospodarz), o tyle Norwegia od 2000 roku przygląda się jak grają inni. Spoglądając na nazwiska, które nigdy nie zagrały w wielkiej imprezie w norweskiej koszulce widzimy naprawdę dobrych piłkarzy. To m.in. Brede Hangeland, Morten Gamst Pedersen, Joshua King, Mohamed Elyounoussi czy Alexander Sørloth. Nie wykorzystano z kolei potencjału generacji początku XXI wieku i zawodników takich jak John Arne Riise, John Carew, Steffen Iversen czy Vidar Riseth.

Osobną kwestią jest postać Erlinga Haalanda. Potężnie zbudowany Norweg jest motorem napędowym swojej reprezentacji, ale gdy spojrzymy na jego fenomenalny dorobek bramkowy – 27 goli w 29 występach dla „Løvene” (nor. Lwy) – trudno nie dostrzec podobieństwa do Roberta Lewandowskiego. Haaland strzela głównie słabiakom lub przeciętniakom, drużynom pokroju Gibraltaru, Cypru czy Armenii. Z listy poważnych rywali możemy wynotować gola przeciwko Holandii, bramkę przeciwko Serbii oraz hat-trick z Rumunią. Lewandowski trafił jednak na swój prime pod okiem selekcjonera Adama Nawałki, gdy decydował o losach meczów z Danią czy Rumunią. Norweg od 2020 roku pracuje w kadrze pod okiem trenera Ståle Solbakkena. Obaj wciąż czekają na mecz z poważnym rywalem, który będzie mitem założycielskim reprezentacji Norwegii, z powodzeniem grającej w mistrzostwach Europy i świata.

Czy jest nadzieja dla Norwegów? Oczywiście, że jest. Reprezentacja wciąż dysponuje stosunkowo młodą rotacją. Większość zawodników dopiero przekroczyło 20 rok życia lub powoli zbliża się do 30-ki. Wszystko co najlepsze ciągle przed nimi, choć już teraz stanowią o sile wielkich klubów. Haaland jest gwiazdą Manchesteru City, Ødegaard Arsenalu, Sørloth to czołowy snajper Villarreal, Fredrik Aursnes to pewniak na prawym wahadle Benfiki, podobnie jak Julian Ryerson na bokach obrony Borussii Dortmund, Leo Østigård jest podstawowym stoperem w Napoli, a Kristoffer Ajer w Brentford. Norwegia ma ogromny potencjał personalny, aby być zespołem, z którym liczyć powinien się każdy w Europie. Solbakken musi jedynie uwolnić możliwości swoich piłkarzy. Tylko tyle i aż tyle, bo póki co trwoni możliwości kadry jak nikt inny.

Przed norweską reprezentacją okres spotkań towarzyskich oraz oczekiwania na losowania – najpierw Ligi Narodów 2024/2025, następnie eliminacji do kolejnych mistrzostw świata rozgrywanych w 2026 w Kanadzie, USA i Meksyku. Zegar tyka, 25 lat bez udziału w dużym turnieju pęknie, to już pewne. Czy jednak licznik zatrzyma się na boiskach Ameryki Północnej? Przekonamy się w najbliższych miesiącach.

Related Articles